Artykuły

Magia uniwersalna

"Ostatnia ucieczka" w reż. Aleksandra Maksymiaka. Podczas LaMaMa Puppet Series Festival w Nowym Jorku oglądał Richard Hinojosa z www.nytheatre.com review.

Jeżeli kiedykolwiek byłeś w obcym kraju, w którym mówi się językiem, którego nie rozumiesz, to pewnie znasz to uczucie zagubienia - wszyscy dookoła prowadzą rozmowy, śmieją się a tobie pozostaje tylko uśmiech i kiwanie głową. Tak właśnie czułem się gdy zacząłem oglądać polski spektakl z Wrocławskiego Teatru Lalek - "Ostatnią Ucieczkę", która wystawiona została właśnie w języku polskim. Jednak uczucie to szybko zniknęło, gdy zacząłem wychwytywać subtelny język gestu i uniwersalny język poetyki snu.

Spektakl jest oparty na dziełach Brunona Schulza, awangardowego polskiego pisarza i artysty tworzącego w latach 30-tych i 40-tych XX w. Schulz zginął w bezsensowny sposób, zastrzelony na ulicy przez nazistowskiego oficera w czasie hitlerowskiej okupacji w Polsce. Schulz jest najbardziej znany jako autor zbioru opowiadań "Ulica Krokodyli". Jego dzieła wykazują duży wpływ Kafki, lecz Schulz ma tendencję do mieszania surrealistycznego humoru z realistycznymi szczegółami, co powoduje, że jego literatura ma więcej wspólnego z codziennym życiem. Schulz ma wiele wspólnego również innymi twórcami awangardowymi, takimi jak Witkiewicz i Gombrowicz. Schulz jest jednym z tych twórców, którzy zmuszają cię do rozważanie tego, co jeszcze mógłby dokonać, gdyby jego życie nie zostało tak wcześnie przerwane.

Zgodnie z podaną wcześniej informacją prasową, spektakl ten próbuje uchwycić esencję prozy Schultza. Głównym bohaterem jest emeryt o imieniu Józef, który próbuje uciec przed swoją izolacją. Odkrywa kąt w swoim pokoju, w którym nie działają zwyczajne reguły czasu i przestrzeni. Jego podróż w mityczną krainę dziecinnych wspomnień i snów przedstawiona jest w fantastyczny, sugestywny sposób. Wrocławskie lalki wydają się płynąć w przestrzeni. Twarze lalek są niezwykłe - mają tyle subtelnych szczegółów. Niestety większość lalek występuje z daleko tyłu sceny, więc nie da się tak naprawdę docenić urody detali w ich wykonaniu.

To raczej ludzie, niż lalki są centralnymi postaciami spektaklu. Józefa gra Krzysztof Grębski. Jest to aktor o błyskotliwej powierzchowności. Pomimo bariery językowej zrozumiałem bez trudu fundamenty natury jego bohatera. Tomasz Maśląkowski jest groteskowo zabawny jako dziwaczny Dr. Gotard, zaś śpiew Jolanty Góralczyk, z jej smakowicie niskim i melancholijnym głosem, zostawia niezatarte wrażenie. Muzyka, skomponowana przez Zbigniewa Karneckiego, niekiedy przypomina smutny, cygański akordeon z muzycznego tematu filmu "Miasto zaginionych dzieci". Reżyser, Aleksander Maksymiak, wykonał wspaniałą robotę, wykorzystując niezwykłą rozpiętość typów fizycznych swoich aktorów, po to aby uchwycić senną rzeczywistość poetyki Schulza. Zrobił tez wspaniały użytek ze świateł. W spektaklu wiele jest tajemniczej gry światłem z dołu i z boków sceny. Niektóre elementy dekoracji emitują również własne światło. Nietrudno nadążyć z fabułą spektaklu, pomimo polskiego tekstu. Gdy Józef ucieka do alternatywnej rzeczywistości, przechodzi płynnie z sanatorium do krainy dzieciństwa i życia z podstarzałą żoną.

W spektaklu nie widać w ogóle "szwów" i ciągle zaskakuje nas coś niezwykłego. coś niezwykłego Muszę przyznać, że umknęła mi humorystyczna strona tego widowiska, którą zdecydowanie doceniła polskojęzyczna część publiczności, ale to naprawdę nie przeszkadzało mi. Tyle był w spektaklu uniwersalnych momentów prawdziwej magii. Jest taki cudowny cytat z Schulza, który dokładnie opisuje moje odczucie po obejrzeniu przedstawienia. Mówi on: " ponieważ żadne słowo, żadna aluzja, nie może adekwatnie oddać dreszczu strachu, przeczucia bezimiennego, które przekracza naszą zdolność zadziwienia."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji