Artykuły

Cztery siostry

Spektakl rozwija się powoli, jakby zdążał do wyeksponowania istotnego elementu - jednak gdy do tej ekspozycji ma dojść, urywa się i pozostawia widza z niczym - o spektaklu "Siostrzyczki biorą wszystko" w reż. Ewy Marcinkówny w Teatrze Bagatela w Krakowie pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.

Prapremiera polskiego tekstu na scenie nie jest zjawiskiem szczególnie częstym. Polskiej farsy - właściwie niespotykanym. Prapremierą polskiej farsy chciał uraczyć widzów pod koniec sezonu Teatr Bagatela. Spektakl "Siostrzyczki biorą wszystko", choć jego podtytuł brzmi "Farsa w trzech koalicjach", z farsą nie ma jednak wiele wspólnego. Skłania się w stronę komedii obyczajowej, choć temat, z którego się śmieje, zyskuje kontekst, z którego trudno się śmiać.

Cztery siostry, Krystyna (Ewa Mitoń), Adelajda (Katarzyna Litwin), Ewa (Alina Kamińska) i Emilia (Anna Rokita), gromadzą się, by odczytać testament zmarłej matki w kancelarii adwokackiej. Testament brzmi dość kontrowersyjnie: spory spadek zostanie sprawiedliwie rozdzielony, jeśli jedna z nich zobowiąże się do opieki nad niepełnosprawną intelektualnie Emilią. Jeśli tak się nie stanie, pieniądze i Emilię pod opiekę otrzyma zgromadzenie zakonne sióstr od św. Idziego.

Przez większą część przedstawienia roztacza się przed widzem wnętrze pozostawionego przez matkę domu, w którym siostry kłócą się i godzą, zawiązują i demontują koalicje, piją wódkę i palą papierosy. Każdej kobiecie zależy na otrzymaniu spadku. Żadna nie chce podjąć się opieki nad Milą (jak nazywają Emilię), podają różne powody, mniej lub bardziej wiarygodne. Po kolei, zawierając dwuosobowe sojusze we wszystkich możliwych kombinacjach (stąd podtytuł sztuki), próbują pozbyć się chorej siostry, wpychając ją tej trzeciej. Jadowite konfrontacje, wzajemne niechęci i reminiscencje z dzieciństwa są jedyną przestrzenią emocjonalną, jaką potrafią roztoczyć między sobą kobiety. Emilia pozostaje wciąż na zewnątrz ich starć, na uboczu, jedynie momentami przypominając o swojej obecności. Zakończenie całości jest zaskakujące - nie należy go zdradzać, gdyż, choć niespodziewane, jest starannie przygotowywane przez całe przedstawienie.

"Siostrzyczki..." nie są farsą już choćby dlatego, że tekst dramatu nie jest oparty na uruchamiającym lawinę wydarzeń nieporozumieniu czy kłamstwie, a spektakl idzie w stronę psychologizacji - nie jest, jak farsa, oparty na rytmie działań scenicznych. Zdecydowanie bliżej mu do komedii, choć i śmiać się na nim trudno - oglądamy w końcu trzy harpie dzielące dobra po zmarłej niedawno matce i kłócące się w obecności niepełnosprawnej siostry o to, która z nich zostanie nią obarczona. Temat sporu i fakt obecności na scenie niepełnosprawnej kobiety budzi niesmak, lub przynajmniej kontrowersje. Polski teatr nie zwykł w taki sposób ukazywać osób chorych, "Siostrzyczki..." zaś nie starają się być rewolucyjnym spektaklem obalającym tabu, nie udają, że są czymś więcej, niż są - kolejną komediową produkcją Bagateli.

Przedstawienie jest oparte na słowie. Trzy aktorki w głównych rolach przerzucają się kilogramami tekstu, z którego niewiele wynika. Spektakl rozwija się powoli, jakby zdążał do wyeksponowania istotnego elementu - jednak gdy do tej ekspozycji ma dojść, urywa się i pozostawia widza z niczym. Zaskoczenie finałem to niewiele, gdy okazuje się, że finał nijak ma się do całej treści sztuki. Można go bronić, twierdząc, że takie właśnie jest życie - i to prawda! - jednak sztuka teatralna, nawet, jeśli pokazuje życie w skali 1:1, zawsze ukazuje je w sposób przetworzony, ujmuje je w formę i nadaje mu kierunek, zwrot i wartość. Wektor "Siostrzyczek..." wydaje się dość czytelny, zgrabnie spina intrygę i pozwala usensownić wszystkie padające w spektaklu słowa - jednak finał niszczy przedstawienie zupełnie, wypada z jego formy, przedstawienie się urywa, nie ma puenty.

Aktorstwo nie jest mocną stroną spektaklu. Atrakcyjnie prezentują się Ada Katarzyny Litwin i Ewa Aliny Kamińskiej - kryją w sobie jakąś tajemnicę, nie są oczywiste. Ewa Mitoń w roli Krysi wykłada wszystkie karty na stół w pierwszych minutach spektaklu - sprawia to, że później nie ma już czego grać. Anna Rokita Milę gra kilkoma gestami i nieporadnym chodem - wychodzi z tego dość płytka ilustracja, nie na tyle przekonująca, by można było przejąć się losem postaci (choć w kontekście tego, co napisałem wyżej, może to i lepiej).

Formalnie poprowadzone postaci sióstr od św. Idziego (Anna Branny i Monika Handzlik) to jakby skrót z zakonnicy, esencja postaci - sztywna postawa ciała i oszczędność ruchu okazały się prostymi, funkcjonalnymi pomysłami na zbudowanie tych epizodów. Jedyna męska postać sztuki, Marek Izydor Dziubik (Henryk Bogacki) to osobnik mało atrakcyjny scenicznie, prowadzony grubą kreską, bez śladu pracy interpretacyjnej - i w zasadzie dla fabuły przedstawienia niepotrzebny.

Antyprzykładem pracy aktorskiej jest w tym przedstawieniu Alicja Kobielska w roli notariusz Patrycji Szyszki. Ta rola, składająca się przede wszystkim z odczytywania testamentu, została poprowadzona deklamacyjnie, składa się z samych oświadczeń, jest martwa i kompletnie niewkomponowana w przedstawienie. Kobielska nie stara się nawet prowadzić dialogu z partnerkami scenicznymi, a jej sztuczność wprowadza przykry dysonans do spektaklu.

Po tych wszystkich zarzutach wydawać by się mogło, że przedstawienie dla widza jest trudnym do przeżycia doświadczeniem - tak się jednak, o dziwo, nie dzieje. Sama fabuła i niecierpliwa ciekawość rozwikłania sytuacji dramatycznej mocno przykuwają uwagę. Być może zainteresowanie bierze się stąd, że sztuka osadzona jest w polskich realiach - co nie tyle znajduje odbicie w nazwach własnych czy estetyce scenicznej (choć również), ile raczej w małym realizmie - wspomina się rentę po zmarłym ojcu, wysokość zarobków nauczycielki, problem alkoholizmu. Takie właśnie, nie wprost nazwane, ale zaczerpnięte gdzieś z przyziemności polskiego "żyćka" drobiazgi dodają smaczku przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji