Artykuły

Fałszowanie Schuberta

"Czy lubi pani Schuberta?" w reż. Tomasza Zygadły w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze A.K. [Aneta Kyzioł] w Polityce.

"Rzadko się zdarza, by tekst sztuki teatralnej był tak gęsty psychologicznie, sytuacyjnie i porządny myślowo" - mówił reżyser Tomasz Zygadło przed premierą "Czy lubi pani Schuberta?" Rafaela Mendizabala w warszawskim Ateneum. Najwyraźniej żartował, bo u hiszpańskiego autora psychologia jest rodem z kiepskiego melodramatu, zaś "porządek myślowy" to cykl przypadków i cudownych zrządzeń losu. Efektem jest niezamierzona parodia dramatu psychologicznego, telenowela w pigułce, co reżyser tylko wzmocnił, każąc aktorkom dogłębnie przeżywać nastroje bohaterek. Są trzy. Crista (Teresa Budzisz-Krzyżanowska) - schorowana nauczycielka muzyki (lubi Schuberta). Biorąca u niej od trzydziestu lat lekcje gry na wiolonczeli Mati (Maria Ciunelis) jest pozbawiona talentu, za to z bogatej rodziny, zamknięta w sobie i samotna (oszukuje, że lubi Schuberta). Słuchaczką ich lekcji jest tajemnicza żebraczka Adela (Halina Łabonarska), jak się okaże arystokratka po dramatycznych przejściach (kocha Schuberta). W tle m.in.: nieuleczalne choroby, dylematy moralne, eutanazja, ukrywanie się przed policją, toksyczni rodzice i problemy z serii przyjaźń to czy chęć posiadania drugiej osoby. Właściwie trudno mieć pretensje do aktorek, że w obliczu takiego mętliku szukają ratunku w nieustannym krążeniu między meblami, wyjmowaniu i chowaniu wiolonczeli, a w chwili rozpaczy rzucają się na ścianę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji