Artykuły

Czekając na spektakl "Czekaj"

- Moja miłość do Czechowa jest stała i niezmienna. Podczas realizacji mojej sztuki, wycięliśmy z niej wszystkie nawiązania do Czechowa, to nazwisko nie pada ani razu podczas spektaklu. A jednak, mam nadzieję, atmosfera Czechowa jest wyczuwalna - mówi IWONA KUSIAK, autorka dramatu "Czekaj" wystawionego w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp.

W gorzowskim teatrze można oglądać najnowszy spektakl "Czekaj" [na zdjęciu]. Jego autorką jest Iwona Kusiak, kierownik literacki gorzowskiego teatru. 27-latka rodem z Zielonej Góry po studiach w Warszawie pracę znalazła właśnie w Gorzowie.

Jej dramat opublikowało czasopismo "Dialog". Spektakl "Czekaj" reżyseruje Edward Żentara. Grają w nim: Przemysław Kapsa (Janusz), Kamila Pierzak (Helena), Marzenia Wieczorek (Julia), Michał Anioł (Hubert) oraz Paweł Caban (Grześ).

Dorota Żuberek: O czym jest twój dramat "Czekaj"?

Iwona Kusiak, autorka dramatu: "Czekaj" to opowieść o rodzinie Czekajów, a właściwie o dorosłym rodzeństwie. Janusz, Julia i Helena mieszkają ciągle razem, kłócą się i ranią wzajemnie, ale nie potrafią bez siebie żyć. Spętani więzami przeszłości, nie są w stanie odnaleźć się w teraźniejszości. Nadwrażliwi, histeryczni, zbolali - żyją w rozpadającym się domu, jak w więzieniu, otoczeni murem z książek i wspomnień dawnego życia. Ich matka nie żyje, ojciec zostawił rodzinę dawno temu, więc Czekajowie zawsze musieli radzić sobie sami, bez pomocy krewnych. Nie potrafią okazywać sobie uczuć, ale chłoną je, spragnieni ciepła i akceptacji. Janusz, niegdyś bohater dla swoich młodszych sióstr, ma za sobą próbę samobójczą i tragicznie zakończone małżeństwo; młodsza siostra, Helena, nie może wybaczyć mu tego, że tak samo jak ojciec - on też chciał ją zostawić. Dlatego Helena ciągle wypomina Januszowi jego "historię", ciągle rozdrapuje bolesną ranę, jakby chciała uzyskać od brata odpowiedź: dlaczego? - albo pewność, że to się nie powtórzy. Helena również żyje przeszłością, nie dostrzega uczucia, jakim darzy ją zaprzyjaźniony z Czekajami sąsiad Grześ. Z kolei Julia ma za sobą również nieudane małżeństwo, tkwi w pracy, która ją niszczy, i bezskutecznie próbuje łagodzić konflikty między Januszem a Heleną. Przyjęła na siebie rolę opiekunki dbającej o to, żeby lodówka była pełna, ale jest już tym zmęczona - chciałaby w końcu pomyśleć o sobie. Taką sytuację zastaje Hubert Czekaj, ojciec, który po wielu latach, po prostu, jakby nigdy nic, wraca do domu. I wtedy właściwie wszystko powinno się zacząć, ale tak nie jest. Powrót ojca powinien coś zmienić w życiu jego dzieci, ale tak się z początku nie dzieje. Nie ma wyrzutów, wspomnień, tłumaczenia - nie wiemy, dlaczego Hubert odszedł, co robił przez te wszystkie lata. To nie jest ważne - ważne jest tylko to, co go ominęło.

Na co czekają Czekajowie?

- Wydaje mi się, że Czekajowie czekają na wszystko. Tak jak my. Czekają na uczucie, na szczęście, na uśmiech losu, dobre słowo; czekają na jakąś nagłą zmianę, która wywróciłaby ich życie do góry nogami. Czekają zamiast działać, żyć. To też jest jakieś wyjście - w świecie pełnym międzynarodowych konfliktów, hałasu - można też z tego wszystkiego zrezygnować. Nie brać udziału w wyścigu szczurów, nie starać się nadążać za wszystkimi. Ale samo czekanie nic nie zmienia. Nie ma cudownego ocalenia z nieba, o to trzeba walczyć. Zamiast czekać, trzeba w końcu zmierzyć się z życiem, wyzwać je na pojedynek - od tego się nie umiera.

Skąd twoja fascynacja Czechowem? Najpierw maczałaś palce w gorzowskich "Trzech Siostrach". A w twoim dramacie nazwisko to przewija się kilkakrotnie. Co nam dziś w teatrze może dać czechowszczyzna?

- Moja miłość do Czechowa jest stała i niezmienna. Podczas realizacji mojej sztuki, wycięliśmy z niej wszystkie nawiązania do Czechowa, to nazwisko nie pada ani razu podczas spektaklu. A jednak, mam nadzieję, atmosfera Czechowa jest wyczuwalna Rozumiem przez to swoiste traktowanie ludzi, zdarzeń i czasu. Moi bohaterowie żyją wspomnieniami z przeszłości, ale w ich życiu nie ma jakiś doniosłych zdarzeń, wielkich tragedii. Ludzie umierają, próbują odebrać sobie życie, wracają po wielu latach, ale wszystko odmierzane jest porami roku, robieniem zakupów, piciem herbaty, chodzeniem do pracy. U Czechowa zawsze interesowała mnie codzienność - bo tak naprawdę tylko ją mamy. Czekamy wciąż na jakąś odmianę, przygodę - a tymczasem najtrudniejszym wyzwaniem, jakie przed sobą mamy, jest znoszenie codzienności. To między jedną herbatą a drugą ktoś się rodzi, ktoś się zakochuje. Z tego składa się życie - z drobiazgów, nieistotnych rozmów, przyziemnych problemów, nieistotnych zdarzeń. A jednak to właśnie jest najważniejsze.

"Czekaj" to opowieść o nieszczęśliwej rodzinie, w której bolesne zdarzenie sprzed lat ciąży na całym życiu dorosłego rodzeństwa. Skąd ten fatalizm? Ludzie, którzy wychowali się bez ojca, są skazani na niepowodzenia w życiu osobistym?

Wiem, że moja sztuka wydaje się mieć silny wydźwięk społeczny, ale na pewno nie chciałam stworzyć obrazu rodziny, która przez to, że jest niepełna, jest skazana na klęskę. Chciałam napisać o ludziach, którzy w jakiś sposób są kalecy, ponieważ są nadwrażliwi; nie do końca radzą sobie we współczesnym, zabieganym świecie. Moi bohaterowie są doświadczeni przez los i zawsze musieli sami się sobą opiekować, co na pewno w jakiś sposób zaważyło na ich wyborach życiowych. Ale ojciec, który po wielu latach puka z powrotem do ich życia, mówi synowi wprost: "Nie jestem odpowiedzialny za to, że wam się nie udało". Bo tak jest. Wybory, jakich dokonują Czekajowie, a raczej brak wyborów, to monotonne czekanie, jest wyłącznie ich zasługą i tylko oni mogą to zmienić. A oni wybrali trwanie w smutku, melancholię i rozpamiętywanie przeszłości, rozdrapywanie ran. Tylko oni mogą pozwolić, żeby te rany się zabliźniły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji