Artykuły

PLOTKA= ŚMIECH + MILCZENIE

Śmiech staje się formą nie tylko czystej rozrywki, ale sposobem na obłaskawienie przedstawionej na scenie sytuacji, diagnozą społeczeństwa, które o pewnych sprawach mówić nie potrafi, a gdy już to robi, czyni to mocno nieporadnie - o "Plotce" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.

Zapraszamy do wspólnego zdjęcia. Bardzo proszę, śmiało, śmiało Zapraszają aktorzy Teatru Powszechnego w Łodzi. Publiczność daje się wciągnąć w mechanizm teatralnej iluzji. Z początku powoli, nieśmiało i ociężale podnosi się z krzeseł, by w ostatniej scenie, stanowiącej ramę kompozycyjną spektaklu, ze swobodą i brakiem skrępowania poderwać się z miejsc do pamiątkowego zdjęcia.

Tak niewinnie wyglądająca scena, staje się jedynie pretekstem do rozwinięcia dalszej akcji, czy też sposobem na prezentację zgrabnie skomponowanej przez Francisa Webera, ekspozycji. Pan w czerwonym krawacie nie mieści się w kadrze, ale nikt nie znajdzie dla niego odpowiedniego miejsca, bo w przyszłym tygodniu i tak dostanie wymówienie z pracy. Jest niepotrzebny w firmie produkującej prezerwatywy. Jest niepotrzebny na fotografii. Pignon (Grzegorz Pawlak), to nieporadny księgowy, którego zostawiła żona (Karolina Łukaszewicz). Biedak wciąż ją kocha, ale ta wraz z synem (Damian Kulec) nie raczy odbierać od niego telefonów. Widmo utraty pracy, samotność, poczucie bezsensu. Brzmi patetycznie i nieciekawie.

Mimo to, spektakl nabiera tempa, a akcja komplikuje się za sprawą niewinnego kłamstwa. Jean-Pierre Belone (Stanisław Biczysko) preparuje zdjęcia, które prezentują odmienną naturę Mignona, gejowską naturę. Cała sytuacja bawi, bo księgowy jest jedynie nieporadnym heretykiem, a nie kryjącym się za nieszczęśliwym życiem homoseksualistą. I jeśli ktoś po tak krótkim opisie, spodziewa się kolorowej przebieranki, ekscesów na scenie, poczuje się rozczarowany, bo jedynym gejem jest Belone - sąsiad, ubrany w zwykły sweterek, którego wyrzucono z pracy z powodu jego orientacji seksualnej. W przypadku Mignona mechanizm ma zadziałać odwrotnie. Plotka ma go uratować przed utratą pracy.

Jej atmosferę oddaje świetna scenografia, którą tworzą umieszczone z dwóch stron żaluzje oraz ruchoma podłoga w scenie. Plastikowe zasłony, wielkomiejskiego biurowca i bieżnia, doskonale rysują plan korytarzowych, kurtuazyjnych rozmów. Postaci łączą po-bieżne relacje. I może dlatego z tak niebywałą lekkością udaje się Guillaume'owi (Maciej Więckowski) i Mathieu (Janusz German) zmanipulować Féliksa Santiniego (Piotr Lauks), kadrowego i firmowego trenera rugby. Wmawiają mu, że jego niechęć do gejów jest nazbyt widoczna, a szef (Marek Ślosarski) zwolni go bez mrugnięcia okiem, bo najważniejsza jest społeczna poprawność.

Tu pojawia się kolejna przewrotność dramatyczna. Bawi nas nieporadne zachowanie Santiniego, prezent w postaci, jak mogłoby być inaczej, różowego swetra. Z podziwem oglądamy jak gapowaty Mignon staje na platformie gejowskiej imprezy, dzięki czemu zyskuje uznanie w oczach syna, a odrazę w oczach żony. Już chcemy bić brawo, gdy niemal wyrzuca ją z eleganckiej restauracji. Na widowni panuje cisza, gdy Santini traci pracą i zostawia go żona. Sądzę, że reżyserowi - Norbertowi Rakowskiemu - udało się wywołać u widza kilka rodzajów absolutnego skupienia i śmiechu.

Bawią nas świetnie zbudowane postaci i ich nieporadność, pyszałkowatość, bezradność i zwątpienie. Nawet często pojawiające się wulgaryzmy Santiniego zdają się być na swoim miejscu. Szybka zmiana przestrzeni ze sportowej szatni w dom Mignona i później w sale konferencyjną firmy, są źródłem sytuacyjnego komizmu. Śmiech staje się formą nie tylko czystej rozrywki, ale sposobem na obłaskawienie przedstawionej na scenie sytuacji, diagnozą społeczeństwa, które o pewnych sprawach mówić nie potrafi, a gdy już to robi, czyni to mocno nieporadnie. Spektakl pokazuje również, że popadamy w skrajności, od milczenia do nieopanowanego śmiechu, bo co uczynić z rzeczami, których nie jesteśmy w stanie intelektualnie przewalczyć? Doskonale, że powstało przedstawienie wolne od czerni i bieli, które za sprawą teatralnego języka potrafi bez patosu, czy zbędnego dystansu mówić za ludzi, na których słowa czasem nie sposób reagować ani śmiechem ani milczeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji