Artykuły

Na Kontakcie dzieci oskarżają dorosłych

"Noc po dniu" w reż. Tima Etchellsa z Teatru Victoria z Gandawy i "Othello" w reż. Macieja Sobocińskiego z Teatru Bagatela z Krakowa na XVIII Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Początek 18. edycji teatralnego Kontaktu. Victoria z Gandawy zabłysła, "Othello" [na zdjęciu] w wykonaniu krakowskiej Bagateli mocno rozczarował.

Kontakt, tak jak zapowiadali jego twórcy, w tym roku zaprezentuje spektakle przekraczające granice teatru. Takim przykładem opuszczania klasycznej teatralności jest "Noc po dniu" flamandzkiej Victorii, której przedstawienie zainaugurowało w sobotę festiwal. Występuje w nim kilkanaścioro dzieci w wieku od 8 do 16 lat. W przedstawieniu praktycznie nie ma teatru: młodzi stoją równo w szeregu i deklamują, czasami tylko bawią się na drabinkach w zaimprowizowanej sali gimnastycznej.

Na pierwszy plan wybija się tekst. Dzieci z wściekłością i pasją kierują oskarżenia wobec świata dorosłych, którzy kształtują najmłodszych wbrew ich woli i wrażliwości. Przechodzą prawdziwy pruski dryl: mówi się im, kiedy mają spać, kiedy budzić, jak się bawić, w co wierzyć, komu ufać, że należy być posłusznym wobec starszych, że nie wolno zadawać trudnych pytań. Za młodu nasiąkają też zawiścią, nienawiścią, uprzedzeniami.

Z ciekawego widowiska Tima Etchellsa wyłania się niekorzystna wizja dorosłych - rodzice w oczach dzieci są żandarmami, którzy wierzą w dyscyplinę i bezkrytyczny szacunek dla władzy, i to nie tylko rodzicielskiej. Swoje panowanie nad najmłodszymi uzasadniają jedynie biologicznym autorytetem wieku, a nie autorytetem doświadczenia i przykazem bezinteresownej rodzicielskiej miłości.

Całkowitym nieporozumieniem było zaproszenie na festiwal krakowskiej Bagateli i jej "Othella". Reżyser Maciej Sobociński zdecydował się na natrętne uwspółcześnienie klasycznej sztuki Szekspira. Zrobił to jak najmniejszym kosztem - w spektaklu współczesne są tylko kostiumy, a nie problemy. Autor inscenizacji nie postanowił na nowo zinterpretować "Othella", by obyczajową opowieść o zdradzie przekształcić w odważną wypowiedź o rasizmie i nieposkromionej żądzy władzy.

Publiczność w tym nieprzemyślanym przedstawieniu (nawet scenografia sprawiała wrażenie niczym nieuzasadnionego ornamentu) zobaczyła kawał złego aktorstwa. Othello (Marcel Wiercichowski) snuje się po scenie albo zastyga w dziwnych pozach, Jago (Marcin Sianko) wije się w niejasnych paroksyzmach, Desdemona (Urszula Grabowska) albo przypomina zwiewną mimozę, albo wampa. Szekspirowska tradycja w tej ostatniej postaci nakazuje dostrzegać niewinność, delikatność, cielesne nieskalanie, wierność małżeńską. Sobociński widzi zaś w niej kobietę, która swoje ciało traktuje jako narzędzie manipulacji mężczyznami.

Sceny rozwijają się bez żadnej wewnętrznej dramaturgii i konsekwencji. Finałowa scena śmierci Desdemony opiera się na niepewności, czy Emilia, żona Jago, zdąży zdekonspirować spisek męża. Tutaj tego napięcia nie ma. Jak refren powraca za to melodramatyczna scena z Othellem i Desdemoną - po śmierci kochankowie czule ze sobą rozmawiają.

Trzygodzinna inscenizacja Bagateli zupełnie nie trafiła do publiczności. Nie otworzyła jej na refleksje ani o klasycznym tekście dramatycznym, ani o współczesności, w której kolejni Jagonowie marzą o wielkości i władzy nad drugim człowiekiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji