Artykuły

Kontakt bez zachwytów i skandali

XVIII Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt w Toruniu. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku.

Tegoroczny Kontakt przebiegł wyjątkowo spokojnie. Nie było olśnień, które zdarzały się tu kilka razy, nie było też niczego, co wzburzyłoby krew. Nie pojawiła się nowa artystyczna tendencja, niektóre za to na naszych oczach doszły do swego kresu i etapu autokarykatury. Nie zaskoczył, choć nieco zdziwił werdykt jury - Grand Prix festiwalu zdobyło "Brzmienie ciszy" [na zdjęciu] z ryskiego Teatru Nowego.

Zwycięstwo tego spektaklu i wyróżnienie jego twórcy Alvisa Hermanisa jako najlepszego reżysera festiwalu kłóci się trochę z tym, co widzowie Kontaktu pamiętają z zeszłego roku. A dokładnie rok temu "Sonia" tegoż Hermanisa, spektakl naprawdę wybitny, zajęła dopiero trzecie miejsce. "Brzmienie ciszy" przy wszystkich swoich zaletach, kilku świetnych obserwacjach obyczaju z czasów popularności duetu Simon & Garfunkel i kultury dzieci kwiatów dorastających nie w Kalifornii, lecz w sowieckiej komunalce, zostało utopione w niemiłosiernym teatralnym gadulstwie. Ten spektakl miast niemal trzy i pól godziny powinien trwać najwyżej 80 minut! I gdzież tej produkcji do wybitnej "Sonii"!

Nie dziwi mnie też druga nagroda dla "Upiorów" z Schaubühne am Lehniner Platz - nieraz widywaliśmy na Kontakcie przedstawienia, w których lekceważono literaturę, zmieniano realia i wymowę utworu. To jeszcze można by było zrozumieć, ale niepokoi jedno. Do Torunia przywieziono i nagrodzono przedstawienie, które świadczy już jedynie o schyłkowości niemieckiego stylu teatralnego. Wciąż te same chwyty - wywrócona na opak literatura, minimalistyczna "nowoczesna" scenografia, bardzo zewnętrzne i hałaśliwe aktorstwo, powtarzana do znudzenia krytyka konsumpcjonizmu - to wszystko już widzieliśmy. Te "Upiory" nie są niczym nowym. Przypominają raczej babcię z "Tanga" Mrożka - tę, co to się zestarzała w swojej nowoczesności. Niezrozumiały jest zachwyt jurorów nad przedstawieniem "GEP - Gariaczyje Estonskije Parni" Tiita Ojasoo, czyli ostrzeżenie obywateli Estonii przed groźbą wymarcia tego narodu. Być może

problem postawiony przez Ojasoo w tym śmiertelnie nudnym i mało dowcipnym przedstawieniu jest ważny, ale warto przypomnieć, że propaganda dzietności jest cechą reżimów totalitarnych, a wieczór wcześniej w równie długiej i nużącej "Nafcie" ten sam Ojasoo z troską pochylał się nad przeludnieniem świata i wyczerpywaniem zasobów naturalnych.

Zdumienie budzi za to całkowite pominięcie dwóch spektakli, które poziomem myślenia i wykonania odbiegały od faworytów. Spektakl Wiktora Ryżakowa oparty na "Burzy" Ostrowskiego, a zrealizowany przez niego z aktorami z Debreczyna - przykład wspaniałej zbiorowej pracy aktorskiej - przepadł całkowicie. Uhonorowano za to nagrodą dla najlepszego młodego twórcy festiwalu cały zespół aktorski Niewielkiego Teatru Dramatycznego z Petersburga za grepsy na poziomie szkolnej fuksówki, która udawała Czechowowskiego "Iwanowa". Aktorska nagroda dla Andrzeja Wichrowskiego - wspaniałego Ojca z łódzkiego "Ślubu" - jest typowym darem na otarcie lez, przedstawienie Waldemara Zawodzińskiego zasługiwało na więcej. To samo ze świetnym przedstawieniem "Brzydala" Mayenburga przywiezionym przez londyński Royal Court. Sam tekst, za to świetnie mówiony, bez dekoracji, bez rekwizytów - sprawdzian umiejętności aktorskich.

Nic nowego więc się nie wydarzyło. Toruński festiwal ma już 18 lat. To czas dojrzałości, ale i rozkwitu młodości. Tymczasem jubilat zaczyna się troszkę starzeć i zamiast zaskakiwać, przypomina pana Jowialskiego z jego słynnym "znacie - to posłuchajcie". Historie znamy, bywają długie, czasem całkiem osłuchane (jak litewska "Burza" wystawiona na koniec festiwalu, którą opuściła polowa widowni). Co roku te same motywy i ten sam problem - nadmiar atrakcji.

Czemu nie zreformować Kontaktu i nie zredukować liczby występujących teatrów? Czemu nie dać zamiast 13 czy 15 przedstawień nie więcej niż dziesięć, za to wielkich? Kontakt to jeden z najważniejszych - nie tylko polskich - festiwali teatralnych i wciąż wart jest i uwagi, i troski. Nie tylko organizatorów dokonujących co roku cudów, by nie tylko się odbył, ale by miał właściwą rangę. Nawet jeśli czasem repertuarowa oferta albo wybory jurorów nie idą po naszej myśli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji