Artykuły

Jelenia Góra. Konflikt u Norwida

W Teatrze im. Norwida trwa wyniszczająca walka. Jedni oskarżają dyrektora artystycznego Wojciecha Klemma, że rozłożył scenę jeleniogórską. Drudzy twierdzą, że jest zwiastunem nowego i krytykują go ci, którzy nie znają się na sztuce.

Konflikt podzielił aktorów i widzów. I już dawno nie jest tylko wewnętrzną sprawą teatru. Że źle się w nim dzieje, widać gołym okiem. Widownia dużej sceny świeci pustkami. Na "Klątwie" bywa po 15 osób. Nieco więcej jest na "Elektrze". Na "Karierze Artura U" też nie ma tłumów. Na biurku prezydenta miasta, odpowiedzialnego za teatr, lądują niemal co tydzień nowe listy z podpisami aktorów, widzów i nauczycieli. Wszyscy domagają się zmian w teatrze.

- Ludzie odwrócili się od nas - mówią starsi aktorzy, wspominając czasy, gdy mieli pełną salę i znakomite recenzje. Opowiadają o wizycie delegacji polonistów z jeleniogórskich szkół, którzy nie owijając w bawełnę, zapowiedzieli, że nie będą przyprowadzać uczniów na obecne spektakle. - Bo albo są nudne i słabo zrealizowane, albo pełno w nich wulgaryzmów - tłumaczy jeden z nauczycieli.

Widownia świeci pustkami. Na niektórych spektaklach bywa po 15 osób.

Wojciech Klemm, dyrektor artystyczny teatru, nie komentuje tych głosów. Za klapę "Klątwy" winą obarczył zespół techniczny, m.in. akustyków, którzy ponoć nie umieli sobie poradzić z mikroportami. Oliwy do ognia dodała zapowiedź zwolnienia z pracy dwóch znanych, lubianych i nagradzanych aktorów teatru w Jeleniej Górze - Jacka Grondowego i Tadeusza Wnuka. Dyrektor Klemm wnioskował o rozwiązanie z nimi umowy. Nie ma bowiem dla nich ról w przyszłym repertuarze.

Wojciech Klemm nie chce komentować swoich decyzji personalnych. - To nie byłoby w porządku wobec zainteresowanych i dyrekcji - tłumaczy. Dodaje, że zmiany w zespołach aktorskich to nic nowego i że tak dzieje się w teatrach w całej Polsce. Wniosku o zwolnienie nie komentują także zainteresowani aktorzy. Przyznają, że nie spodziewali się, iż ich sprawa stanie się tak głośna. Nie chcą potwierdzić, że podpisali się pod listem przeciwko dyrektorowi Klemmowi, co ma być ponoć powodem zwolnienia. Decyzję pozostawiają dyrektorowi naczelnemu teatru, Bogdanowi Nauce.

- Decyzja nie zapadnie szybko - mówi Nauka. - Najpierw będę rozmawiać z nimi, związkami zawodowymi, dyrektorem Klemmem. Chcę także poznać plany repertuarowe - dodaje. Nieoficjalnie wiadomo, że na tych dwóch aktorach zwolnienia się nie skończą. Czasu na podjęcie decyzji w sprawie zespołu nie ma wiele, bo w czerwcu kończy się tegoroczny sezon. A aktorzy muszą mieć czas na znalezienie nowego teatru.

Ale nawet, gdyby dyrektor Nauka chciał zająć się analizowaniem personalnych roszad, nie ma kiedy tego robić, bo jest zaangażowany w tłumaczenie się z zarzutów, że faworyzuje scenę animacji, i że nie współpracuje z tak świetnym reżyserem, jakim jest dyr. Klemm. Tak twierdzi grupa młodych aktorów, podpisana pod jednym z listów. Konflikt rośnie. Widzowie się niecierpliwią, bo tęsknią za czytelnymi regułami i teatrem, w którym czuło się artystycznego ducha. Sprawa nie nabrzmiałaby tak bardzo, gdyby prezydent Jeleniej Góry nie czekał z decyzją o rozdzieleniu jeleniogórskich scen. Z tym, że najlepiej by było, gdyby powstały dwa teatry - dramatyczny i animacji, zgadzają się, o dziwo, wszyscy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji