Artykuły

W Filmówce nie potrzeba rewolucji

- Za najważniejsze uważam otwarcie uczelni na Europę i świat. Łódzka szkoła ma bardzo dobry wizerunek, rozbudowuje się, powstają nowe wydziały. Żeby wykorzystać w pełni ten potencjał, nie wystarczą dofinansowania z krajowych instytucji - mówi reżyser Robert Gliński, kandydat na rektora PWSFTViT, w rozmowie z Jakubem Wiewiórskim z Gazety Wyborczej - Łódź.

Jakub Wiewiórski: Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na rektora Filmówski?

Robert Gliński: Ta szkoła bardzo dużo dała mnie, jak i wszystkim polskim reżyserom, niejako stworzyła polską kinematografię: Wajda, Polański, Zanussi, Kieślowski. W końcu nadchodzi moment w życiu człowieka, żeby się odwdzięczyć. Każdy absolwent idzie w świat robić filmy, ale w pewnym momencie do szkoły trzeba wrócić. Tak zrobił Marczewski, Kolski, ja. Spłacamy dług za to, że ta szkoła nas stworzyła i uformowała.

Jaki jest Pański program działania, pomysły na poprawę funkcjonowania szkoły?

- Po pierwsze zawołam za Wyspiańskim: "teatr mój widzę ogromny". Po drugie podeprę się Hipokratesem: "najważniejsze nie szkodzić". Nie można zniszczyć naturalnej energii, która siedzi w profesorach, studentach, w miejscu. Za najważniejsze uważam otwarcie uczelni na Europę i świat. Łódzka szkoła ma bardzo dobry wizerunek, rozbudowuje się, powstają nowe wydziały. Żeby wykorzystać w pełni ten potencjał, nie wystarczą dofinansowania z krajowych instytucji. Widzę za mało starań o fundusze europejskie, z których różne uczelnie fantastycznie korzystają. Trzeba też zwiększyć wymianę studentów i wykładowców. Poza tym planuję przemeblowanie związane ze strukturą zarządzania. Poprzedni rektorzy stworzyli ręczny sposób sterowania szkołą, a należy zwiększyć samodzielność prorektorów i niezależność wydziałów. Nie potrzeba rewolucji. Podstawową pozytywną cechą łódzkiej szkoły jest tradycja. Uczymy solidnych podstaw, które sprawdzają się w zawodzie.

Dlaczego jest tylko dwóch kandydatów na rektora?

- Dla niektórych funkcja rektora pachnie urzędem i papierami. Tymczasem reżyser też ma sporo papierkowej roboty. Zostając rektorem trzeba się wysilić i stworzyć strukturę, żeby nie ugrzęznąć w papierach. Dać z siebie energię, nie tonąc w administracji.

***

Dla "Gazety" Anna Jadowska

reżyserka (absolwentka 2004 r.)

Łódzka szkoła ma ogromny potencjał i duże pole do popisu, nie wykorzystane od lat, czyli rozwijanie współpracy zagranicznej realizowanej przez różne projekty europejskie. Wszędzie, gdzie poruszam się za granicą, szkoła jest kojarzona. Lepiej byłoby, gdyby rektorem został ktoś z dorobkiem, znany artysta.

Dla "Gazety" Jacek Bromski

reżyser (absolwent 1978 r.)

Rektor to ważne stanowisko, taki dobry gospodarz, który dba o sprawy szkoły i jest z nią związany. Nie mam pojęcia, jakim rektorem może być Robert Gliński. On sam też z pewnością nie wie, bo przecież nie piastował nigdy tego stanowiska. Jako człowiek odpowiedzialny w przypadku ewentualnej wygranej z pewnością zrobi wszystko, żeby podołać nowemu zadaniu. Rektorem powinien zostać ktoś znany, bo to podnosi prestiż szkoły. Łódzka uczelnia wciąż jest bezkonkurencyjna. Powstające prywatne szkoły nie mają takiego potencjału, nie przygotowują gruntownie do zawodu. Na pewno pewne rzeczy w Filmówce można by zmienić, coś poprawić, ale jak się chce na siłę coś usprawnić, to można zepsuć. Z wszelkimi zmianami trzeba być ostrożnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji