Artykuły

Wyrafinowany gracz czy ofiara komuny?

"Kryptonim Gracz" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze TV. Pisze przed emisją Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Wychowany w rodzinie o tradycjach patriotycznych, inteligentny, niezwykle utalentowany sportowo, najlepszy szablista świata, okrzyknięty szablistą wszech czasów, a zarazem tajny współpracownik służb wojskowych, a potem szpieg na rzecz Amerykanów - Jerzy Pawłowski, jest bohaterem spektaklu "Kryptonim Gracz". Wyreżyserowane przez Agnieszkę Lipiec-Wróblewską - według jej autorskiego scenariusza - poniedziałkowe przedstawienie w Teatrze Telewizji w ramach Sceny Faktu nie tylko nie daje wyraźnej odpowiedzi na pytania, które od wielu lat wiążą się z tą postacią, ale także nasuwa następne pytania i wątpliwości.

Z encyklopedycznego biogramu Jerzego Pawłowskiego wiadomo, że szermierką interesował się niemal od dziecka, już jako siedemnastolatek rozpoczął oficjalnie treningi. Błyskawicznie dał się poznać jako wielki talent. Kariera przyszła szybko i jak najbardziej zasłużenie. Pięciokrotny olimpijczyk, osiemnastokrotny medalista mistrzostw świata, był naszą chlubą. W 1955 roku podjął współpracę z wojskowym wywiadem (niektóre źródła podają, że był tajnym współpracownikiem UB i SB). Potem, w roku 1964 zwerbowany przez CIA, został szpiegiem na rzecz Amerykanów, co spowodowało jego aresztowanie w 1975 roku, a następnie wyrok więzienia na 25 lat. Odsiedział 10 lat i został ułaskawiony w ramach wymiany szpiegów między CIA i KGB, co miało miejsce w Poczdamie w 1985 roku. Pawłowski wymieniony za Mariana Zacharskiego mógł mieszkać na Zachodzie, ale nie skorzystał z tego, pozostał w Polsce. Do swojej ukochanej szabli powrócił jedynie amatorsko, bo na zawodowe uprawianie nie zgodziły się władze sportowe. Zmarł w 2005 roku w wieku 73 lat. Swoje dzieje zawarł w dwóch książkach: "Trud olimpijskiego złota" (wydana w 1973 r.) oraz "Najdłuższy pojedynek. Spowiedź szablisty" (wydana jedenaście lat później, będąca rodzajem pamiętnika). I tyle w największym skrócie oficjalnej informacji.

Wydawałoby się więc, że przedstawienie Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej wniesie do portretu Pawłowskiego pewne istotne, nieznane albo mało znane dotąd wyjaśnienia, zwłaszcza dotyczące jego działalności i współpracy zarówno z polskimi służbami, jak i potem z amerykańskim wywiadem. Tymczasem spektakl pozostawia wiele niedosytu w tej kwestii. Wizerunek Jerzego Pawłowskiego, jaki wyłania się z tego spektaklu, jest dość mętny, co sprawia, że widz pozostaje z mieszanymi uczuciami, zwłaszcza w kwestii natury etycznej. Powód, dla którego Pawłowski podjął współpracę ze służbami, jakoby ze względu na bezpieczeństwo ojca, byłego akowca, brzmi tu nie dość przekonywająco. Czyżby rzeczywiście tylko ten aspekt był przyczyną zostania tajnym współpracownikiem służb? W jaki sposób został zwerbowany? Czy dobrowolnie podjął się tego? Niejasne są okoliczności tej sprawy. Jak więc to ocenić w wymiarze moralnym? Druga, dość niejasno tu przeprowadzona sprawa, to problem szpiegostwa na rzecz amerykańskiego wywiadu. Niezmiernie ważny jest przecież powód, dla którego to uczynił. Czy zrobił to na znak swego sprzeciwu wobec komunistycznego systemu, czyli dla dobra Ojczyzny (wszak sam mówi o sobie, że był pierwszym oficerem polski w NATO)? A może była to tylko gra z jednymi i drugimi? No i jak się ma do tego wariant korzyści finansowej?

Bliższego wyjaśnienia domagałby się też wątek osobisty dotyczący życia rodzinnego Pawłowskiego. W spektaklu jest taka scena, jakby "konspiracyjnie" potraktowana przez Agnieszkę Lipiec-Wróblewską, gdzie Jerzy Pawłowski prosi odwiedzającego go księdza o pomoc w unieważnieniu ślubu kościelnego. Początkowo nie wiemy, o co tu chodzi. Przecież ma żonę Iwonę (świetna rola Dominiki Ostałowskiej). Ale wkrótce pojawia się scena, w której rzeczywiście ksiądz udziela sakramentu ślubu Jerzemu i Iwonie. Scena mogłaby być wzruszająca i piękna, gdyby wyjaśniono okoliczności sprawy. A mianowicie, że Jerzy Pawłowski był już wcześniej żonaty ze znaną w latach siedemdziesiątych aktorką Teresą Szmigielówną i miał z nią syna Piotra. Natomiast Iwona, z zawodu lekarka, jest jego drugą żoną. To prawda, że tematem przedstawienia nie jest życie rodzinne bohatera, ale skoro prosi on o unieważnienie ślubu kościelnego i ten akt się dokonuje, to przecież musi być po temu przyczyna. I to bardzo ważna. Na przykład jakaś choroba uniemożliwiająca trwanie małżeństwa czy inna niezwykle istotna przyczyna. Ale o tym tu ani słowa. Ogłupiały widz zastanawia się, skąd wziął się dorosły syn Piotr odwiedzający Pawłowskiego. Kto zna sprawę, ten wie, że jest to syn z małżeństwa ze Szmigielówną.

Nie przekonuje mnie też strona artystyczna spektaklu, na przykład tzw. rwany montaż (co niby ma dramaturgicznie zdynamizować przedstawienie), ekspresowa jazda kamery, fragmenty jakichś wątków dalej już niepoprowadzonych czy skakanie po datach, które wydaje się nie mieć żadnego uporządkowania. A jeśli nawet takowe występuje, to jest ono niedostatecznie czytelne w odbiorze. Niezbyt trafnie też został tu obsadzony Zbigniew Zamachowski w roli Jerzego Pawłowskiego. Jedyna wspólna rzecz, która łączy obu panów, to szabla: Pawłowski szablista i Zamachowski operujący szabelką jako Wołodyjowski w "Ogniem i mieczem". I na tym kończą się podobieństwa. Zbigniew Zamachowski, znakomity przecież aktor, tutaj nie znalazł tej głównej nici, której mógłby się trzymać. Jego Pawłowski jest typem wesołka, który pewnie ma świadomość, że jest uprzywilejowany, więc może w wesołkowaty sposób prowadzić rozmowy ze śledczymi podczas przesłuchań.

Natomiast doskonale poprowadził rolę przesłuchującego pułkownika Daniel Olbrychski. Kamera pokazuje ze zbliżenia twarz aktora, i te sceny należą do najlepszych artystycznie w całym spektaklu. Na twarzy Olbrychskiego maluje się "dobrotliwość", dająca poczucie bezpieczeństwa osobie przesłuchiwanej, czyli Pawłowskiemu. Także modulacja głosu, kojący sposób mówienia, spokojny rytm pozwalają zaufać mu całkowicie. Świetna rola. Taki śledczy potrafi wyciągnąć z przesłuchiwanego delikwenta więcej aniżeli "rzeźnik" torturujący swoją ofiarę.

Mimo rozmaitych zastrzeżeń do spektaklu "Kryptonim Gracz" dobrze, że ten temat został w ogóle podjęty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji