Pogrywanie z widzem
"Próby" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Studio Buffo w Warszawie. Pisze Agnieszka Rataj w Życiu Warszawy.
Na brak atrakcji w "Próbach" wystawionych w Buffo nie można narzekać. Tyle tylko, że rozważania o sensie sztuki tracą sens w nieustających fajerwerkach pomysłów.
Kto nie lubi zaglądać za kulisy teatru? W przedstawieniu wyreżyserowanym przez Waldemara Śmigasiewicza mamy taką okazję. Na scenie pięcioro aktorów odkrywa tajemnice aktu tworzenia, próbując nową sztukę.
Nudzić się raczej nie będziemy. A to aktorzy poczęstują widzów cukierkami, a to Wojciech Solorz w roli upiornego reżysera widowiskowo spadnie z krzesła. Aneta Todorczuk Perchuć zawiśnie półnaga na drabinie. Ewa Konstancja Bułhak udowodni jak można być świetnym aktorem nic nie mówiąc. A Marcin Perchuć weźmie się za poważną reformę teatru, zaczynając ją od gruntownego sprzątania przy pomocy odkurzacza.
Wykonawcom nie można odmówić ani poczucia humoru ani braku zaangażowania w działania sceniczne, które mają nam wszystkim udowodnić, że sztuka dotarła do punktu, w którym zaczyna zjadać własny ogon. Problem w tym, że wśród licznych gagów i gorączkowych aktorskich dyskusji pytanie o jej cel ginie.
"Powinno się przeprowadzić wielką reformę teatru. Otworzyć go przed widzem, pokazać mu wszystko czego nie widzi. Te toalety za sceną, ten bufet..." - mówi w finale "Prób" Marcin Perchuć. Istnieje obawa, że te toalety mogą jednak widza bardziej zainteresować od prowadzonych z nim gierek.