Artykuły

Festiwal Teatrów dla Dzieci. Odsłona pierwsza

XV Festiwal Teatrów dla Dzieci w Krakowie. Podsumowują Iga Dzieciuchowicz i Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Już od piętnastu lat, podczas ferii zimowych, spotykają się w Krakowie teatry dla dzieci i ich młodzi odbiorcy. Krakowski festiwal został pomyślany jako kulturalna atrakcja dla dzieci spędzających w mieście czas wolny od szkoły. Chociaż Kraków dostarcza licznych atrakcji, to jednak pomysł na zorganizowanie dzieciom codziennych spotkań z teatrem wydaje się naprawdę wart zauważenia, zwłaszcza, że miejscem tych spotkań jest obszar Krakowa, który wciąż trzeba zarażać teatrem - Nowa Huta. Tak zatem przez dwa tygodnie, od poniedziałku do piątku, ciągną do Nowohuckiego Centrum Kultury kolorowe eskapady dzieci. Pełna widownia sali estradowej naprawdę cieszy, ale czy tyle samo radości dostarcza poziom prezentowanych spektakli?

Festiwal rozpoczęło przedstawienie "Koziołek Matołek" w wykonaniu Teatru Lalki i Aktora "Kubuś" z Kielc. Spektakl udowodnił, że prostymi środkami można stworzyć barwną i pełną niesamowitych przygód opowieść. Scenografia to trzy kolorowe krzesła z długimi drabinkami zamiast oparcia, stół i mapa świata, która przedstawia rozmaite krainy. Krzesła służą Koziołkowi w przejażdżce wozem strażackim, mogą też być wysokim drzewem, a nawet końmi z Dzikiego Zachodu. To bardzo cenne, że twórcy spektaklu ufają wrażliwości i dziecięcej inteligencji, oferując przestrzeń sceniczną, która pozwala dzieciom uruchomić wyobraźnię. Reżyserka Lucyna Sypniewska tak konstruuje sceny, by ich dynamizm i energia porwały najmłodszych widzów. Koziołek odwiedza kolejno Indie, Chiny, Nowy Jork - każde z tych miejsc posiada swój koloryt (mimo, że są one zaznaczone kilkoma rekwizytami), a aktorzy są przebrani w charakterystyczne dla krajów i kultur kostiumy. Wszystko ukazane zostaje subtelnie i z humorem. Oczywiście Koziołek pokonując kolejne kilometry w poszukiwaniu Pacanowa śpiewa wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi wesołe piosenki, co z pewnością wzbogaca formę spektaklu - nawet dorośli nie mogą się nudzić, szczególnie w chwili, gdy na scenę wpełza ogromny wąż.

W dziecięcą wyobraźnię uwierzyli również twórcy kolorowego i pełnego uroku przedstawienia "Kum i Plum", przygotowanego przez Teatr Lalek "Rabcio". Żab i Ropuch - dwaj przyjaciele, poszukują odpowiedzi na elementarne pytanie: "Co jest w życiu ważne?" Chociaż z pozoru może trąci to banałem, jednak w ciekawej formie okazuje się ważnym rozważaniem o przyjaźni i szczęściu. Spektakl grany jest w planie żywym i lalkowym. Ten drugi okazuje się prawdziwym polem popisu dla twórców i animatorów. W poszczególnych scenach pojawiają się różne lalkowe wersje tych samych bohaterów - lalki utrzymane są w jednej estetyce, ale zmienia się ich rozmiar. Raz są średniej wielkości pacynkami, kiedy indziej zaledwie główką natknięta na palec, by potem przemienić się w ogromne maski, stwarzane na oczach widzów. Scenografia Tomasa Volkmera naprawdę ożywa - szafa straszy, porusza się, skrywa jakąś tajemnicę, dwa krzesła stają się raz łóżkiem, kiedy indziej zagadkową skrytką, wszystkie przemiany przestrzeni są niezwykle dynamiczne. Akcję i scenografię urozmaica ekran w tyle sceny, na którym prezentowane są prościutkie animacje. Elementem, który dodaje tej bajce smaczku, są zabawy językiem, ciągłe stwarzanie neologizmów przez tytułowych bohaterów, przybliża ich mowę do dziecięcej, ale również pobudza wyobraźnię i wskazuje na pomysłowość Moniki Gerbocovej - autorki tekstu oraz Katarzyny Butkiewicz - tłumaczki i autorki piosenek. Do tych wszystkich elementów wystarczy dodać świetną muzykę Piotra Klimka, żeby upewnić się w przekonaniu, że to zdecydowanie najlepsze przedstawienie prezentowane w pierwszym tygodniu festiwalu. To spektakl naprawdę mądrze zrobiony - zachwyca, uczy i śmieszy.

Na przeciwległym biegunie jakości sytuuje się natomiast przedstawienie Teatru Nowego z Zabrza - "Draka w tropikach ptaka i słonika" . Tekst jest potwornie łopatologiczną przeróbką ciekawej bajki Theodora Seussa Geisela "Słoń, który wysiedział jajko". Poza ciekawymi kostiumami Joanny Puk, wszystko w tym spektaklu zdaje się być zbyt proste i nudne. Dzieci to naprawdę nie półgłówki, do których trzeba mówić prostym (za prostym!) językiem, powtarzając kilkakrotnie to samo zdanie. Malowane dekoracje, piosenki z playbacku, z linią melodyczną jakby graną z keyboardu i teksty niczym z produkcyjniaków: "uczciwą pracą ludzie się bogacą" lub "mamy na nich strzelby, sierpy i młoty", to elementy, które nie wzbogacają młodych widzów. Porażają słowa padające w drugiej części przedstawienia: "Cyrk mój widzę ogromny!" W ogóle chciałoby się, żeby tego typu przedsięwzięcia teatralne nie miały miejsca, nadal niestety pobożnym życzeniem pozostaje chęć wyplewienia takich przedstawień z polskich teatrów dramatycznych, które muszą przygotować określoną ilość premier dla dzieci w ciągu roku i robią to często na bardzo niskim poziomie.

Szczęśliwie ostatni spektakl pierwszego tygodnia Festiwalu Teatrów dla Dzieci - "O Szewczyku, strasznym Smoku, Czarownicy i Królewnie" Teatru Dzieci Zagłębia z Będzina nie pozostawił takiego niesmaku jak "Draka w tropikach" Nowa adaptacja bajki o Szewczyku Dratewce wprowadza do niej kilka ciekawych wątków, które nie tylko urozmaicają fabułę, przenosząc ją np. do dalekich Chin, w których za ogromnym murem mieszka nie aż taki straszny Smok, ale również wnoszą nowy ładunek moralny i ideowy i choć brzmi to strasznie poważnie, w spektaklu wypada naprawdę lekko i przyjemnie. Uwagę przyciąga choreografia przygotowana przez Artura Żymełkę - uwspółcześnione ruchowo i dźwiękowo tańce dworskie (muzyka Michał Makulski) czy chiński pochód smoka. Spektakl wciąga swoją dynamiką i niebanalnymi rozwiązaniami inscenizacyjnymi. Śmieszy król przytwierdzony do swego tronu i użyczający mu nóg do poruszania się, czy miła, kolorowa, lekko zagubiona chatka na kurzej nóżce. Szkoda tylko, że poza ciekawym animowaniem większych przedmiotów (smok, chatka) nie zawsze interesująco wypada animacja lalek, które niekiedy zjawiają się w przedstawieniu nie wiadomo skąd, co potwierdzały ciągłe pytania dziewczynki siedzącej obok "A po co ta lalka?". Rzeczywiście lalki zostały wprowadzone trochę na siłę, ale nie zmienia to faktu, że bajkowy, fantastyczny świat wciąga i bawi, a przecież o to chodzi w teatrze dla dzieci.

Pierwszy tydzień podsumowujemy zatem raczej pozytywnie. Bijąc się w pierś, że wcale nie ze względów politycznych, nie dotarłyśmy na "Jacka i Placka" Teatru Dzieci Zagłębia. Oglądane spektakle, ale przede wszystkim rozchachane dzieciaki na widowni, potwierdzają, że warto aplikować zarówno młodym widzom, jak i Nowej Hucie, coraz większe dawki teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji