Artykuły

Dramat nie traci nadziei

Nie mogę konkurować z teatrami komercyjnymi, nie stać mnie też na kupienie własnego teatru, tak jak to zrobiła Krystyna Janda. Wierzę jednak, że urzędnicy znajdą dla nas jakąś formułę - mówi Tadeusz Słobodzianek, twórca niezależnego teatru Laboratorium Dramatu.

Laboratorium Dramatu to jedna z najprężniej działających scen offowych w kraju. Teatr promuje współczesną polską dramaturgię, często stając się miejscem debiutu dla wielu zdolnych młodych artystów. Jesienią zeszłego roku Laboratorium przeżywało prawdziwe oblężenie. Na przedstawieniach takich jak "Gardenia", "Malambo" czy "111" widownia zapełniała się po brzegi. Mimo dużego zainteresowania sytuacja tej niezależnej sceny wciąż jest niepewna. Laboratorium Dramatu od 2005 r. działa w pomieszczeniach starego kina Przodownik przy Olesińskiej 21 na Mokotowie. Teatr wynajmuje piwnicę od należącego do miasta Przedsiębiorstwa Gospodarki Maszynami Budownictwa. - Zrobiliśmy częściowy remont, udało się nam uporać ze szczurami, ale wciąż jest zimno i wilgotno, garderoby aktorskie nie mają prysznica, nie mamy też żadnych pomieszczeń biurowych. Piwnica ma swój urok, ale aby teatr mógł działać pełną parą, musimy mieć przynajmniej podstawowe warunki do pracy - mówi Tadeusz Słobodzianek, twórca i dyrektor Laboratorium Dramatu.

Największym problemem teatru jest skomplikowany sposób finansowania. Laboratorium ma status organizacji pozarządowej, dlatego musi oddzielnie starać się o pieniądze na każdy projekt, występować o dotacje, startować w konkursach. Ta sytuacja uniemożliwia robienie jakichkolwiek długoterminowych planów repertuarowych.

Władze miasta od lat obiecują Słobodziankowi pomoc. - Taki sposób finansowania to dla nas duży problem. Jako dyrektor Biura Teatru i Muzyki Janusz Pietkiewicz deklarował chęć uczynienia z Laboratorium skromnej instytucji kultury z własnym budżetem, jego decyzję zmienił kolejny dyrektor Jacek Weksler, obiecując inne, lepsze rozwiązania. W między czasie jednak Biuro Teatru i Muzyki zmieniło się w Biuro Kultury, a Weksler złożył rezygnację. Obecny dyrektor Biura Kultury Marek Kraszewski deklaruje dobrą wolę, więc wciąż mam nadzieję, że Laboratorium jakoś się ustabilizuje i będziemy mogli planować naszą pracę na rok, dwa do przodu - mówi Tadeusz Słobodzianek. Sam Marek Kraszewski nie chce komentować tej sprawy.

Skąd się bierze antysemityzm

Mimo trudności teatr ma ambitne plany na ten rok - dalszy remont i rozbudowa, stworzenie małej sceny eksperymentalnej, kontynuowanie czytań tekstów młodych dramaturgów. - Repertuar teatru będzie koncentrował się na problematyce dialogu polsko-żydowskiego. To ważny i trudny temat, który należy podejmować, bo bez przepracowania tego tematu znów będziemy Irokezami Europy - przekonuje Tadeusz Słobodzianek.

Równolegle trwają przygotowania czterech projektów: "Przylgnięcia", debiutu dramaturgicznego Piotra Rowickiego, "Maestra" Jarosława Abramowa-Newerly'ego, nowej interpretacji "Kupca weneckiego" Szekspira, do realizacji której przymierza się Aldona Figura, oraz najnowszej sztuki Tadeusza Słobodzianka "Nasza klasa", którą wyreżyseruje Ondrej Spišák.

Wszystkie spektakle mówią o trudnych relacji polsko-żydowskich lub, jak w przypadku Szekspira, ogólnie o antysemityzmie. - Staramy się owe relacje pokazać wieloaspektowo. "Przylgnięcie" opowiada współczesną historię małomiasteczkowego bandyty, w którego wstępuje dybuk żydowskiej dziewczynki, "Maestro", ukazuje polskich Żydów mieszkających w kraju i na emigracji. "Nasza klasa" przedstawia losy Żydów i Polaków, którzy jako dzieci chodzili razem do szkoły w miasteczku takim jak Jedwabne. Z kolei w "Kupcu weneckim" chcemy poszukać odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się antysemityzm, uważnie czytając i interpretując sztukę Szekspira - opowiada Tadeusz Słobodzianek.

Oprócz projektów realizowanych na miejscu Laboratorium organizuje też letnie warsztaty "Sztuka dialogu". W tym roku w czasie warsztatów aktorzy, dramaturdzy i reżyserzy pod okiem specjalistów będą prowadzić dialog z romantyzmem, zastanawiać się, czym jest choroba romantyczna, mesjanizm i badać, w jaki sposób ta epoka i wykształcone przez nią kategorie wciąż kształtują naszą świadomość. - Moim marzeniem jest szkoła dramaturgiczna z prawdziwego zdarzenia. Bez nowych dramaturgów teatr nie istnieje, a oni muszą się gdzieś kształcić. Poza tym chciałbym powołać do życia kabaret literacki - mówi Słobodzianek - Nie mogę konkurować z teatrami komercyjnymi, nie stać mnie na kupienie własnego teatru, tak jak to zrobiła Krystyna Janda. Wierzę jednak, że urzędnicy znajdą dla nas jakąś formułę. Choć chwilami tracę siły i nadzieję. Do walki dopinguje nas zainteresowanie publiczności Mokotowa, która chyba nasz teatr zaakceptowała i polubiła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji