Artykuły

Wielkie oczekiwania

Polskie kino i polski teatr są - oczywiście w moim subiektywnym przekonaniu - na takim samym poziomie, jak nasza piłka nożna. Wielkich talentów i światowych dokonań w polskim kinie i teatrze trzeba szukać z świeczką. Wszystko skarlało, "zduperelkowało" się i zdominowane zostało przez tandetę. Szmira i bylejakość przeżarła wszystko. Kunszt zawodowy stał się kategorią historyczną - pisze Kazimierz Kutz w swoim felietonie w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Zawsze to samo: wielkie oczekiwania, wielkie nadzieje i wielkie rozczarowanie. Stawanie do międzynarodowych konfrontacji jest dla Polaków nieustannym poddawaniem się testom na możliwość wygrania, na swoją jakość. Ciągle chcemy się sprawdzać i znajdować odpowiedź: jak daleko jesteśmy za lepszymi? To pułapka, w którą ciągle wpadamy, by dowiedzieć się, że nie jest z nami najlepiej i szukamy odpowiedzi, które ze sportem nie mają bezpośredniego związku.

Mentalnie wywodzimy się z klęsk, ciągle pragniemy zwycięstw, nieustannie ich łakniemy, a przeważnie popadamy w niepowodzenia. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej znów unaoczniają nam boleść ujemnych bilansów. A rzecz w tym, że dziś nie da się już osiągać sukcesów drogą na skróty. Rzeczywistość jest taka: mamy gromadkę piłkarzy w klubach zagranicznych, którzy przeważnie "grzeją ławy", właściwie tylko Jakub Błaszczykowski i Artur Boruc osiągnęli klasę międzynarodową, a w krajowej piłce wszystko utaplane jest w przeciętności i bajorze korupcji.

Mamy tylko dwa albo trzy porządne stadiony i całkowicie zaniechane systematyczne szkolenie młodzieży w zorganizowanym systemie pozaszkolnym. U nas dzieci nie mają gdzie kopać piłki, a możliwości dostania się do szkółki piłkarskiej są zerowe. Natomiast wszędzie jest pełno zakazów, a zachęt do kopania piłki niewiele. Dlatego nawet nasi najlepsi piłkarze są słabo wyszkoleni.

Roger Guerreiro, nasz "świeży Polak", unaocznia nam na boiskach Szwajcarii, jak wielkie różnice dzielą ich od kolegi z importu. Nieszczęsna historia Polski nie pozwalała nam na odrabianie lekcji w wielu dziedzinach życia, które od dwustu lat systematycznie ćwiczyła Europa. Dlatego rozplenić się mogła megalomania narodowa, licytacja w kombatanctwie i kultywowanie pamięci historycznej zmory, w miejsce tzw. myślenia pozytywnego, które jest efektem wielopokoleniowej pracy organicznej.

Ale mistrzostwa piłkarskie są także wielkim targowiskiem. Wielką licytacją handlową uczestników igrzysk. Nasza drużyna - chcąc nie chcąc - także została wystawiona na rynek komercyjny i jest na szarym końcu. Tylko nieliczni wpadną w oko kupującym. Na pewno swoją wartość finansową podniesie Boruc, bo okazał się jedynym graczem w polskiej drużynie na poziomie światowym. Drugim będzie Roger, który znajdzie się w notatnikach menedżerów. I może jeszcze Mariusz Lewandowski.

Patrząc z naszej perspektywy, tylko Boruc może wylądować w najbardziej ekskluzywnym towarzystwie europejskich lig. To są jego mistrzostwa. Także Roger (w sensie finansowym) pójdzie w górę, choć jego wycena będzie znacznie mniejsza od naszego bramkarza. Będzie plus minus na poziomie Błaszczykowskiego. Podobnie może być z Lewandowskim. I to wszystko! Wszyscy inni skazani są na dewaluację stawek. Najbardziej Smolarek i Krzynówek, którzy zawiedli najbardziej. Ten drugi jest już wyeksploatowany, a Smolarek jest bez formy i po mistrzostwach nie znajdzie pracy w klubach pierwszoligowych za Odrą. Już jest wystawiony na sprzedaż, choć i tak grał w dość marnym klubie.

Tak więc w płaszczyźnie biznesowej pojechaliśmy do Szwajcarii po plajtę. Rozpiętość w wycenach graczy liczy się na dobre powyżej 10 mln euro. Z naszych graczy tylko Boruc może przekroczyć tę magiczną granicę. A przecież toczy się na naszych oczach licytacja wokół 100 mln euro za zakup Cristiano Ronaldo, najlepszego piłkarza świata z Portugalii!

Gdyby rozgrywano podobne zawody w innych dziedzinach i konkurencjach, na przykład w działaniach artystycznych, to zachodzi obawa, że obraz byłby podobny. Polskie kino i polski teatr są - oczywiście w moim subiektywnym przekonaniu - na takim samym poziomie, jak nasza piłka nożna. Wielkich talentów i światowych dokonań w polskim kinie i teatrze trzeba szukać z świeczką. Wszystko skarlało, "zduperelkowało" się i zdominowane zostało przez tandetę. Szmira i bylejakość przeżarła wszystko. Kunszt zawodowy stał się kategorią historyczną. Reżyseria w teatrze i filmie osiągnęła poziom ćwiczeń szkolnych, a pułap intelektualny krytyków ogranicza się do interesów branżowych lub zamówień reklamodawców.

Szaleją także homoseksualiści ze swoją infantylną kobiecością i okrucieństwem odrzuconych. U nich dominuje nuda. Dawniej nuda przypisana była flakom i oliwie, dziś rozpanoszyła się w teatrach i umówiono się, że jest sacrum teatru. W dodatku jest przymus do przyklęku. Klękanie przed nudą byłoby może słuszne i dobre, jako główne zajęcie w piekle, ale nigdy w życiu.

Tandeta, indolencja, amatorszczyzna i sztuczna wzniosłość są dziś balonami nie do przekłucia. I nie ma na ten status porządnego alibi. Dawniej upadek sztuki - tandetę i amatorszczyznę - wytłumaczyć było można naciskom partii i faworyzowaniem swoich ludzi. Dziś wolny rynek miele co popadnie. W nieustannych omłotach sztuka stała się mało ważna i już prawie nikomu niepotrzebna. Użytek pożarł piękno.

Przy wielu "dokonaniach" naszej dzisiejszej praktyki reżyserii chciałoby się dla odtrutki obejrzeć stary film Bohdana Poręby o początkach państwowości polskiej (o Zbyszku Rybaku) i złych "Brandenburach", którzy chcieli nam już wtedy - przeszło tysiąc lat temu! - dokopać. Więcej znajduję w nich surrealistycznych wzruszeń wyhodowanych na naszym zołzowatym nacjonalizmie niż na dzisiejszym wyjałowieniu. W swoim sakramenckim patriotyzmie film Poręby jest bosko sztuczny, bo z latami "patriotyzm" Poręby skandyzował się w szampański humor, ponieważ ideowość ma w sobie taki potencjał. Na przewartościowanie współczesnych miernot w przyszłości nie ma co liczyć, bo są bezideowe. Dlatego puste.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji