Artykuły

Dwu-Teatralny weekend w Sopocie

- Uważam "Scenę Faktu" za smutny epizod, bo poziom tych produkcji jest karygodny. Przeważnie teksty ekranizowane w tym cyklu są bardzo źle napisane. A że te spektakle mają dużą oglądalność? To radosne dane dla księgowego, a nie estety - mówi Jerzy Limon, prezes Fundacji Theatrum Gedanense, autor książki "Obroty przestrzeni", poświęconej Teatrowi Telewizji.

W Sopocie trwa VIII Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry". Większość wydarzeń imprezy - prezentacje konkursowych słuchowisk radiowych i spektakli telewizyjnych, spotkania z gwiazdami, warsztaty teatralne i promocje książek - zaplanowana została na sobotę i niedzielę

O Grand Prix "Dwóch Teatrów" walczy 15 spektakli Teatru TV i 16 słuchowisk radiowych wyselekcjonowanych ze wszystkich zeszłorocznych realizacji. Wśród nich zobaczyć będzie można "Sędziów" Wyspiańskiego w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego, "Wyzwolenie" - także Wyspiańskiego - w reżyserii Macieja Prusa, czy "Przypadek Klary" Dei Loher w reżyserii Pawła Miśkiewicza oraz wysłuchać "Boga Niżyńskiego" Piotra Tomaszuka czy "Piaskownicę" Walczaka w reżyserii Pawła Łysaka. Po każdym pokazie spektaklu telewizyjnego w Krzywym Domku odbędzie się spotkanie z jego twórcami. Na festiwalu nie zabraknie trójmiejskich akcentów. Jubileusz 50-lecia obchodzi TVP Gdańsk - w sobotę wieczorem odbędzie się benefis "Gdańsk w Teatrze Telewizji" (transmisja na żywo w TVP Gdańsk w sob. od godz. 18.30). Na niedzielę zaplanowano promocję książki prof. Jerzego Limona - wykładowcy Uniwersytetu Gdańskiego - "Obroty przestrzeni", poświęconej Teatrowi TV. Wstęp na wszystkie imprezy "Dwóch Teatrów" jest bezpłatny. Gala wręczenia nagród "Dwóch Teatrów" obędzie się w poniedziałek wieczorem (retransmisja w TVP1 w poniedziałek od godz. 20.20).

Rozmowa z Jerzym Limonem* [na zdjęciu]:

Mirosław Baran: Wiele osób zajmujących się Teatrem TV twierdzi, że forma ta coraz bardziej przypomina film. Pan z takim stwierdzeniem się nie zgadza. Dlaczego?

Jerzy Limon: Należy tu rozróżnić podział na rodzaje sztuki od praktyki instytucji, jaką jest telewizja publiczna. Sam fakt, że pokażemy wieczorem film, opatrując go hasłem Teatr Telewizji, prawdziwego teatru z tego dzieła jeszcze nie czyni. Teatr Telewizji rzeczywiście coraz bardziej ewoluuje w stronę czegoś, co można nazwać "sztuką telewizji". Jednak filmy, które usiłują podszywać się pod teatr, wypadają fatalnie. Zwykle są to produkcje siłą rzeczy niskobudżetowe i tandetne. W efekcie otrzymujemy coś, co Władysław Pasikowski nazwał: "wideo z wiejskiego wesela".

Co zatem stanowi specyfikę i odrębność Teatru TV, odróżnia go od filmu?

- Trzy rzeczy: czas, przestrzeń i praca kamery. Czas w Teatrze Telewizji jest zawsze pozorowaną teraźniejszością widza. Unika też elips, które są normalne dla filmu. Tak samo jak w teatrze tradycyjnym. Pozwala to na stosowanie konwencji czysto teatralnych, jak chociażby monolog na stronie. Za to film to zawsze narracja i opowiada o przeszłości. Film nie udaje - ba, nie może udawać - teraźniejszości.

A co z przestrzenią i kamerą w Teatrze TV?

- Teatr TV pozoruje styczność przestrzenną z widzem. Zawsze "na widza" ustawia się dekoracje, światła i grę aktorską. Proszę zauważyć, jak rzadko bohater w spektaklu telewizyjnym jest fotografowany z tyłu. A w filmie to zabieg normalny. Poza tym przestrzeń Teatru TV ma niepełną geometrię, nie obejmuje pełnych 360 stopni. I w tym przypomina tradycyjną scenę teatralną. Specyficzna jest także praca kamery. W filmie kamera fotografuje świat, który zamieszkują fikcyjne postacie. A w Teatrze TV pokazuje aktorów, którzy odgrywają role postaci. Pozwala to na daleko posuniętą teatralną tolerancję, na przykład umownych dekoracji. W spektaklach telewizyjnych nie ma też subiektywizacji świata, nie ma chociażby tak częstych w filmie ujęć z punktu widzenia bohatera.

Wydaje się, że wszystkie te warunki spełnia nowa-nienowa forma Teatru TV, czyli transmisje i rejestracje widowisk scenicznych, przygotowywane przez TVP Kultura. Jest to forma w ostatnich dekadach nieobecna, a przecież tak zaczynał Teatr TV.

- Rzeczywiście, transmisje telewizyjne z teatrów pojawiały się już przed II wojną światową. Jednak teraz te transmisje bywają różne. Czasem są dosłowne i nieciekawe; ot, takie wideo z teatru, jak na przykład "Rewizor" Gogola w reżyserii Klaty. Ale są też transmisje ciekawe formalnie i twórcze, czego dobrym przykładem jest startujący w tegorocznym konkursie "Przypadek Klary" Dei Loher w reżyserii Pawła Miśkiewicza.

A co pan sądzi o spektaklach "Sceny Faktu"? Pojawiają się w nich przecież na przykład filmowe zdjęcia archiwalne.

- Wprowadzenie nowych mediów i innych, "obcych" form w sztuce telewizji jest dopuszczalne. Doskonałym przykładem jest świetny przykład spektaklu telewizyjnego na podstawie "Historii" Gombrowicza w reżyserii Jarzyny, w którym mamy fotografię, wideo, działania komputerowe i tradycyjny film. Z drugiej strony uważam "Scenę Faktu" za smutny epizod, bo poziom tych produkcji jest karygodny. Przeważnie teksty ekranizowane w tym cyklu są bardzo źle napisane. A że te spektakle mają dużą oglądalność? To radosne dane dla księgowego, a nie estety.

* Prof. Jerzy Limon - anglista i teatrolog, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego, prezes Fundacji Theatrum Gedanense. Promocja książki "Obroty przestrzeni" w niedz. o godz. 16 w Dworku Sierakowskich (Sopot, ul. Czyżewskiego 12), spotkanie poprowadzi Andrzej Żurowski, wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji