Artykuły

Energia odnaleziona w naszej klasyce

"Ksiądz Marek" i "Odprawa posłów greckich" w reż. Michała Zadary ze Starego Teatru w Krakowie na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Agnieszka Rataj w Życiu Warszawy.

Długość kolejki po wejściówki na pierwszy spektakl Warszawskich Spotkań Teatralnych dorównała legendarnym tłumom pod kasą za dawnych czasów.

Na małej sali teatru Studio, gdzie Michał Zadara w ramach przeglądu jego twórczości "zadara.pl" pokazał "Księdza Marka" ze Starego Teatru w Krakowie [na zdjeciu scena ze spektaklu], zmieściło się o wiele więcej widzów, niż przewidywali organizatorzy. Część z nich stała do samego końca przedstawienia. Przy tym dawno nie było w teatrze takiej ciszy, atmosfery skupienia i uwagi, z jaką wsłuchiwano się w tekst dramatu Słowackiego.

Przestrzeń sceny w Studio przypominała starą stodołę. W niej zaistnieli konfederaci, młodzi chłopcy z opaskami AK na rękawach, karczma Żyda i kościół księdza Marka. Ale konflikt między nimi mógłby dziać się wszędzie i nigdzie. Nie sprowadza się on do prostej opozycji narodowościowej czy wyznaniowej - ma miejsce w sytuacji, która budzi w człowieku najprostsze instynkty. Mechanizm pozostaje ten sam: w imię wzniosłych ideałów załatwiane są prywatne interesy i popełniane zbrodnie.

Żydówka Judyta (Barbara Wysocka) postawiona przed Rosjanami z zasłoniętą głową jest symbolem ofiar konfliktów relacjonowanych codziennie przez media. Ksiądz Marek (Mariusz Zaniewski) nie jest już natchnionym boską potęgą kaznodzieją, raczej bezradnym wobec nienawiści młodych chłopcem, który przypadkiem stał się przywódcą walczącej grupki. W tym świecie zostali sami ludzie - bez Boga. Tylko oni są odpowiedzialni za zło, niezależnie od czasów, w jakich żyjemy.

Drugi niedzielny wieczór z Zadarą to "Odprawa posłów greckich". Znowu klasyka, jeszcze bardziej zapomniana.

W tej wersji stała się eksperymentem formalnym. Reżyser przy zachowanym archaizmie języka Kochanowskiego próbuje w nowoczesny sposób odczytać dramat. Dramat sam w sobie bardzo trudny do wystawienia.

Po pustym białym kwadracie wyznaczonym na środku sceny krąży Kassandra, zachowująca się chwilami bardziej jak złośliwy elf niż ponura wieszczka. Ponad nią, ponad Heleną, która - wysłuchując decyzji rady - może tylko bezwładnie osunąć się na podłogę, debatują mężczyźni - politycy. To oni, głupi, dążący do spełnienia własnych ambicji doprowadzają do konfliktu, którego obrazem staje się pełznący przez scenę schwytany przez Trojańczyków Grek. Biel sceny zalewa czerwona farba.

Łatwo zarzucać Michałowi Zadarze nadmierne upraszczanie i uwspółcześnianie klasycznych tekstów. Ale w przedstawieniach (przynajmniej tych prezentowanych przez weekend podczas Spotkań) pojawia się dziwna energia, która nie pozostawia nikogo obojętnym. To energia zabawy teatrem (udzielająca się też aktorom), spojrzenia na polską klasykę inaczej, czasami nawet bezczelnie. Może to drażnić, ale każe o Zadarze myśleć z podziwem. Ciekawie sobie te teatralne puzzle układa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji