Artykuły

Umiem być silna tak jak moja mama

- Lubię grać osoby, które postępują w taki sposób, na jaki mnie nie zawsze stać. Nawet gdy to zachowanie budzi skrajne emocje - mówi DOMINIKA OSTAŁOWSKA, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.

Dominika Ostałowska (36 l.): Gdy mi się coś nie udaje, nie rozpaczam. Czekam na uśmiech losu.

Delikatna i jednocześnie zdecydowana, eteryczna i pełna energii. To dlatego tak świetnie gra uczciwą Martę w "M jak miłość" oraz tytułową bohaterkę serialu "Regina", która wchodzi w konflikt z prawem.

Mówi, że najbardziej wdzięczna jest losowi za swoją mamę. Dzięki niej potrafi być dziś szczęśliwa. Umie kochać ludzi i dostrzegać to, co w życiu dobre, piękne, czasami zabawne. Mama dala jej siłę i poczucie niezależności. Teraz Dominika Ostałowska chciałaby te wartości przekazać swojemu 6-letniemu synkowi Hubertowi.

TINA: Jaka jest twoja mama?

Dominika Ostałowska: Przy całej swej zewnętrznej kruchości - bardzo dzielna i twarda. Jako dziecko przeżyła wojnę, powstanie warszawskie. To ją zahartowało. Czasem śmiejąc się, mówi, że lepiej pamięta powstanie, niż to, co ją spotkało wczoraj. Ale tak już jest, że przeżycia z dzieciństwa kształtują nas na długie lata.

T: Co takiego przeżyłaś w dzieciństwie, co miało wpływ na twoje życie?

DO: Rozstanie moich rodziców. Ojciec (Ryszard Ostałowski, aktor - przyp. red.) był bardzo dobrym i uroczym człowiekiem, lecz jego wrażliwość okazała się większa niż umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami losu. Przed problemami uciekał w alkohol. Mama postąpiła słusznie, podejmując decyzję o rozstaniu. Dzięki temu nasze życie było spokojniejsze. Dziś tata już nie żyje. Na szczęście pozostawił po sobie także dużo miłych wspomnień. Np. listy. Na list z Krakowa pisany wieczorem, przyklejał fragment rysunku przedstawiającego to miasto nocą i doklejał srebrne cekiny-gwiazdy...

T: Mama wychowywała cię sama. Nie było jej łatwo.

DO: Zwłaszcza że czasy były wtedy ciężkie. W dodatku mama nie była kobietą specjalnie zaradną. Nigdy nie dbała o rzeczy materialne. Mogła mieć talon na samochód, ale nigdy się nim nie zainteresowała. Nasz dom był bardzo skromny. Nawet telewizor miałyśmy mały, 17-calowy, czarno-biały. Dla mamy bardziej liczyły się sprawy duchowe - książki, sztuki teatralne, muzyka, intelektualne dyskusje. Taki był świat jej wartości. Mimo to starała się, by niczego mi nie brakowało. Pamiętam swój pierwszy magnetofon dwukasetowy. Kupiłyśmy go za niecałe 100 dolarów, które mama odkładała latami.

T: Swoje dziecko zasypujesz zabawkami?

DO: Zasypuję. Staram się jednak zachowywać umiar i oprócz zabawek, przekazywać synkowi coś jeszcze. Może również dlatego mój Hubert wyrasta na fajnego faceta, który ma wielkie serce i otwarty umysł...

T: Jesteś dobrą mamą?

DO: Mam taką nadzieję... Usiłuję być cierpliwa i nie patrzeć na problemy mojego dziecka z perspektywy osoby dorosłej. Chyba nie popełniam zbyt wielu dramatycznych błędów. Zresztą Hubcio, który jest już bardzo rezolutny, nigdy by mi na to nie pozwolił. Czasem mam wrażenie, że mój syn przeczytał wszystkie poradniki dotyczące wychowania dzieci....

T: Męża, Huberta Zduniaka, poznałaś w romantycznych okolicznościach.

DO: Grałam w "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" w warszawskim teatrze Ateneum. Po jednym ze spektakli Hubert przyszedł mi pogratulować. Miesiąc później zadzwonił i zaprosił do Teatru Narodowego na sztukę, w której grał. Idąc tam, nie byłam pewna, czy to ten sam chłopak. Zaryzykowałam...

T: Niektórzy uważają, że jesteś osobą trochę z innej epoki - wrażliwą, łagodną. Jak ci się żyje w dzisiejszym drapieżnym świecie?

DO: Żyję ze sobą już tyle lat i przyzwyczaiłam się do siebie... Chociaż czasami, gdy spotyka mnie arogancja, chciałabym odpowiedzieć tym samym. Tylko że sposób, jak to zrobić, przychodzi mi do głowy dopiero na schodach w domu. Mam tzw. refleks schodowy.

T: A jakieś twoje wady?

DO: Jestem uparta. Zarówno w ważnych sprawach, i to zaliczam sobie na plus, jak i w drobiazgach. Jeżeli chodzi o te ostatnie, powinnam jednak częściej odpuszczać. Bywam również dość niekonsekwentna. Działam napadowo.

T: Co cię łączy z Martą z "M jak miłość"?

DO: Marta jest do mnie podobna, bo gram ją już od 8 lat. Ale to kobieta bardziej i niż ja zasadnicza. Ja i składam się z nieustających wątpliwości.

T: Grasz też Reginę. Marta to uczciwa pani sędzia, Regina - osoba podejrzana o zbrodnię.

DO: Bardzo się cieszę, że dostałam rolę Reginy. Lubię grać osoby, które postępują w taki sposób, na jaki mnie nie zawsze stać. Nawet gdy to zachowanie budzi skrajne emocje.

T: Powiedziałaś kiedyś: "Mam to szczęście, że zbyt dużo sobie nie wyobrażam. Przyjmuję to, co się zdarza". Uważasz, że nie warto niczego planować?

DO: Moje ulubione motto brzmi: "Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swych planach". Można wszystko zaplanować nawet w drobnych szczegółach, a potem zdarza się coś, co te plany wywraca do góry nogami. Z drugiej jednak strony nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeśli więc spotyka mnie niepowodzenie, coś mnie omija, nie załamuję się. Tłumaczę sobie, że pewnie nie przyszedł jeszcze na to czas. I nie rozpaczam, gdy coś się kończy. Koniec jest początkiem czegoś nowego.

T: Nie boisz się o przyszłość, o to, co będzie jutro?

DO: Usiłuję być optymistką. Przekonałam się, że im bardziej się martwię, tym gorzej się wszystko układa. Dlatego zamiast wyobrażać sobie, co może mnie spotkać, staram się częściej wkładać różowe okulary!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji