Artykuły

A środkiem Wisła płynie...

"Zabobon czyli Krakowiacy i górale" w reż. Janusza Józefowicza w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Ocenia GOLF & LIFE.

Wielka scena jest wymagająca. Rozmiary zobowiązują. Utalentowanemu Januszowi Józefowiczowi, zawsze młodzieńczemu, zabrakło inwencji: jak w roku 2007 pokazać wdzięczną śpiewogrę narodową Bogusławskiego - Kurpińskiego. Pohulał sobie jak w telewizyjnych programach rozrywkowych, które zręcznie aranżuje. Teatr żywy w swojej chlubnej praktyce przyzwyczaił nas do tego, że to mały ekran szuka w nim inicjacji, a nie na odwrót. Mamy dość przykładów twórczego podejścia do staropolszczyzny. Model beztroskiej zabawy w konwencji: hulaj dusza piekła nie ma, słabo się sprawdził w nowej premierze Krakowiaków i górali w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Nie wystarczy dodać dżinsy do serdaka, aby przerzucić pomost artystyczny między dawnymi i nowymi czasy. I papieros w ręku dziewczyny nie pomoże. Józefowicz dryfuje na olbrzymiej scenie w obfitości pomysłów nieposkromionych. Niewiele z tego wynika, że kręci się efektownie młyńskie koło. Nawet Wisła, która płynie malowniczo środkiem sceny, nie zrekompensuje braku scalającej myśli, logicznej interpretacji. Gdzie się podziały forma i styl? Za dużo wody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji