Artykuły

Termos z herbatą, czyli bomba

- Spektakl był już prawie gotowy. Próby toczyły się normalnie, przebąkiwano jednak, że mogą być kłopoty z cenzurą. Klimat spektaklu, kwestie, które padały ze sceny z ust Towarzyszy pasowały idealnie do współczesnych nam czasów. Mówiły nie wprost, ale aluzjami o meandrach władzy, cenzury - "Szewców" z 1957 r., w reżyserii Zygmunta Hübnera w Teatrze Wybrzeże, zdjętych przez cenzurę po trzeciej próbie generalnej, wspomina aktor Zbigniew Bogdański w rozmowie z Polską Dziennikiem Bałtyckim.

Ze Zbigniewem Bogdańskim [na zdjęciu], aktorem, który grał w pamiętnych "Szewcach" Witkacego w Teatrze Kameralnym w Sopocie w 1957 roku, rozmawia Grażyna Antoniewicz:

Teatr Miejski w Gdyni pokaże niebawem "Szewców". Przypomnijmy gdańskich "Szewców" sprzed pół wieku, spektakl, który zdjęła cenzura po trzeciej próbie generalnej.

- To właściwie była premiera. Hübner wtedy był młodym reżyserem, a ja młodym aktorem. Byłem po głośnej premierze kabaretu Koń u Axera w Teatrze Narodowym i miałem obiecaną rolę w "Dziadach" w Teatrze Polskim w Warszawie, ale zdecydowałem się wyjechać na Wybrzeże. Właśnie urodził mi się syn, a w stolicy nie mieliśmy gdzie mieszkać.

Zagrał Pan Hyper- Robociarza.

- Miałem zagrać Czeladnika, ale ostatecznie wcielił się weń Leszek Grzmociński, drugim Czeladnikiem był Edmund Fetting.

Przyjechał Pan dwa tygodnie przed premierą...

- Spektakl był już prawie gotowy. Roli nauczyłem się szybko. Próby toczyły się normalnie, przebąkiwano jednak, że mogą być kłopoty z cenzurą. Klimat spektaklu, kwestie, które padały ze sceny z ust Towarzyszy (jednego grał Zygmunt Hübner, drugiego Tadeusz Żuchniewski) pasowały idealnie do współczesnych nam czasów. Mówiły nie wprost, ale aluzjami o meandrach władzy, cenzury.

A jednak cenzura podteksty odczytała...

- Wiadomość, że spektakl - nakazem cenzury - nie będzie już grany, przekazał nam dyrektor teatru. Chyba się to obyło bez komentarzy, nie pamiętam dokładnie. Bardzo było nam przykro, kiedy dowiedzieliśmy się, że sztuka schodzi z afisza. Ale w kraju zaczynało być gorąco. Gomułka odchodził od swoich obietnic październikowych, a klan towarzyszy zaciskał palce (mówiąc słowami Majakowskiego) coraz ciaśniej na gardle proletariatu.

Podobno mówił Pan na scenie falsetem?

- Tak to wymyślił Witkacy. Na zakończenie Hyper- Robociarz przynosił bombę, mówiąc: Ja należę do nich. Bomba okazywała się termosem z herbatą, którą wypijałem. Byłem wysłannikiem Towarzyszy, którzy mieli wprowadzać rządy Czeladników, ponieważ prawdziwej sprawiedliwości nie ma i nie będzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji