Artykuły

Wydarzenie w Teatrze Lalek

"Dzieje sławnego Rodryga" w reż. Mariana Pecki w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.

Po premierze w lalkach. Moja córka najpierw szepnęła mi do ucha: jaka piękna muzyka, potem ścisnęła mnie kurczowo za ręce, by na końcu poluzować uścisk i wzruszyć się do łez.

Ponieważ wstydziła się tego wzruszenia, tuż po wyjściu ze spektaklu musiałam jej obiecać, że jeszcze sobie nad tym zakończeniem popłaczemy w domu. Koniecznie obie. Bo przyznam, że i ja się wzruszyłam. I daję głowę, że wielu wrażliwcom zakręci się łza w oku na wspomnienie tych, których bardzo kochamy, mimo że nie możemy już ich dotknąć i przytulić, których obraz pielęgnujemy w pamięci.

Wiem, wiem, że brzmi to sentymentalnie, ale nie sposób oprzeć się takim myślom po obejrzeniu spektaklu Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. "Dzieje sławnego Rodryga" to opowieść o pamięci. Szlachetny rycerz (Łukasz Schmidt) marzy o tym, by zapisać się w niej, czyli zostawić swój ślad potomnym. Bo sądzi, że tylko to, co zapisane w wielkiej księdze przez Annalistę (Andrzej Mikosza) ma wartość. To zdarzenia, które wpływają na bieg świata, więc jego miłość do Róży (Aleksandra Mikołajczyk) okazuje się zdaniem kronikarza niewarta zapisu. Ani jego szlachetne serce, które nie pozwala mu zabić króla i królewicza (Tomasz Szczygielski), by sięgnąć po koronę. A intryga to najprostszy sposób do założenia nowego rodu i tym samym wpisania się w pamięć.

O tym, dlaczego Rodrygo znajdzie się w księdze nie napiszę, bo nie chcę Czytelnikom odmawiać prawa do zaskoczenia. Ani o tym, co zawiera jej treść pomiędzy pierwszym wpisem o mordzie braterskim Kaina na Ablu, a ostatnim, o osuwających się w Nowym Jorku wieżach World Trade Center. Na pewno jednak, to nie wpis do tej księgi zaważy na sławie Rodryga.

***

Jest w tym przedstawieniu tragizm oraz ciepła ironia i humor, niekoniecznie czytelny dla najmłodszych widzów. Choć ci, jak anonsują afisze, muszą mieć minimum 10 lat. Rzeczywiście, już chociażby umowna scena porodu i przejmujący wrzask Matki Rodryga (Anna Jarota) nie jest na wrażliwość kilkulatka. W zasadzie to powinni go obejrzeć i licealiści, których nauczyciele zabierają chętniej do teatru dramatycznego. Przedstawienie bowiem jest wspaniałe scenograficznie i choreograficznie, co w połączeniu ze wzruszającą, to znów z dynamiczną, niemalże porywającą do wystukiwania rytmu muzyką, gwarantuje jego głębokie przeżycie.

To zasługa Słowaków: reżysera Mariana Pecko, scenografki Evy Farkasovej, kompozytora Roberta Mankoveckyego i naszych aktorów. Widzowie doceniali ich popisy natychmiast i nagradzali ich oklaskami, nie czekając na zakończenie spektaklu.

Dodam, że kiedy zapaliły się światła, moja córka nie była jedyną osobą, która nie potrafiła zapanować nad wzruszeniem.

Nie byłoby ono możliwe, gdyby nie Monika Milewska, współczesna autorka, która wymyśliła bieg życia dla Rodryga. Czy rzeczywiście toczącego się w średniowieczu? A może właśnie tu i teraz?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji