Artykuły

New York, Wiedeń w Gdyni

"Rent" w reż. Ingmara Villqista z Teatru Rozrywki w Chorzowie i "Zemsta nietoperza" w reż. Daniela Kustosika z Teatru Muzycznego w Poznaniu na I Festiwalu Teatrów Muzycznych w Gdyni. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Zaczęło się lirycznie, optymistycznie i... entuzjastycznie. Na widowni głównie młodzi ludzie. Zjawili się, by zobaczyć kultowy musical "Rent" [na zdjęciu] - otwierający I Festiwal Teatrów Muzycznych w Gdyni.

- Jak zmierzyć życie, gdy szybko mija, jak rozliczyć rok, całe 525 tysięcy 600 minut? - pytają bohaterowie musicalu w piosence "Seasons Of Love". W chwili gdy każdy dzień może być tym ostatnim, jedyną wartością jest miłość. To stare hasło dzieci kwiatów. Nowojorska bohema bawi się, nie dbając o jutro. Na scenie ciekawa, ascetyczna scenografia, szarość Nowego Jorku w barwach stali i rdzy. W akcie drugim drewniane klitki - hala fabryczna, a może opuszczony dom?

Na scenie osiem barwnych postaci. Mimi - delikatna i wrażliwa pod płaszczykiem buntu i arogancji, szukająca miłości - uzależniona od narkotyków. W tej roli Aldona Szostak, pełna wdzięku, zaskakująca głębią uczuć. Była liryczna, ale też i pełna pasji, gdy zaśpiewała "Na bal". W Joanne, młodą prawniczkę zafascynowaną szaloną Maureen, wcieliła się utalentowana Izabela Malik. Ta miłość niesie tyle szczęścia, co i bólu. W "Rencie" jest sporo dobrych piosenek. Podobała mi się zwłaszcza "La vie boheme" i świetne "Tango Maureen".

W roli Maureen Anna Sroka z... nutką jazzową w głosie. Do minusów spektaklu zaliczyłabym niektóre stroje, np. Angel. W kurteczce w pepitkę i kolorowych rajstopkach to nie kolorowa drag queen, tylko... niegrzeczna uczennica.

Do słabszych stron należało też tłumaczenie libretta, momentami nieporadne, i sztuczny język dialogów. Oglądając "Rent", mogliśmy dojść do wniosku, że nasz gdyński Teatr Muzyczny jest co najmniej równie świetny... Publiczność gorąco dziękowała aktorom z chorzowskiego Teatru Rozrywki w Gdyni.

Dwa dni później na widowni tłumnie zasiadła mocno dorosła publiczność - miłośnicy operetki. Niektórzy, z braku miejsc, przycupnęli na schodach. "Zemstę nietoperza" Johanna Straussa (syna) przywiózł do Gdyni Teatr Muzyczny z Poznania. Mieliśmy w tym przedstawieniu i brawurowego kankana, i czardasza, i piękne walce. Wszak gościmy w cesarskim Wiedniu, gdzie króluje nam miłościwie cesarz Franciszek i... król walca wiedeńskiego Strauss. Przedstawienie było równie wytworne, jak wytworne przygotowano kostiumy pań i panów.

"Zemsta nietoperza" jest, co prawda, trochę o niczym. Banalne libretto opowiada o tym, jak niejaki Gabriel von Eisenstein, wracając pewnej upojnej nocy w kostiumie motylka, zostawił w parku pod drzewem pijanego przyjaciela Falkego, w stroju nietoperza. Po przebudzeniu Falke musiał w przebraniu paradować przez całe miasto, obmyślając plan zemsty na Gabrielu... Jest niewierna żona Rosalinda, frywolna pokojówka Adela, nadgorliwy naczelnik więzienia, nierozgarnięty Książę i cała galeria dziwacznych typów. A wszystko otulone zachwycającą muzyką Straussa. Znakomite wykonanie, w którym najbardziej podobały mi się sceny zbiorowe. Do tego elegancka scenografia. Trzy godziny dobrej zabawy.

Ciekawie nam się zaczął ten festiwal. Czy słynne "Metro" teatru Buffo, nieschodzące z afisza od lat, rozkołysze gdyńską publiczność? Zobaczymy już w środę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji