Artykuły

Balet do poprawy

"4&4" w choreogr. Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Kacper Wróblewski w portalu Kulturaonline.

Opera Bałtycka weszła w 2008 rok z nowym dyrektorem Markiem Weiss-Grzesińskim. Zapowiedział on jakościową zmianę repertuaru oraz odświeżenie wizerunku placówki. Pierwsza premiera baletu autorstwa Izadory Weiss "4&4" pokazała jednak, że droga do sukcesu jest daleka.

Spektakl podzielony został na dwie tematycznie i stylistycznie zbliżone do siebie części. W odsłonie pierwszej, której towarzyszy wybitne dzieło Vivaldiego "Cztery pory roku" w wykonaniu Nigela Kennedy'ego, obserwujemy różne stany ludzkiej natury. Potrafi ona zaskakiwać i zmieniać się tak szybko jak przyroda - od narodzin i rozkwitu miłości poprzez walkę z nietolerancją i brakiem akceptacji aż po śmierć. W drugiej części przy akompaniamencie między innymi Bacha i Schuberta, przedstawiono cztery sceny oswajania się ze śmiercią, nieodzownym elementem życia, który każdemu jest przeznaczony.

W "4&4" tancerze nie prezentują nic, co można by nazwać wyjściem poza ramy przeciętnego baletu aspirującego (jak zapowiedział dyrektor i choreograf) do solidnego zespołu tańca nowoczesnego. Sceny zbiorowe będące w dużej mierze powielaniem jednego schematu pozbawione są zgrania i świeżości. Zbudowany na nowo zespół baletu wypada poniżej oczekiwań. Na tle całości wyróżniają się umiejętnościami (szczególnie w popisach solowych) jedynie Radosław Palutkiewicz, Franciszka Kierc oraz Michał Łabuś. Bez porównania okazuje się Marzena Socha, mowa tu jednak o doświadczonej, w pełni ukształtowanej artystce.

Zarzuty należy kierować również w stronę odpowiedzialnej za kostiumy Jagny Janickiej. Realizacja jej pomysłów utrudnia odbiór spektaklu. Zbyt często okazują się one balastem ograniczającym ruch tancerzy.

Z pośród całości broni się tylko scena walki z nieakceptacją miłości homoseksualnej. Ten jeden raz w pełni zagrały wszystkie składowe baletu - żywiołowa i przewrotna muzyka z utrzymanymi we francuskiej stylistyce kostiumami, ale i co najważniejsze pełnym charyzmy układem choreograficznym.

Sama wizja spektaklu młodej choreograf jest trafiona. Szczególnie posłużenie się Vivaldim dla ukazania różnorodności ludzkiej twarzy zdało egzamin. Zamysł i dobry muzyczny materiał to w balecie jednak za mało. Zabrakło świeżości, kilku prób i dopracowania ruchu, a co najważniejsze głębi, która pozwoliłaby oderwać się od obecnego na scenie banału.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji