Artykuły

Życiowa prawda czy tani fałsz

"Proca" w reż. Romualda Szejda w Teatrze Scena Prezentacje w Warszawie. Piszą: Janusz R. Kowalczyk i Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Premiera Sceny Prezentacje. Sztukę modnego dramaturga Nikołaja Kolady reklamowano jako pierwszą rosyjską opowieść sceniczną o homoseksualizmie. Jej inscenizacja sprawia jednak wiele trudności, czego dowodzą rozbieżne opinie naszych recenzentów.

Pro

Jannusz R. Kowalczyk

Dla inteligentnego widza

"Proca" Nikołaja Kolady w znakomitej inscenizacji Romualda Szejda to widowisko, jakich już się nie spotyka. Idealnie harmonijne, adresowane do inteligentnego widza, którego reżyser nie zamierza wyręczać w myśleniu. Pozostawia margines swobody dla wyobraźni. Zabieg intrygujący,zwłaszcza że autor opisuje samo dno współczesnego życia. 38-letni Ilja (Bartosz Opania) w wypadku stracił nogi, porusza się na inwalidzkim wózku. Zaniedbany i zapijaczony, dorabia do renty, żebrząc przed marketem. Tam też odnajduje go przystojny 20-latek, student Anton (Sebastian Cybulski).

Wszystko zdaje się ich dzielić, choć wkrótce nie będą mogli bez siebie żyć. Chłopak powierza mężczyźnie życiowy sekret: nie wychodzi muz dziewczynami. Nieufny zrazu Ilja zrewanżuje się opowieścią o podchodach udającej doń miłość sąsiadki Larysy (Cynthia Kaszyńska) czatującej na jego mieszkanie.

Męska przyjaźń z wolna nabierze seksualnego podtekstu. Jednak Ilji przyjdzie przeżyć kolejny cios życiowy. Już się po nim nie podniesie.Rewelacyjny jest przekład Jerzego Czecha - polski tekst nie unika niecenzuralnych słów, lecz ani przez moment nie jest wulgarny. Przejmuje prawdą wyrazu Bartosz Opania, który wreszcie otrzymał rolę na miarę talentu i możliwości. Efekt końcowy jest jednak zasługą głównie Romualda Szejda, który nie opowiada o związku nietypowych homoseksualistów, tylko o odrzuceniu.

Kontra

Jan Bończa-SzabŁowski

Nieporadna opowieść

"Proca" Nikołaja Kolady pasuje do tematów, które od lat interesują Romualda Szejda. Szkoda jednak, że ta realizacja grzeszy nieporadnością. Twórca i reżyser Sceny Prezentacje od lat bierze w obronę życiowych rozbitków, jednostki nieprzystosowane do rzeczywistości. Opowiada o tych, którzy nie potrafią się spełnić w miłości, których inność narażona jest na potępienie.

Reżyseria Szejda tym razem pozbawiona jest finezji, którą łatwo znaleźć w utworze Kolady. Homoseksualny związek pary bohaterów pokazał wręcz komiksowo, co naraża ich na śmieszność, a przynajmniej wzruszenie ramion. Nie wiem, czemu Bartosz Opania uznał, że aby zagrać tak mroczną postać, za jaką uchodzi Ilja, wystarczy zaciskać zęby, mrużyć oczy i próbować naśladować Krzysztofa Majchrzaka. Czemu więc "odrażający, brudny, zły" inwalida zachwyca młodego Antona (Sebastian Cybulski)? Dlaczego Anton, przebywając z nim, jest w stanie znosić najgorsze poniżenie? Utwór sugeruje, że między postaciami musi być wzajemna fascynacja podszyta nutką perwersji.

W spektaklu tego zabrakło. Ilja, wyrzucając z domu świeżo poznanego przybysza, naprawdę chce go zatrzymać. A wyzwiska, jakie kieruje pod jego adresem, są w rzeczywistości krzykiem rozpaczy. W przedstawieniu już po pierwszej awanturze obaj bohaterowie głaszczą się po twarzy i słuchają Wysockiego. Mam prawo sądzić, że Koladzie chodziło o coś więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji