Artykuły

Jakie czasy, takie wesela

Nie ma w literaturze polskiej nośniejszego tematu. Zadecydowało o tym artystyczne mistrzostwo "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego i ranga arcydramatu narodowego, jaką sztuka ta uzyskała - pisze Krzysztof Masłoń w Rzeczpospolitej.

Mit "Wesela" w kinie i literaturze Wspaniałą rekwizytornię chwytów i symboli zaanektowali pisarze i filmowcy.

Nie ma w literaturze polskiej nośniejszego tematu. Zadecydowało o tym artystyczne mistrzostwo "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego i ranga arcydramatu narodowego, jaką sztuka ta uzyskała.

Do Wyspiańskiego i weselnego archetypu nawiązywali w najwybitniejszych swoich utworach Maria Dąbrowska i Jerzy Andrzejewski, Sławomir Mrożek i Marek Nowakowski. I dość często weselne gody przybierać miały kształt Sądu Ostatecznego. Tak jak u Wyspiańskiego...

Weselny motyw jest kluczowy dla "Miazgi" Jerzego Andrzejewskiego. Pisarz chciał pokazać współczesne (akcja powieści dzieje się w maju 1965 roku) polskie wesele, na ślubnym kobiercu stawiając parę aktorską. On jest wykształconym inteligentem, ale i karierowiczem, z kolei ona - choć starannej edukacji i wychowania nie odebrała - ma, jako córka partyjnego prominenta, "korzystne" urodzenie.

Na miejsce konfrontacji partyjnej wierchuszki z warszawskim "salonem" wybrał Andrzejewski pałac w Jabłonnie, rzeczywiste miejsce weselisk wielu znanych par, nie tylko z okresu PRL, ale i III RP. "Wymowa tej konfrontacji - napisze później Antoni Libera - miała być szydercza i gorzka: polska inteligencja, po latach zmagań, klęsk i niespełnionych nadziei, pełna autoironicznych grymasów i racjonalizacji, idzie na żałosny kompromis z komunistyczną władzą, którą wewnętrznie gardzi; władza z kolei choć butna i pewna siebie, nie wyzwoliła się z kompleksów, płynących z niskiego pochodzenia i niepracowitości, i pragnie się wskutek tego dowartościować przez salon, którym zresztą też gardzi, jakkolwiek w inny sposób".

Tak jak w bronowickim weselu inteligencja bratała się z ludem, tak u Marka Nowakowskiego w jednym z jego najlepszych opowiadań - "Wesele raz jeszcze!" (1974) - miejskie lumpy szukają wspólnego języka z podmiejskimi badylarzami. Pisarz wplótł w to towarzystwo przedstawicieli znienawidzonej, choć akceptowanej władzy, a z drugiej strony - zdeklasowanych, czy raczej zdegenerowanych, inteligentów, np. pisarza o skłonnościach homoseksualnych, który wiele sobie obiecuje po łowach na wiejskich osiłków. Wymowa "Wesela raz jeszcze!" była jednoznaczna - jakie czasy, takie wesele. Podłe dla podłych, skarlałe dla karłów.

U Witolda Gombrowicza w "Ślubie" (1953) i u Sławomira Mrożka w "Tangu" (1964) do wesela ostatecznie nie dochodzi. U tego drugiego autora mamy natomiast wesele, i to w tytule opowiadania (i całego zbioru) z 1958 roku - "Wesele w Atomicach". Tutaj gody odbywają się w epoce atomowej: pan młody jest właścicielem dwóch... reaktorów, a pannę młodą druhny wprowadzają do komory... ciśnień. Poza tym jednak wesele w tym nowym, ucywilizowanym świecie jest zadziwiająco podobne do tego, jakie znamy doskonale, czasem aż za dobrze.

Niestety, wesele po polsku kojarzy się nie najlepiej - wprawdzie z piękną, ludową muzyką i tańcami, ale i z obżarstwem, i z bójkami gości, którzy nadużyli alkoholu. W 1954 r. Maria Dąbrowska w "Na wsi wesele" usiłowała wskazać na to, co nowego narodziło się, wraz z nowym ustrojem, w polskiej obyczajowości. Okazało się, że chłopska mentalność pozostała ta sama, a przymusowa laicyzacja nie przynosi efektów, choć ojciec panny młodej nieco obłudnie prognozuje: "Może to już ostatnie takie wesele na wsi. Teraz tylko do urzędu pójdą i spokój". Stało się odwrotnie. Teraz chodzi się tylko do kościoła, i też jest spokój. Względny.

Na zdjęciu kadr z filmu "Wesele" w reż. Andrzeja Wajdy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji