Agata Duda-Gracz wspaniale wystawiła Geneta
"Balkon" w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Teatr absurdu, któremu hołdował francuski pisarz Jean Genet, ukazał cały swój niepokorny wdzięk w odważnej inscenizacji młodej reżyserki
Zmarły w 1986 r. autor całą swoją twórczość poświęcił społecznemu i obyczajowemu odrzuceniu. Doświadczył go jak mało kto. Porzucony przez matkę sierota dorastał w domach dziecka i poprawczych, w okolicznościach, które uczyniły go wrogiem wszelkich zależności i rygorów.
Nie krył swego homoseksualizmu. Wielokrotnie karany za kradzieże i włóczęgostwo. Podczas odsiadek napisał m.in. wstrząsające dramaty. Z prawdziwą maestrią obnażał w nich zakłamanie i nieautentyczność zachowań ludzi będących u szczytu władzy i narzucających jedynie słuszne modele zachowań reszcie społeczeństwa. Dostrzegał i ujawniał kult pozorów krępujących prawdziwie kreatywne, twórcze jednostki.
Po mistrzowsku ukazał to w "Balkonie" z akcją osadzoną w burdelu. Bajzelmama Irma (rewelacyjna Milena Lisiecka) w swoim "domu złudzeń" pozwala każdemu wcielić się w odpowiadającą mu rolę. Sama jedynie wypożycza salę, dostarczy aktorki, aktorów, rekwizytów i egzekwuje należność.
W jej przybytku każdy bez zahamowań może się wcielić w rolę Biskupa (Mariusz Ostrowski), Sędziego (Michał Staszczak), Generała (Marek Kałużyński). Dla ich upodobań dziewczyny będą się zmieniać w: Pokutnicę (Anna Sarna), Złodziejkę (Izabela Noszczyk), a nawet Klacz (Matylda Paszczenko).
Czasem tylko Carmen (Mariusz Witkowski) nazbyt rozkocha się w wizerunku odgrywanej przez kilka seansów Najświętszej Panienki, a wykwintny Poseł (Ksawery Szlenkier) zażąda zawszonej peruki, wcielając się w Żebraka.
Gra klientów i personelu tego przybytku staje się tym bardziej dwuznaczna, że za oknem szaleje powstanie. Jego prawdziwą ofiarą okaże się Kat-Artur (Radosław Osypiuk), poległy z ręki całkiem realnego Naczelnika Policji (Robert Latusek).
W znakomitej inscenizacji Agaty Dudy-Gracz następujące po sobie sceny odgrywane są w innej gamie kolorystycznej, co reżyserka uzyskała przez odrywanie kolejnych warstw barwnych wykładzin pokrywających scenę. Równie prosto osiągnęła zamierzony przez autora efekt sztuczności - w scenie przesłuchiwania Złodziejki widzimy jej bolesne konwulsje podczas jednoczesnego szarpania szczypcami przez Kata kawałów surowego mięsa. Zespół gra jak uskrzydlony, dając prawdziwą zbiorową kreację. Sukces.