Artykuły

Festiwal Szkół Teatralnych. Dzień trzeci

Okazuje się, że istnieje możliwość pokazania aktorskich umiejętności bez drastycznych reżyserskich dybów - o Festiwalu Szkół Aktorskich pisze Joanna Michałowska z Nowej Siły Krytycznej.

Przy okazji każdej kolejnej edycji festiwalu powraca to samo pytanie. Jakie powinny być proporcje inscenizacji do prezentacji aktorskich umiejętności? Trzeci dzień festiwalu odpowiedział na to pytanie. Czwartkowy wieczór teatralny przyniósł dwa przedstawienia, które wspomniane proporcje ustaliły w sposób absolutnie odmienny.

Wrocławska szkoła sięgnęła po "Wesołe kumoszki z Windsoru"" Williama Szekspira. Reżyserii podjął się Remigiusz Brzyk i okazał się zdecydowanie nadopiekuńczy. Jego realizacja pełna jest przeróżnych teatralnych gadżetów, między którymi giną młodzi aktorzy. Natrętne miganie stroboskopu i inne zabawy światłem i planami gry sprawiają, że aktorów nie widać. Głośna i agresywna muzyka z off'u obecna niemal w połowie spektaklu uniemożliwia słyszenie dialogów. Potencjał wrocławskiego zespołu, który ukazał się w całej okazałości we wtorkowych "Zwyczajnych szaleństwach", został zakrzyczany przez pomysły inscenizacyjne. Przedstawienie było nierówne. Kilka żywych i dynamicznie zagranych momentów (szczególnie w pierwszej części spektaklu) urozmaiciło mętną i niespójną całość. Trudno znaleźć sens kilku zabiegów reżyserskich jak Oberżysta stylizowany na drag queen (Michał Szymański), świadkowie Jehowy odwiedzający dom sir Johna Falstaffa (Paweł Ferens), czy jegomoście odziani w dresy demolujący oberżę i zamawiający pięć piw. Choć, dzięki mnogości teatralnych gadżetów, przedstawienie jest widowiskowe i efektowne, nie ma w nim przestrzeni na prezentacje aktorskie. W chwilach wolnych od stroboskopu i ostrej muzyki Prodigy wrocławscy aktorzy świetnie sobie bez nich radzą (czy raczej świetnie je zastępują).

Okazuje się jednak, że istnieje możliwość pokazania aktorskich umiejętności bez drastycznych reżyserskich dybów. Żeby się o tym przekonać, trzeba było zrezygnować z części spektakli konkursowych i wybrać się do Teatru Studyjnego na pokaz warsztatu moskiewskiej szkoły teatralnej. Niemal pusta przestrzeń sceny, brak kostiumów, muzyki z off'u, laserów, migotliwych światełek, rzutników i... dramatu, a zamiast tego grupa młodych artystów, którzy pokazali festiwalowej publiczności, że dobry aktor tego wszystkiego nie potrzebuje. Na scenie było wszystko: pantomima, taniec, śpiew, stepowanie, akrobatyka, elementy musicalowe, komedia dell'arte, a przede wszystkim aktorstwo najwyższej próby. Publiczność zgotowała moskiewskim aktorom owacje na stojąco, zanim zdążyli się ukłonić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji