Szekspirowska lekcja
WRESZCIE mamy przedstawienie szekspirowskie, które pokazuje, że i klasykę powszechną można wystawić w sposób równy najlepszym obecnie realizacjom rodzimego repertuaru romantycznego i neoromantycznego. Ciekawe, że podstawa sukcesu jest wspólna. Jerzy Jarocki bowiem wystawiając "Króla Leara" w warszawskim Teatrze Dramatycznym potrafił znaleźć coś, co z pewnym przybliżeniem można by nazwać przekładnią do współczesności. Obecność której, jak wiadomo, cechowała zawsze najlepsze wystawienia dzieł Wieszczów.
Spojrzenie na tekst szekspirowski oczami człowieka współczesnego, dojrzenie w nim mechanizmów o-becnych nie tylko w rzeczywistości Mistrza ze Stratfordu, lecz głęboko ukrytych w człowieku i stwarzanym przezeń świecie. Tak można by określić istotę interpretacji "Leara" w Dramatycznym.
Gustaw Holoubek, grający rolę tytułową, nie oszczędza bynajmniej swojego bohatera. Charakterystyczne są zwłaszcza pierwsze sceny. Jego Leara zdeformowało wewnętrznie długie sprawowanie rządów, odcięło od prawdziwego obrazu rzeczywistości. Bowiem świat Leara, jak zawsze dwór królewski u Szekspira, rządzi się prawami układu totalnego. Przed absolutnym władcą nie ma ucieczki - poza dworem istnieje u Szekspira tylko próżnia. Dlatego stojący niżej przekazuje stojącemu wyżej jedynie to, co ów pragnie zobaczyć. Tak zostały zainscenizowane popisy krasomówcze córek. Cordelia - pełna ciepła, spontaniczności Joanna Szczepkowska - przegrywa, ponieważ nie chce wziąć udziału w grze pozorów. Za pozostanie w tym świecie wierną sobie płaci upadkiem. Szkoda, że Jolanta Fijałkowska - Gonerila - i Magdalena Zawadzka - Regana - grały nieco inny teatr niż ten, którego konwencję ustalił reżyser. Były bardziej złymi siostrami Kopciuszka niż graczami znającymi reguły obowiązujące w ich świecie. Poza tym Zawadzka, aby obciążyć Reganę, mówiła tekst zdecydowanie zbyt manierycznie.
Pozbycie się władzy przez Leara uruchamia mechanizmy, których istnienia nie podejrzewał. Wkracza w zupełnie inny świat, w którym dotychczasowe metody postępowania okazują się nieprzydatne, ponieważ władca i człowiek, który utracił władzę, to zupełnie inni ludzie. Różnica stołka powoduje w szekspirowskim świecie totalnym różnicę w jakości człowieczeństwa. Lear poznaje też na swojej skórze jeszcze jedno prawo - jego upadek jest tak głęboki, jak absolutyzm był wysoki. Zatem mamy przedłużenie prawa z "Ryszarda III", gdzie sposób dojścia do władzy warunkował dalsze jej sprawowanie. W "Learze" sposób sprawowania władzy określa proces jej utraty. Tak więc Lear wyzbywszy się władzy, zyskuje zarazem możliwość zdobycia wiedzy o świecie i ludziach.
Lecz grą taktyczną czy strategiczną pt. "Król Lear" - modne teraz - można by nazwać dzieło Szekspira, gdyby nie zostało wzbogacone o postaci, które mając świadomość reguł gry w świecie totalnym, nie rezygnują z autentycznych wartości ludzkich. Symbolizują właściwe naturze ludzkiej dążenie do dobra, uczciwości, sprawiedliwości. Taki ma sens, w interpretacji Zbigniewa Zapasiewicza, poświęcenie narażającego się na wygnanie Hrabiego Kentu czy decydującego się na wyciągnięcie ręki do upadłego króla Hrabiego Gloucestera - Józef Nowak, lub towarzyszącego Learowi do końca Błazna - Piotr Fronczewski.
Na wygnaniu Lear spotyka tych, których system zmiażdżył. Którzy byli zbyt autentyczni, dobrzy - Gloucester, lub za prostoduszni, aby nie dać się omotać przez intrygi - Edgar, syn Gloucestera - Marek Walczewski, ukrywający, się pod postacią Głupiego Tomka, ponieważ najłatwiej jest przetrwać w skórze szaleńca lab błazna.
Lear za swoją niewiedzę płaci szaleństwem, które w interpretacji Holoubka wyraża jedynie ból towarzy szący odkrywaniu prawdy. Edgar prawdę okupuje utratą włosów i goryczą, przejmującą w wykonaniu Walczewskiego. Gloucester płaci za humanizm nie tylko wyłupionymi oczami, lecz i dojściem do ostateczności - decyzja na samobójczy skok - aby w rezultacie poznać jeszcze boleśniejszą prawdę o swojej naiwności i wyrodnym synu - bękarcie Edmundzie - brawurowa rola Jana Tomaszewskiego. Prawda zatem, jak zawsze w systemie absolutystycznym, kosztuje drogo.
Lecz to nie koniec nauk wyciągniętych przez Jarockiego z tego dramatu. Cordelia chcąc zwalczyć zło sprowadza obce wojska. Przegrywa, ponieważ nie wolno zła wewnętrznego zwalczać za pomocą nieprzyjaciół. Bo walka o przemiany zmienia się wtedy w walkę przeciwko krajowi.
Mamy przykład głębokiej interpretacji Szekspira.