Artykuły

XXI wiek w teatrze polskim

Niewina w reż. Pawła Miśkiewicza w Starym Teatrze w Krakowie w ocenie Marka Mikosa.

"Niewina" Dei Loher w inscenizacji Pawła Miśkiewicza rozpoczyna XXI wiek w teatrze polskim

"Niewina" to garść historii o rozpadzie człowieczego świata. Loher pokazuje nam zło i bezsens, by załamanych i błądzących pobudzić do życia i działania. Bohaterami smutno-śmiesznych "opowiastek" są dwaj nielegalni emigranci, którzy ze'strachu przed deportacją zaniechali ratowania tonącej, niewidoma tancerka go-go szukająca miłości, kobieta podszywająca się pod matki zbrodniarzy, samotny samobójca i trzy umarłe za życia rodziny. Na końcu wszystkie te historie w przedziwny, magiczny sposób się łączą.

Murzyn, ale biały

Pozornie oglądamy kretyńską komedię albo pulp flction, chichramy się z głupich dowcipów, ale każdy z nich wywołuje oczyszczający śmiech, protest albo uczucie niepokoju w natężeniu towarzyszącym obcowaniu z najwybitniejszą sztuką.

Spektakl zaczyna się od wejścia na scenę dwóch Murzynów granych przez wyborny duet Jan Peszek - Zbigniew Kaleta. Ich pojawienie się komentuje reżyser, który jak na próbie czyta przez głośniki tekst poboczny. Dea pisze tam, że aktorzy nie powinni być wysmarowani na czarno, bo to zbyt dosłowne. Za chwilę farsę wymiata tragedia - ci sami dwaj nie potrafią uratować tonącej, bo boją się deportacji. Taka sterowana przez reżysera huśtawka nastrojów trwa już do końca.

Preparator zwłok (Piotr Grabowski) nie widzi głodu uczuć żony (Iwona Budner). Zamiast tego taszczy w ramionach swoje ukochane, grane przez studentów polonistyki, trupy do utea-tralizowanego rodzinnego domu. To dialog z Tadeuszem Kantorem i jego wracającym do wspomnień młodości teatrem śmierci.

Przewrotny finał Spektakl przekracza granice teatru: kapitalna scenografia Barbary Hanickiej (m.in. ruchoma i zamykająca się jak gigantyczny kontener na śmieci scena, ogromny ekran wideo) ma przyczółki na korytarzach i w foyer. W przerwie na zmianę dekoracji piękna i seksowna San-dra Korzeniak, jzuca się" ze środkowego rzędu na wychodzących sąsiadów z płomiennym monologiem zrozpaczonej dziewczyny.

Widz wychodzi, wiedząc już, że można zrobić wielki, nieutrzymany w stylu "Gwiezdnych wojen" spektakl o walce dobra ze złem. Koniec spektaklu jest przewrotny, ale nadzieja, niepokój i uczucie katharsis zwycięża. Żeby taki teatr stworzyć, trzeba porozumienia twórców i gotowości na "ostrą jazdę".

Stary Teatr, który do niedawna pogrążony był w twórczej depresji, dziś - za sprawą Miśkiewicza - pobudza innych. Miśkiewicz rozpoczął XXI wiek na scenie polskiej. Ten początek to poszukiwanie prawdy, dobra, piękna, świętości, porozumienia w naszym rozchichranym i cynicznym świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji