Artykuły

Warszawa. Premiera "Czy lubi pani Schuberta?" w Ateneum

Spektakl "Czy lubi pani Schuberta?" w Teatrze Ateneum to koncert rozpisany na trzy solistki. Premiera 2 lutego.

Bywają tacy, którzy piszą dla krytyki, albo tacy, którzy piszą dla siebie, ja piszę dla publiczności - powiedział kiedyś hiszpański dramaturg Rafael Mendizabal. To właśnie z takich pobudek powstała sztuka "Czy lubi pani Schuberta?", którą możemy oglądać na kameralnej Scenie 61 Teatru Ateneum.

Bohaterkami są trzy nie pierwszej już młodości kobiety. Crista jest nauczycielką muzyki, Mati od wielu lat pobiera u niej lekcje gry na wiolonczeli. W dniu urodzin Cristi w jej salonie pojawia się żebraczka Adela (choć sama nie lubi tak o sobie mówić). Wizyta zbiega się nie tylko ze świętem Cristi, ale także niełatwym momentem w jej życiu. Choć początkowo Adela i Mati nie przypadną sobie do gustu, okaże się, że wiele je łączy. - One są sobie nawzajem nieodzownie potrzebne. Nasze bohaterki są bardzo różne, ale ich życiorysy się przeplatają - tłumaczy grająca Cristę Teresa Budzisz-Krzyżanowska.

"Czy lubi pani Schuberta?" to sztuka przede wszystkim psychologiczna. Aktorki kreślą nie tyiko zewnętrzne, ale także wewnętrzne portrety trzech różnych kobiet. Pokazują ich ambicje, zazdrości, rywalizację i strach przed samotnością, przemijaniem, śmiercią. Choć wszystko kończy się tragicznie, znajdziemy w sztuce i jaśniejsze momenty. -Jest w tym coś śmiesznego, ale tak naprawdę Hiszpania to kraj śmiertelnie poważny, więc ten humor jest taki... poważniejszy właśnie - uważa reżyser, Tomasz Zygadło.

Reżyser ma jednak nadzieję, że temat nie zniechęci widzów do wybrania się na sztukę. - Czasami na próbach dla rozładowania atmosfery mówię aktorkom, że to taka komedia kryminalna - zdradza. Bo znajdziemy tu i kryminalny wątek. Jaki? - Niech to będzie tajemnica - odpowiada Budzisz-Krzyżanowska.

Przede wszystkim jednak to koncert rozpisany na trzy solistki, co w teatrze zdarza się niesłychanie rzadko. Obok Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej na scenie oglądamy Marię Ciunelis i Halinę Łabonarska. Mimo iż to same panie i siłą rzeczy poruszają kobiece problemy, to tekst napisał mężczyzna i mężczyzna go wyreżyserował. Jest więc szansa, że została w tym kobiecym świecie zachowana równowaga. - To spektakl dla każdego. Mówi o przemijaniu, a to przecież dotyczy każdego z nas. Czas biegnie tylko w jedną stronę. Niestety - podsumuwuje Zygadło

***

Ten spektakl jest jak jazz

Z odtwórczyniami głównych ról rozmawia Paulina Sygnatowiez

Tytuł spektaklu nawiązuje do muzyki, bohaterki grają, albo uczą się grać, skojarzeń z muzyką jest tu więcej?

Maria Ciunelis: Sztuka napisana jest jak utwór muzyczny. Każda z nas ma solówkę, która przechodzi we wspólny temat, grany razem.

Teresa Budzisz - Krzyżanowska: Mnie kojarzy się z jazzem. Każda doskonale gra na swoim instrumencie, ale gramy w jednym zespole, jeden utwór,

Czy tak jak w jazzie jest także element improwizacji?

Teresa Budzisz - Krzyżanowska: Dążymy do tego, by improwizować tekstem. Halina Łabonarska:Tak, ale wszystko jest też dokładnie przygotowane, dopracowane do perfekcji. Dzięki temu możemy sobie pozwolić na małe niuanse, które nam pozwalają cieszyć się wspólną grą.

A publiczności razem z aktorami.

Halina Łabonarska: Mamy nadzieję, choć to się dopiero okaże.

Kim jest autor?

Rafael Mendizabal (ur. w 1940). Debiutował w wieku 43 lat i jest dziś jednym z najpopularniejszych hiszpańskich pisarzy. Pisze farsy, satyry społeczne i komedie charakterów. Są przyjmowane z entuzjazmem przez publiczność i z niechęcią przez krytyków. Autor zdaje się tym nie przejmować. Mówi: "Napisałem dużo słabych sztuk, ale przetłumaczyli mnie na pięć języków".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji