Artykuły

Urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą

Publiczność w Cannes nagrodziła ARTURA STERANKĘ owacją na stojąco za rolę w "Czterech nocach z Anną" Jerzego Skolimowskiego. - Urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą - mówi aktor Teatru im. Jaracza w Olsztynie.

Ewa Mazgal: I co teraz. Panie Arturze?

Aartur Steranko: Na razie agenci nie lecą z kontraktami, ale sytuacja jest obiecująca. Reakcja publiczności w Cannes po projekcji filmu była wyjątkowo gorąca, a jak słyszałem, to wcale nie jest regułą. To wyrobieni widzowie, jak im się film nie podoba, to tupią, trzaskają fotelami i wychodzą. My dostaliśmy owację na stojąco. Po projekcji podeszła do mnie pani z jury i powiedziała, że jak patrzyła na Leona, to coś ją ściskało w dołku. Może dlatego, że kiedy go grałem, też mnie ściskało. Role, które aktor tak przeżywa, działają na widzów. Dla mnie mnie wielką rzeczą było już samo to, że mogłem zagrać u Jerzego Skolimowskiego i to, że film dostał się do Cannes.

A jak skomentował Pana sukces Skolimowski?

- Podziękował i cieszył się.

Pewien recenzent ogólnopolskiej gazety napisał po pokazie, że rolę Leona zagrał "nieznany aktor z prowincjonalnego teatru", bez wymienienia nazwy, ani miasta, gdzie się znajduje.

- Wiem, czytałem i trochę się zdenerwowałem, bo przecież to teatr narodowy, więc jaka to prowincja! W Warszawie wybitni aktorzy grają w serialach. Aż żal patrzeć! Ja ich rozumiem i nie potępiam, bo teatry są niedofinansowane, a wielkie pieniądze ma telewizja i film.

Co zrobiło na Panu największe wrażenie w Cannes?

- To cudowne miasto: morze, plaża, deptak, palmy, wspaniale auta, potężne jachty cumujące na redzie, przeszklone ściany pałacu festiwalowego. To Wersal. Gołym okiem widać tam wielkie pieniądze.

Widział Pan z bliska gwiazdy kina?

- W tym tłumie ubranych w czarne smokingi mężczyzn i pięknych, eleganckich kobiet wszystko się zamazywało. Byłem oszołomiony i oczarowany, trudno mi było kogoś rozpoznać. Na pewno widziałem Seana Penna, przewodniczącego konkursowego jury.

Co? Jest wysoki?

- Raczej średni." Ekran powiększa.

Spodziewa się Pan, że "Cztery noce z Anną" dostaną nagrodę?

- Nagrodę? Praca w tym filmie i udział w festiwalu to już jest nagroda.

Powiedział Pan, jeszcze w Cannes, że "Leon to ja". A przecież nie jest Pan biednym samotnikiem! Ma pan kochającą żonę

i córeczkę, i pracę. Pokonał Pan przed laty trudny życiowy zakręt, który dla wielu innych oznaczałby koniec kariery. A teraz odniósł Pan sukces. Rozumiem, że mógłby Pan, tak jak Leon, przyszyć ukochanej kobiecie brakujący guzik, ale to chyba wszystko, co łączy Pana z Leonem?

- Guzik pewnie bym przyszył. A z Leonem łączy mnie psychiczna konstrukcja. Też jestem skryty, nieśmiały i uczuciowy, tak jak on. Ale rzeczywiście urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą.

Podobał się Pan sobie na ekranie?

- Tak, jestem z siebie wyjątkowo zadowolony, choć nie lubię się oglądać, nie lubię swojej twarzy. Aktorstwo teatralne daje warsztat, chociaż warsztat to nie wszystko. Aktor musi mieć w środku to coś, co powoduje, że gdy gra, innych ściska w dołku.

Czy wersja kinowa "Czterech nocy" różni się bardzo od skręconego na planie materiału?

- Nie, jest dosyć wierna, chociaż wypadło kilka scen humorystycznych, kilka obscenicznych i ponurych,

jak palenie uciętych rąk w szpitalnym piecu. Ręce oczywiście były sztuczne, specjalnie zrobione dla filmu.

Co Pan myślał, wysiadając w Warszawie z samolotu? Że sen się skończył?

- Nie. Cieszyłem się, że wracam do domu, do żony i córki i że w końcu przestanę być wystawiany na pokaz.

Dotarły już do Pana głosy zawistników?

- Dotarły i to jest zawsze przykre. Ale jestem odporny na złośliwości, sukces mnie wzmocnił. Nie przewrócił mi w głowie, ale teraz będę silniejszy.

***

Film Jerzego Skolimowskiego "Cztery noce z Anną" był pokazywany podaas "Dwutygodniówki Reżyserów" ("Guinzaine des Reałisateurs"), Jest to przegląd towarzyszący festiwalowi w Cannes. Wymyślili go przed 39 laty francuscy reżyserzy, członkowie założonego rok wcześniej Stowarzyszenia Reżyserów Francuskich (SRF). Jego misją jest obrona wolności artystycznej, światopoglądowej i ekonomicznej w twórczości filmowej. Filmy wyświetlane podczas "Dwutygodniówki" kandydują do festiwalowej nagrody - Złotej Kamery.

Leon Okrasa z krainy jezior

Artur Steranko zagrał w filmie Jerzego Skolimowskiego "Cztery noce z Anną" postać Leona Okrasy, człowieka z małego miasteczka, pracującego w miejscowym szpitalu i żyjącego na marginesie lokalnej społeczności. Zamknięty w sobie i nieufny, kocha skrycie pielęgniarkę Annę (Kinga Preis), do której zbliża się tylko wtedy, gdy kobieta śpi." Wtedy też robi jej małe niespodzianki. Na przykład przyszywa brakujący guzik. Festiwalowa publiczność nagrodziła "Noce" brawami, jednak anglosascy i francuscy recenzenci oceniają je bardziej powściągliwie. Ale są też opinie, że film Skolimowskiego, mimo posępności, jest dziwnie przyjemny i zapada w pamięć. Wszyscy zgodnie chwalą zdjęcia Adama Sikory, który sportretował pięknie "leśną krainę jezior" (la Mazourie en Pologne - portal Arte), czyli Pasym i Szczytno, i zachwycają się Arturem Sterankę. - Ten monodram aktora wciąga i zagęszcza rozwlekły film - czytamy. - Steranko

jest nadzwyczajny... Steranko jest przejmujący... Na stronie "Les Echos" recenzent Emanuel Hecht pisze: - Jego Leon mógłby być królem nieudaczników. To polski Jaś Fasola, śmieszny i zarazem tragiczny. Steranko jest cudowny (prodigieux) w tej roli, pewnie także dlatego, że jest aktorem teatralnym.

***

ARTUR STERANKO

Rocznik 1958. Absolwent Studium Dramatycznego przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Od 1981 roku na scenie Teatru imienia Stefana Jaracza. Pięciokrotnie został laureatem plebiscytu "Teatralna Kreacja Roku". W macierzystym teatrze można go zobaczyć między innymi jako Mistrza w "Mistrzu i Małgorzacie". Przygotowuje się do dwóch premier: "Utraconej czci Katarzyny Blum" i "Don Kichota".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji