Artykuły

Witold Jurewicz przyrównał kiedyś KAROLINĘ GARBACIK do Judyma Żeromskiego. Mówił: Białystok był kiedyś prężnym ośrodkiem tańca współczesnego, teraz mało się o nim słyszy. Wszyscy tancerze już stamtąd wyjechali, jedynie ta biedna Garbacikowa została.

Sama o sobie "Mam robaki w tyłku, muszę coś robić". To coś to setki wykształconych tancerzy i dwie cykliczne imprezy z najlepszymi choreografami i tancerzami: Kalejdoskop i Hip-Hop Groove Festival

Witold Jurewicz, tancerz, choreograf, twórca doskonałego kaliskiego Teatru Tańca "Alter" przyrównał kiedyś Karolinę Garbacik do Żeromskiego Judyma. Mówił: "Białystok był kiedyś prężnym ośrodkiem tańca współczesnego, teraz mało się o nim słyszy. Wszyscy tancerze już stamtąd wyjechali, jedynie ta biedna Garbacikowa została (...)".

- Bo ja nie miałam nigdy potrzeby wyjazdu z Białegostoku, nigdy mnie nie gnało do większego miasta - tłumaczy Karolina.

Zaczęła tańczyć, jak miała lat pięć. W ognisku baletowym działającym przy Zespole Szkół Kształcenia Artystycznego, gdzie potem sama przez kilka sezonów prowadziła zajęcia. Później tańczyła w Jazz Dance - grupie Marii Gierasimiuk. Szybko jednak wzięła sprawy w swoje ręce. W wieku 19 lat razem z Joanną Chitruszko i Zdzisławem Pawluczukiem założyła Teatr Tańca Projekt. - Dzięki pomocy pani Jadwigi Sokólskiej, kierowniczki Klubu Jubilat, mogliśmy ćwiczyć do woli. To osoba, która nigdy nie robiła nam żadnych schodów, pomagała nam bezinteresownie. Dawała salę, załatwiała pieniądze, nie było dla niej rzeczy niemożliwych - wspomina.

Dwa lata temu zespół zawiesił działalność. Pawluczuk wyjechał, a dziewczyny założyły rodziny, urodziły dzieci. Karolina ciągle pracowała. W ognisku baletowym i Młodzieżowym Domu Kultury, gdzie szybko założyła młody zespół tańca współczesnego Grupę Przejściową. Z pomocą Białostockiego Ośrodka Kultury i Jubilatu zorganizowała pierwszą edycję Kalejdoskopu - warsztaty z najlepszymi polskimi choreografami i spektakle tańca współczesnego. Po drodze był też młodzieżowy, obsypany nagrodami zespół hip-hopu Skat, obecnie prowadzi Kolor (tegoroczni mistrzowie kraju w hip-hopie). We wrześniu ubiegłego roku Karolina znalazła swoje miejsce: otworzyła DanceOFFnię - Studio Działań Kreatywnych. W realizacji marzeń pomógł mąż Przemek Święczkowski. - On mnie cały czas mobilizuje, daje mi wiarę w siebie. Usuwa wszelkie przeszkody, które zdążę sobie po drodze wymyślić - śmieje się Karolina.

Ale nie tylko on. Tegoroczny Kalejdoskop i Hip-Hop Groove Festival, który przyciągnął niedawno do Teatru Dramatycznego pół miasta, to również dzieło Joanny Chitruszko - tancerki i Uli Wysockiej "człowieka od wszystkiego".

- Bez Uli nie przetrwałabym ostatniego roku - mówi Karolina.

W DanceOFFni na co dzień ćwiczą breakdance'owcy Freakish Style Crew i Grupa Przejściowa. Kilka dni temu młodzi tancerze wrócili z Konina z główną nagrodą 9. Ogólnopolskich Konfrontacjach Tańca Współczesnego za spektakl "Tylko w ładnym opakowaniu proszę". Bez problemu pokonali 13 zespołów. Karolina - sama tancerka - dobrze wie: bez nauki i ciągłego dokształcania ani rusz. Dlatego już dwa tygodnie po otwarciu DanceOFFni zaprosiła do Białegostoku Justynę Lichacy, specjalistkę od hip-hopu, która zaproponowała organizację festiwalu. Pierwsza edycja Hip-Hop Groove Festival odbyła się dwa tygodnie temu. Kolejny sukces. Białostoczanie mogli oglądać nie tylko doskonałe grupy z całej Polski, ale i śmietankę polskich choreografów. Przyjechali m.in. Justyna Lichacy, Anna Jujka, Filip Czeszyk - wszyscy znani z programu "You Can Dance". Poprowadzili warsztaty i tańczyli sami. Teatr Dramatyczny pękał w szwach, brakowało biletów.

Karolina planuje dalej.

- Tak sobie myślę, że przez ten hip-hop zaniedbałam taniec współczesny. Publika nam się zestarzała, a młodej nie ma, bo nie ma edukacji. A jak nie ma edukacji, to nie ma zainteresowania. Muszę coś zrobić - mówi.

Kiedy do niej dzwonimy, też główkuje: tym razem kogo, za ile i jak zaprosić na letni obóz w Łazach nad morzem, który w wakacje organizuje dla setki młodych tancerzy.