Artykuły

Księga Mądrości nieustannie nas otwiera

- Nie wszyscy poddają się odmóżdżającej manipulacji mediów, zwłaszcza telewizyjnych. Ludzie są spragnieni kontaktu z tekstem wielkim, szlachetnym, prawdziwym, wypełnionym prawdą - mówi HALINA ŁABONARSKA.

Z Haliną Łabonarską [na zdjęciu w "Katarantce" z Magdaleną Kizinkiewicz], wybitną polską aktorką, rozmawia Temida Stankiewicz-Podhorecka

W niedzielę, 17 października, w warszawskim kościele seminaryjnym zaprezentuje Pani Księgę Mądrości. Czy to Pani wybór tej właśnie Księgi?

- To nie ja wymyśliłam, tylko mi zaproponowano. Pomysłodawcą tego projektu i całego cyklu jest Przemysław Basiński. To się zrodziło w Poznaniu na Wielki Jubileusz 2000 roku jako wielki cykl nazwany "Verba Sacra, modlitwy katedr polskich". Cykl ten obejmował teksty Starego i Nowego Testamentu, a później także teksty staropolskie i prezentowany był, oprócz Poznania, w katedrach wielu innych miast, a teraz zawitał do Warszawy.

Tekst Księgi Mądrości jest przez Panią czytany, a nie mówiony z pamięci.

- Pomysłodawca projektu, tzn. reżyser, Przemysław Basiński i profesorowie Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu uznali, że odpowiedniejsze jest czytanie tego tekstu, aniżeli mówienie go z pamięci. Tutaj nie może nastąpić żadna pomyłka czy przeinaczenie litery tekstu. Jest to przecież pismo prorocze, święte. Należy zatem trzymać się napisanego słowa, bo ono jest najważniejsze. Tak więc podparcie się pulpitem i tekstem jest tutaj w pełni uzasadnione.

Czy interpretacja Ksiąg Starego Testamentu jest trudnym zadaniem dla aktora?

- Tak, jest to trudne. Słowo musi być tutaj podane jak najlepiej, aby było komunikatywne. Stąd czytanie poszczególnych ksiąg zaproponowano aktorom, którzy mają duże doświadczenie w prezentowaniu wybitnych dzieł literatury. Takie były moje założenia i - jak sądzę - udało się je w pełni zrealizować. Dowodzi tego olbrzymie zainteresowanie publiczności, która przychodziła do katedr, gdzie programy te były prezentowane.

Podobno w poznańskiej katedrze na Ostrowie Tumskim podczas prezentacji Księgi Mądrości w Pani wykonaniu było około dwóch tysięcy osób?

- Tak wielkie zainteresowanie słuchaczy programem przerosło nawet najśmielsze oczekiwania organizatorów. A również fakt ten uspokoił sceptyków, którzy wątpili, czy ta inicjatywa się sprawdzi.

I sprawdziła się w stu procentach. A przecież to nie są łatwe teksty, ponadto napisane w innej stylistyce, aniżeli ta, którą dziś operujemy. Zatem, jak widać, nie wszyscy poddają się odmóżdżającej manipulacji mediów, zwłaszcza telewizyjnych. Ludzie są spragnieni kontaktu z tekstem wielkim, szlachetnym, prawdziwym, wypełnionym prawdą.

- Ci, którzy przychodzą, na ogół wiedzą, jakich treści mogą się spodziewać.

Wiedzą przecież, czym jest na przykład Księga Koheleta, Księga Mądrości czy Listy św. Pawła. Nie jest to jednak dla tych osób coś zupełnie nieznanego, nowego. A jednak odkrywają tu nowe treści. Bo czym innym jest czytanie tych tekstów w domu, kiedy przerzuca się kartkę za kartką, a czym innym jest pełne wejście w tę głęboką treść. Tak więc wracając do Pani pytania o stopień trudności, muszę przyznać, że największą trudność dla aktora stanowi tu przekazanie sensu, głębokiej treści tego tekstu. Dopiero na dalszym planie jest sprawa emocji, które zawsze nam towarzyszą i które oczywiście należy - zwłaszcza w tym wypadku - bardzo kontrolować. Tutaj nie można pozwolić sobie na jakąkolwiek dowolność, na rzucanie się w nadinterpretację, która wypaczałaby sens i niszczyła wielkość, ważność słowa. Do takiego tekstu należy podchodzić z wielką rozwagą i pokorą.

Zastanawiam się, czy przyjęciu propozycji prezentowania świętego słowa nie towarzyszył Pani lęk, jakaś obawa przed tym, jak sprostać temu wyjątkowemu zadaniu.

- Nie, niczego się nie obawiałam. Swoją pracę nad Księgą Mądrości powierzyłam Duchowi Świętemu. Modliłam się nowenną do Ducha Świętego, prosząc, abym była w stanie to pojąć. Podjęłam się tego zadania bez lęku, z absolutną ufnością, że otrzymam tę pomoc. Księga Mądrości nieustannie nas otwiera.

Zapewne praca nad tą Księgą wzbogaciła Panią. Kontakt z tak wyjątkowym dziełem nie pozostaje chyba bez wpływu na rozwój duchowy?

- Księga Mądrości stała się dla mnie szczególnie bliska przez to właśnie, że ją prezentuję. Ale nie mogę powiedzieć, że już wszystko pojęłam. Ciągle jestem w drodze, ciągle zgłębiam te nieprzebrane treści. To, co stanowi wartość Pisma Świętego, jest poza jakąkolwiek oceną. Oczywiście, że praca z takim tekstem mnie kształtuje. I to jest nie do określenia ani do zmierzenia. Tego nie da się zmierzyć. Każdego dnia odkrywam - bo każdego dnia sięgam do Biblii - że im częściej sięgam do niej, tym bardziej widzę, jaka jestem niedoskonała. Prezentując Księgę Mądrości, pragnę, aby ten tekst w jak najszlachetniejszej formie docierał do słuchaczy, widzów i by zagłębiali się oni w jego przebogate, niewymowne treści. Tą Mądrością jest Pan Bóg. I o tym ta Księga mówi.

Bardzo dziękuję za rozmowę i w imieniu redakcji "Naszego Dziennika" gratuluję Pani nominacji do Nagrody Feliksów Warszawskich za wspaniałą, wybitną kreację - rolę matki w "Balladynie" Słowackiego w reżyserii Jarosława Kiliana na scenie Teatru Polskiego w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji