Artykuły

Na symbolicznej ławeczce

"Antygona w Nowym Jorku" w reż. Tomasza Piaseckiego w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Recenzja Marty Pisery w Głosie Koszalińskim.

Bezdomni śmierdzą. Brudem, moczem, denaturatem, śmieciami, w których grzebią. W kąty klatek schodowych, piwnic, starych ruder wgryzają się jak szczury. I tak jak szczury budzą obrzydzenie wśród czystych obywateli. Nielicznym udaje się dostrzec w nich ludzi.

Koszalińska premierą "Antygony w Nowym Jorku" wygrzebała z mojej głowy sylwetki bezdomnych, z którymi kiedyś rozmawiałam i tych, których z obrzydzeniem omijałam szerokim łukiem. Ludzi żałosnych, ciekawych, obrzydliwych, wzruszających, biednych, smutnych, ciekawych. Czy to przedstawienie coś zmieni w moim życiu? Pewnie nie. Niestety.

Nie zrozumiałam żartu z roześmianym pod nosem "bezdomnym" siedzącym w dniu premiery przed teatrem z kartką: "Zbieram na bilet". Miał być śmieszny? Intrygujący? Nie był, bo kilka minut później na scenie teatru rozpoczęła się sztuka, która miała uświadomić najedzonym, odświętnie ubranym politykom, przedstawicielom bogatych firm - dramat bezdomnych. Miała pomóc dostrzec w nich ludzi. A może przestraszyć? Podpowiadała przecież: Każdy z was może spaść na to dno. Śmiech, który wywoływała na twarzach oglądających, miał nie być pustym śmiechem. Miał skłaniać do refleksji. No właśnie...

Na symbolicznej ławeczce, na której rozgrywa się akcja "Antygony w Nowym Jorku", spotkali się Portorykanka Anita (Katarzyna Ulicka-Pyda), Żyd z Petersburga - Sasza (Tomasz Piasecki) i warszawski cwaniak Pchełka (Marian Jaskulski). Bezdomni, skazani na siebie dziwacy, "byli ludzie" - jak nazwał ich autor sztuki Janusz Głowacki. Ludzie, którzy tu, w nowojorskim parku, sięgnęli dna, z którego odbić się nie potrafią. Nie chcą.

Z każdą minutą przedstawienia rosła we mnie złość. Na to, że dźwigał je tylko jeden aktor - Marian Jaskulski (Pchełka). Anita i Sasza byli w niej nie bezdomnymi, a wyraźnie aktorami grającymi bezdomnych. Policjant (w tej roli Edward Żentara) też był z innej bajki. Mógł być bardziej polski, ludzki. Dla mnie był postacią wyjętą ze podstarzałego amerykańskiego kryminału.

Wróćmy jednak do głównego wątku przedstawienia. Anita oddała Saszce i Pchełce wszystkie uciułane pieniądze. Chciała z pomocą znajomych wykraść trupa, uchronić go przed wrzuceniem do zbiorowej mogiły. I godnie pochować (tak jak to uczyniła Antygona Sofoklesa). Wbiła sobie do brudnej głowy, że John musiał ją kochać, bo stanął kiedyś w jej obronie. Chciała w to wierzyć. Przynależeć do kogoś. Kogokolwiek! I to jest jej dramat. Dodam - przedstawiony w sztuce groteskowo. Niestety, bardziej komicznie niż cynicznie.

Pchełka - kłamca, kombinator, złodziej, cwaniak i nałogowy alkoholik - jest już inaczej śmieszny w swej nędzy. Jemu jedynemu udało się zbudować spójną i ciekawą postać. Pchełka jest gotów zdeptać resztki honoru, byle tylko nie został sam. Dlatego tak kurczowo, niczym pies, trzyma się Saszy.

Tak oto, z gorzkim uśmiechem na ustach, opowiada o bezdomnych Janusz Głowacki. Jego sztukę przełożono na 20 języków. Po co? Bo w oryginalny, ponadczasowy sposób opowiada o dramatach rozgrywających się w sercach bezdomnych. Bo pokazuje, że ci ludzie mają swoje marzenia, tęsknoty... Oto dlaczego za jedną z najlepszych sztuk uznał ją tygodnik "Time". Świetne notowania miała także w Paryżu, gdzie uhonorowano ją nagrodą "Le Baladin" i nagrodą studentów Sorbony. Obejrzeli ją widzowie w Pradze, Sankt Petersburgu, Bonn, Atlancie, Nowym Jorku, Paryżu. A w ubiegłą sobotę [2 października] w premierowym wydaniu - także widzowie koszalińskiego Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. W nieco słabszym, jak sądzę, aktorskim wydaniu. Czy warto ją obejrzeć? Warto. Choćby po to, by się w nią wsłuchać. By w treści poszukać wartości, którymi zachwyca się światowa publiczność. I właśnie dlatego cieszę się, że mogłam ją obejrzeć.

Na zdjęciu: od lewej Tomasz Piasecki (Sasza) i Marian Jaskulski (Pchełka)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji