Morderczy rajd, czyli sceny z życia małżeńskiego
"Blask życia" w reż. Mariusza Grzegorzka z Teatru im. Jaracza w Łodzi na XXVIII Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Życiu Warszawy.
"Blask życia" Mariusza Grzegorzka, przywieziony z teatru Jaracza w Łodzi, rozjaśnił mętny horyzont tegorocznego festiwalu.
Rebecca Gilman opisała historię pary młodych Amerykanów. W jednej z zabitych dechami wiosek Alabamy żyjący z dnia na dzień Clint spotyka Lisę. On jest po kilku odsiadkach, ona ma 17 lat i jeszcze chodzi do szkoły. Chce się jednak wyrwać z chaty prostytuującej się matki alkoholiczki.
Trafi, niestety, z deszczu pod rynnę. Clint okaże się psychopatycznym brutalem, gwałcicielem młodych dziewczyn, wykorzystującym żonę jako naganiaczkę ofiar. Później także ich likwidatorkę, gdyż zastraszona przez męża Lisa zmuszana jest do zabijania z jego pistoletu.
Krwawy rajd małżonków po zapyziałych okolicznych motelach przerywa wkrótce policja. Namierza ich zresztą dzięki telefonom Lisy, która, w sekrecie przed mężem - po każdym zabójstwie informowała o miejscu, gdzie pozostawiała zwłoki. Lisa jako faktyczna zabójczyni została skazana na krzesło elektryczne, jej mąż wymigał się od odpowiedzialności - puszczono go wolno.
Mariusz Grzegorzek, reżyser po łódzkiej PWSFTViT, stosuje dynamiczny, wręcz filmowy, montaż. Są cięcia, wyciemnienia, a nawet zbliżenia - dzięki mobilnej, przesuwanej na kółkach scenografii Grzegorza Małeckiego. Przede wszystkim jest jednak fascynująca gra głównych bohaterów: Ireneusza Czopa, a zwłaszcza Małgorzaty Buczkowskiej. Lisa to absolutna rewelacja. Trudno oderwać wzrok, obserwując jej przemianę z trzpiotowatej, niesfornej nastolatki w złamaną przez okoliczności ruinę kobiety, która nie potrafi albo i nie chce się bronić. Rola nie do zapomnienia.