Artykuły

Włoszka w Algierze, Włoszka w teatrze, Włoszka w kinie

W tym cały jest ambaras, żeby w operze komicznej Rossiniego wszyscy chcieli na raz - o "Włoszce w Algierze" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Wielkim w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.

Mustafie (Robert Ulatowski) znudziła się żona. Jak tu teraz urozmaicić sobie życie? Wystarczy wymienić małżonkę na lepszy model, włoskiej marki. Sprawa nie jest jednak prosta. Trzeba znaleźć nowego męża dla starej żony, który jednak kocha przyszłą żonę beja. Tego ostatniego nie kocha Izabella (Agnieszka Makówka), bo kocha Lindora (Pablo Cameselle). A kto kocha starą żonę? W tym cały jest ambaras, żeby w operze komicznej Rossiniego wszyscy chcieli na raz.

Jak tu teraz, tylko na pozór skomplikowaną, a w rzeczywistości błahą fabułę, przedstawić widzowi, by ją polubił? Nie jest łatwo lubić operę. Ani jako formę, ani jako konkretne możliwości wystawienia scenicznego, dla pokazania jej światu. Niełatwo lubić "reżyserię opery" - tak pisał o niej Georgio Strehler. W innym fragmencie dotyczącym "Fidelia" reżyser dodaje: "Toteż ci wszyscy, którzy zadają sobie trud konsekwentnego i prawomocnego ucieleśnienia fabuły we wszystkich jej znaczeniach - nie tylko poprzez odczytanie partytury - () bliscy są naprawdę kompletnego zagubienia się".

Słowa włoskiego Mistrza, doskonale pasują do "Włoszki w Algierze" Michała Znanieckiego (notabene ucznia Strehlera), w której wspomniane zagubienie reżyser zamienia na różnorodne sposoby opowiadania historii. Ujmuje ją nie tylko w kształt scenicznej rampy, ale i estetykę kina lat 20. Wśród starych kamer, umieszczonych na proscenium, paradnie przechadzają się damy w wykończonych piórami sukniach. Nonszalancko odrzucą włosy do tyłu, zastygają w gwiazdorskiej pozie, którą przerwie klaps, kończący ujęcie. Dalszy ciąg wydarzeń ujrzymy na filmowym ekranie, który tylko udaje, że pojawiające się na nim postaci są zarejestrowane na filmowej taśmie. W rzeczywistości, po mozolnie wzniesionej konstrukcji, biegają aktorzy. Towarzyszący nam od początku blaszany hangar zdjęciowy w ostatniej scenie zamienia się w kinową salę, miejsce wręczania statuetek "pappatatich", do złudzenia przypominających swoim blaskiem hollywoodzkie nagrody. Pod przygrywką ich wręczenia, Izabella ucieka z ukochanym. O szczęśliwym zakończeniu informuje nas filmowy napis "The End". Na ekranie pojawia się Pola Negri.

Już nie wiemy, co należy do świata wewnętrznego dramatu. Z jednej strony mamy drobiazgowe budowanie scenicznej iluzji poprzez wiernie odmalowane kostiumy algierskiej świty Mustafy, z drugiej natychmiastowe jej dezaktualizowanie przez ubiór pojawiających się sprzątaczek, czy parodystyczny balet, którego popisy przyjmują formułę zabawy. Podobnie skonstruowana jest scena picia herbaty. Jej groteskowy kształt wyraża eklektyczny charakter spektaklu. Obraz łączy operową skłonność do ceremoniału i wystawności z wyczerpanym komizmem sytuacyjnym. Nic tu nie śmieszy. Natomiast w momencie zaklinania węża, śmiech staje się sprawą priorytetową do tego stopnia, że już nikogo nie interesują wyśpiewywane przez Lindora słowa. W centrum uwagi znajduje się zwinność węża.

A zatem mamy do czynienia nie tylko z tworzeniem iluzji rzeczywistości, grą deziluzją, ale i żonglowaniem fragmentem, w którym na rzecz opowiadania "nowej" historii, porzuca się starą. Jeszcze niedokończoną. Identycznie konstruowana jest sceniczna przestrzeń. Multimedialne zabiegi są tylko pretekstem do zabawy czysto teatralnym rekwizytem, jakim jest kurtyna. Jej nagłe opuszczenie, wejście śpiewaków na proscenium, wprowadza ogromne zamieszanie wśród publiczności, której nie przeszkadzają krzątające się na początku przedstawienia sprzątaczki. Dopiero ich słowa skierowane do dyrygenta orkiestry (Antoni Wicherek), ruch batutą, dźwięki muzyki budzą zainteresowanie. Czyż to nie właściwsze otwarcie spektaklu? Jego zakończeniem będzie grzecznie opadająca na końcu kurtyna Ale, żeby opadała tak w trakcie aktu? Jak to?- że zacytuję jednego z widzów.

Zabaw z widzem Znaniecki proponuje wiele. Buduje sieć intertekstualnych odniesień. Za chwilę oszukuje, że one istnieją. Układanka to wciągająca i łatwa do ułożenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji