Żywioły Dymnego
Dzisiaj mija 30 lat od śmierci WIESŁAWA DYMNEGO. Odszedł 12 lutego 1978 roku, mając raptem 42 lata. Pozostała po nim niezliczona ilość dokonań, bo talentów miał multum, a w każdym osiągał pułap nieprzeciętny.
Jest to zarazem dorobek jakże rozproszony, co nie sprzyja pamięci o tym artyście - dziś tyleż legendarnym, co z lekka zapomnianym. I na pewno niedocenianym.
Pisał opowiadania, którymi zachwycił Marię Dąbrowską, i za które otrzymał Nagrodę im. Kościelskich, malował, rysował; jeszcze jako student ASP za swoje prace malarskie i grafiki został przyjęty jako członek nadzwyczajny ZASP-u, acz po latach studiów dyplomu nie zrobił, pisał piosenki ("Niebieska patelnia", "Czarne anioły", wiele innych) dla artystów kabaretu Piwnica pod Baranami, którego był jednym z założycieli, i dla krakowskiego zespołu Szwagry (ponad 300 tekstów), który prowadził będąc także jego konferansjerem. Tworzył scenariusze filmowe (m.in. "Chudy i inni", "Słońce wschodzi raz na dzień", "Pięć i pół Bladego Józka"), był aktorem filmowym, robił piękne fotografie, ale potrafił także zrobić meble, i buty, i sweter na drutach...
W swej twórczości literackiej splątał najczystszą lirykę i obsceniczność, groteskę i absurd, i takim też był człowiekiem - rozpiętym między szorstkością, zewnętrzną drapieżnością, zwłaszcza gdy pił, i ogromną wrażliwością, kruchością i czułością, czego dowodzi część wierszy czy listy pisane do Anny Dymnej. "On był i wodą, i ogniem. I choć te dwa żywioły nie mogą się połączyć, mają coś wspólnego - są czyste. I taki był Wiesiek - czysty, a zarazem skrywający się za brutalność, szorstkość, alkohol, by się oskorupić, by móc żyć w tamtej rzeczywistości" - mówiła Anna Dymna, ostatnia żona artysty.
Lubił prowokować, aby czuć się człowiekiem wolnym i niezależnym, za co ceną było nękanie przez ówczesną Służbę Bezpieczeństwa. Internowany w połowie 1976 roku przeżył ten fakt ogromnie, czemu dawał wyraz w listach do żony.
Mimo 30 lat, które mijają od śmierci Wiesława Dymnego, tak wpisanego w kulturę Krakowa, miasta, w którym spędził równo ćwierć wieku, wciąż nie umie ono upamiętnić tego artysty choćby symbolicznie...