Artykuły

Świat na śmietniku

"H of D" w rez. Pawła Szkotaka Teatru Biuro Podróży na XVIII Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Malta w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

W pierwszej chwili nie mogłem sobie uzmysłowić, skąd znam tę scenerię. Dopiero w miarę upływu czasu zaczęły mi się przypominać sytuacje bezdomnych żyjących pod mostami i wiaduktami w Kairze.

Teatr Biuro Podróży spektakl "H of D" rozegrał również pod mostem, nad brzegiem Warty, z dala od centrum. Nad nami jeździły samochody i ostatnie tramwaje, zza rzeki dobiegały odgłosy zasypiających powoli osiedli. A pod mostem pomiędzy kubłami na śmieci, wyrzuconymi z domów meblami, rozgrywało się drugie życie - odrzuconych, tych gorszych.

Tej nocy panowała duchota, ale ta sceniczna był jeszcze bardziej dojmująca, jakby żywcem wyjęta z powieści Conrada. Szkotak mówi wprost, że inspirowało go "Jądro ciemności" Conrada, powieść o narzucaniu siłą nowego porządku słabszym. Reżyser przeniósł jednak dżunglę z Belgijskiego Konga na obrzeża współczesnego polis, zamieszkałego przez biedotę. Ale mieszkańcy śmietników rządzą się swoim kodeksem, swoimi własnymi prawami moralnymi. Oni nie lubią obcych. Wyrzuceni poza nawias, bronią się przed obcymi, nawet jeśli ci mieliby szlachetne intencje i chcieliby im pomóc. Kiedy przypadkiem zapłacze się w te niebezpieczne rewiry para młodych, zdziczali mieszkańcy zgwałcą Pannę Młodą, a ciało wrzucą do kubła na odpadki. Kiedy innym razem pojawi się tutaj jakiś posłaniec nowej ideologii, który wygłasza monolog niczym świadectwo swojej wiary, uciekają przednim...

Oglądając kolejne sekwencje przedstawienia Szkotaka, wracały do mnie zamazane nieco obrazy z baletu "Cudowny Mandaryn" w inscenizacji Conrada Drzewieckiego, który rozegrał tę opowieść na śmietniku współczesnej historii, cywilizacji... Szkotak poszedł parę kroków dalej, nie zostawił nam, widzom, swoim bohaterom, nadziei. Nie pomogą nawet czyściciele, którzy zapuszczają się w te zapomniane przez Boga i "prawdziwych" ludzi rejony, by je odkazić, oczyścić... Odrzuceni biedni odradzają się jak Feniks z popiołów. Raz przegnani ze śmietnika, wracają. Na miejsce umarłych pojawiają się nowi. Żyją ze sobą, a jakby osobno. Osamotnieni przytulają się do telewizorków owiniętych szmatami. Ktoś je wyrzucił, a oni potraktowali je jak kogoś bliskiego, kto do nich przemawia.

Ich świat nie przystaje do sterylnego świata, który toczy się za szybą, który widzą z daleka. Ten sterylny świat jest inny, obcy. Te światy nie konkurują ze są. Są raczej jak rewers i awers człowieka, ciemna i jasna strona (co wyraźnie zaznaczone jest w barwie kostiumów). Tu ciało ludzkie jest tyle samo warte co na śmietniku. Ostatecznie i tak ląduje w kuble na śmieci.

Szkotak kreśli ten ponury świat grubymi kreskami. Ale nie stroni od. detalu: plastikowy bukiet różyczek, rękawiczka doktora, która po sekcji wpada za ciałem do kubła... Te drobiazgi pogłębiają wymowę przedstawienia. To, co miało być czyste i piękne, jest zimne, bezduszne, jałowe. Oba te światy spotykają się na granicy, zaczynają się przenikać. Nie chcę wierzyć w diagnozę Teatru Biuro Podróży: patrzcie, to nas czeka. Jasna strona świata w spektaklu "H of D" nie jest wcale lepsza od tej ciemnej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji