Szajna. Wystawa w Kartuzach
Wśród dziesiątek miejsc na mapie wystaw, gdzie można było do tej pory podziwiać dzieła wielkiego i niezwykłego artysty Józefa Szajny, zapisała się także Galeria Refektarz w Kartuzach. Zapisała się w sposób niezwykły: tu została zorganizowana jego wystawa ostatnia.
We wtorek rano miasto obiegła wieść o śmierci twórcy. W galerii pojawiło się więcej osób, jakby spojrzeniem na dzieła chciano pożegnać tego nietuzinkowego człowieka. Na jego portretach Zofia Watrak, dyrektor galerii i inicjatorka wystawy, umieściła czarne wstążki. Czarna przepaska pojawiła się również na wielkim banerze, informującym o wystawie oraz o spotkaniu, które miało się odbyć z autorem 5 lipca.
- Takiej wystawy, tak wielkiego formatu twórcy, w Kartuzach jeszcze nie gościliśmy - mówi Mirosława Lehman, burmistrz Kartuz. - Od dnia jej otwarcia z niecierpliwością czekaliśmy na przyjazd artysty do nas. Już wyobrażałam sobie spotkanie, cieszyłam się, że będzie możliwa bezpośrednia rozmowa.
- Za kilka dni, 5 lipca, miał się odbyć happening z udziałem Józefa Szajny oraz Mariana Kołodzieja - mówi dalej Mirosława Lehman. - Happening był przygotowywany przez jego syna - Łukasza Szajnę. Wiemy już, że śmierć artysty nie spowoduje odwołania tego wydarzenia.
- Wręcz przeciwnie, tym bardziej zapraszamy. Będzie to forma pożegnania i oddania hołdu twórcy dzieł, które stały się kanonem sztuki. Odejście Józefa Szajny to ogromna strata dla nas wszystkich. On poprzez swoje instalacje i projekty uczył nas szacunku do człowieka i odpowiedzialności za ten świat. Był szczery, otwarty i bez blichtru. Za to wszystko, co nam pokazał, czego nas nauczył, powinniśmy pokłonić mu się nisko właśnie 5 lipca.
Wystawa zatytułowana "Świat Józefa Szajny" czynna będzie w kartuskiej Galerii Refektarz do 27 lipca. Kartuzy, pl. św. Brunona 4, wstęp za symboliczną złotówkę.
***
Józef Szajna (1922-2008). Pożegnanie
Kiedy pracowaliśmy nad Jego wystawą w Kartuzach, nikt nie podejrzewał, że On jej już nie zobaczy i że zaplanowane z Nim spotkanie 5 lipca zamieni się w pożegnanie.
Miał zostawić w Gdańsku ślad swojej dłoni. Nie zdążył. Zostawił jednak jej ślad w dziele, które jest teraz w Galerii REFEKTARZ. Wszystko, co najważniejsze.
Patrzę na te znane mi od lat obiekty, partnerujące niegdyś aktorom, teraz pogrążone w dziwnej ciszy. A przecież one wciąż krzyczą i będą nadal krzykiem Artysty, zwłaszcza wtedy, gdy - jak mówił - "człowiek sam siebie pomniejsza i zaniedbuje. I zabija".
Trudno mi w takiej chwili być tylko tym, kim do tej pory byłam, obiektywnym, chłodnym komentatorem, autorem jednej z licznych książek, jakie o Nim napisano. Był moją wielką fascynacją jako artysta i człowiek. Czas, gdy pisałam książkę, zbliżył mnie do Niego, a raczej to On pozwolił mi zbliżyć się do siebie. Ta więź przetrwała, choć kontakty były rzadsze.
Dzięki niej możliwa była wystawa w Kartuzach i zgoda na artystyczne spotkanie z Marianem Kołodziejem. Chciałam im udowodnić, jak wiele ich łączy, choć mówią w sztuce innymi językami.
Józef Szajna napisał "Nasze życiorysy bywają różne, są jednak podobne. Na świat przychodzimy podobnie, żyjemy podobnie i umieramy podobnie. Co nas różni? Nasze wczoraj i historia". Jego historia nierozerwalnie powiązała sztukę z życiem i wyznaczyła sztuce etyczne przesłanie.
Pozostanie dla nas moralitetem i wielkim oczyszczeniem, wołaniem o odpowiedzialność za świat, jaki dla siebie tworzymy. Ale czy ktoś tego słucha? To Jego pytanie, jakie zostawił nam wszystkim. Zofia Watrak