Artykuły

Jak stać się żydowską matką?

"Jak stać się żydowską matką w dziesięć praktycznych lekcji" w reż. Jana Prochyry w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Magdalena Zaliwska w portalu Polskiego Radia.

Żydowska matka nie ma nawet prawa chorować, gdyż zdrowie całej rodziny spoczywa wyłącznie na niej, nawet jeśli to ona jest najbardziej chora a lekarze i tak nie znają się na niczym.

By nosić miano żydowskiej matki wystarczy mieć zszarpane nerwy, jęczeć na wszystkie możliwe sposoby, mieć skłonności do dramatyzowania. Niezbędna jest także umiejętność zawstydzania innych i budzenia w nich poczucia winy. Każdy, kto chce zostać żydowską matką, musi także opanować sztukę wzdychania. Westchnienie, które wydobywa z najbardziej bolesnej głębi swojej jaźni, jest jej najskuteczniejszym sojusznikiem.

Taka właśnie jest matka w spektaklu Jana Prochyry "Jak stać się żydowską matką w dziesięć praktycznych lekcji", którego prapremiera miała miejsce 8 lutego w Teatrze Rampa.

To, że tytułowa matka jest narodowości żydowskiej, to tylko prowokacja ze strony autora tekstu Paula Fuksa - wyjaśnia reżyser Jan Prochyra. Gdyby np. tatuś chodził w jarmułce, przy drzwiach wisiałaby mezuza, a na stole stała menora i cała reszta żydowskich szafarzy, to powiedziałbym, że tej żydowskości warto się doszukiwać. Autor sugeruje jednak żeby uciekać od tej żydowskości. Moim zdaniem jest to uatrakcyjnienie dzięki któremu niejeden widz powie: "moja matka nie jest Żydówką, ale jest identyczna - mówi Jan Prochyra.

Dość ciekawy jest kontekst w jakim narodził się sam tekst. Autorem jest wspomniany Francuz Paul Fuks, człowiek mający niewiele wspólnego z pisarstwem. Z zawodu jest psychologiem, psychoterapeutą. I jak sam przyznaje: sądziłem, że napisałem żart pozbawiony większego znaczenia. Do tej pory nie przestaję się dziwić. Tekst napisałem w 1983 r. i do dnia dzisiejszego sztukę wystawiono blisko 300 razy. Sztukę prezentowało aż 10 teatrów paryskich, zespoły amatorskie, które jeździły z nią po całej Francji, a także Szwajcarii, Belgii i Holandii. W przekładzie grano ją już przez dwa tygodnie w Pradze, rok w Izraelu, dwa lata w Brazylii - mówi Paul Fuks.

A o czym traktuje sztuka? Chciałoby się powiedzieć, że scenariusz piszą codzienne sytuacje, jakie mają miejsce w naszych domach. Nadopiekuńcza matka (znakomita Elżbieta Jodłowska) Anetki (Agnieszka Fajlhauer) i Danielka (Leszek Abrahamowicz) popełnia wiele błędów związanych z wychowaniem dzieci. Oczywiście, jej intencje są szczytne. Pragnie dla dzieci jak najlepiej. Największy wyraz troski przejawia się w stwierdzeniu, że zdrowe dzieci, to te które dużo jedzą. I już w tym momencie spektaklu, chciałoby się powiedzieć - skąd my to znamy.

Potwierdzeniem troski żydowskiej matki, jest także ingerencja w każdą dziedzinę życia jej dzieci. Poczynając od pozbawienia ich możliwości decydowania o sobie kończąc na pozbawieniu wyrażani swoich potrzeb i oczekiwań. Żydowska matka ma cały scenariusz na życie swoich dzieci. Daniel sprawi matce największą radość gdy zostanie prawnikiem lub lekarzem. Oczywiście dla utrzymania dobrej atmosfery w domu powinien też jak najpilniej uważać w szkole. Anetka będzie chlubą rodziny jeśli znajdzie bogatego męża i urodzi dziecko, którym będzie mogła się zaopiekować babcia. Nie obędzie się oczywiście bez idealizowania. Danielek jest najmądrzejszy a Anetka najładniejsza. W tej rodzinie na margines pozostaje zepchnięty tatuś, który przecież bez mamusi nie potrafi nawet pomyśleć. A sama żydowska matka nie ma nawet prawa chorować, gdyż zdrowie całej rodziny spoczywa wyłącznie na niej, nawet jeśli to ona jest najbardziej chora a lekarze i tak nie znają się na niczym.

Jan Prochyra tytułowa rolę powierzył znakomitej Elżbiecie Jodłowskiej. Jednej z najznakomitszych komediowych aktorek polskich, dawną Gwiazdę "Stodoły" .

W spektaklu bardzo często powracaliśmy pamięcią do sytuacji z własnego dzieciństwa - przyznaje Leszek Abrahamowicz, który wykreował postać Daniela. Dla mnie wcielenie się w ośmio-letniego chłopca nie było łatwe.

Polecam spotkanie z żydowska matką. Mądrość tej komedii polega na tym, że z jednej strony patrzymy na to, co się dzieje na scenie, jak na własne życie, z drugiej jesteśmy tym wszystkim przerażeni, ale komediowość wszystko to łagodzi i w rezultacie każe się zastanowić czy nie warto zawrócić z drogi źle pojętej miłości, która naznaczona jest niszczeniem innych. Choć tekst Fuksa jest komedią, śmiech nie zawsze będzie beztroski, a czasem nawet może być przez łzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji