Artykuły

Interpretacje. Dzień trzeci

Rewolucji nie było, ale przynajmniej pojawiła się jakaś wizja reżyserska, której zdecydowanie zabrakło poprzedniego dnia. Sobociński do Szekspira podchodzi z ogromnym pietyzmem, nie pomijając żadnego szczegółu, co w perspektywie całego spektaklu prowadzi do nadmiernego wydłużenia całości - o spektaklu "Othello" w reż. Macieja Sobocińskiego z Teatru Bagatela w Krakowie prezentowanym podczas Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

W drugim dniu konkursowej części "Interpretacji" Maciej Sobociński zaproponował swoje odczytanie "Othella", którego zrealizował z zespołem krakowskiego Teatru Bagatela. Rewolucji nie było, ale przynajmniej pojawiła się jakaś wizja reżyserska, której zdecydowanie zabrakło poprzedniego dnia. Sobociński do Szekspira podchodzi z ogromnym pietyzmem, nie pomijając żadnego szczegółu, co w perspektywie całego spektaklu prowadzi do nadmiernego wydłużenia całości.

Motywem przewijającym się przez całe przedstawienie jest krótka sekwencja, w której Othello nosi martwe ciało Desdemony, nie mogąc się z nim rozstać, mimo iż jeszcze chwilę wcześniej zdolny był odebrać jej życie. W ten sposób już od początku wiadomo, że nie ma ratunku dla Desdemony, wiadomo, że powodowany zazdrością Maur będzie musiał zadać ostateczny cios. Wiadomo też, że wszystko to przede wszystkim z miłości, bo gdyby jej nie kochał, świat znów pogrążyłby się w chaosie. Pozostałe kwestie okazują się jasne w jednej z rozmów Jagona z Emilią. Przekonujemy się wówczas, że pobudkami jego intryg była nie tylko chęć zdobycia stanowiska Cassia (Michał Kościuk), ale także plotki o rzekomym romansie Emilii z Othellem, rozsiewane niegdyś przez samego Maura. Teraz już wszystko jest zupełnie jasne. Wszystkie zbrodnie już się dokonały, wszystkie motywacje są oczywiste. I na tej scenie Sobociński z powodzeniem mógł zakończyć swój spektakl. Nic nowego bowiem się już nie wydarzy, a kolejne pół godziny w perspektywie poprzednich trzech to już wystawianie cierpliwości widza na ogromną próbę.

"Othello" to w zasadzie trójkąt Iago - Desdemona - Othello. W krakowskiej inscenizacji "najsłabszym ogniwem" okazał się tytułowy bohater w wykonaniu Marcela Wiercichowskiego. Jego Maur jest zbyt spokojny, statyczny, choć świetnie pokazujący swoją inność na tle Wenecjan. Świetne kreacje stworzyli za to Urszula Grabowska i Marcin Sianko. Desdemona Grabowskiej ma w sobie pokłady czystej, absolutnej miłości do Maura, a jednocześnie jest w niej coś niejednoznacznie prowokującego. Jago Sianki, aktora o chłopięcej urodzie, jest właściwie bezczelnym gówniarzem (przede wszystkim emocjonalnym), który bawi się ludzkim losem, często dla samej zabawy li tylko. A jednocześnie jest w nim ból mężczyzny, który może być impotentem, a przy tym nie ma pewności w kwestii wierności swej żony. Doskonałe tło dla głównego trójkąta stanowią epizodyczne postaci Wojciecha Leonowicza (Lodovico) i Piotra Różańskiego (Doża Wenecki).

"Othello" Sobocińskiego podkreśla aktualność tekstu Szekspira. Z jednej strony mamy współczesne kostiumy, zdominowane przez garnitury (także u kobiet), proste podesty pełniące funkcje stołów czy łóżek, tak bardzo przypominających obecne dążenia do minimalizmu w urządzaniu wnętrz. Z drugiej strony jest przestrzeń równie prosta, ale przypominająca antyczne łaźnie czy trybuny, utrzymana w jasnej, śródziemnomorskiej kolorystyce. Nad wszystkim unosi się barokowy fresk z Chrystusem, do którego Jago kieruje swe cyniczne wypowiedzi. W tej jasnej przestrzeni niedoskonałe natury ludzkie wydają się ciemniejsze niż zwykle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji