Artykuły

Aktorski majstersztyk

"Twórcy obrazów" w reż. Kazimierza Kutza w Teatrze Śląskim w Katowicach. Recenzja Henryki Wach-Malickiej w Dzienniku Zachodnim.

Per Olov Enquist zasłynął z dramatów opartych na biografiach znanych Skandynawów; m.in.: Augusta Strindberga i Hansa Christiana Andersena. "Twórcy obrazów" mają tu szczególne znaczenie, mówią bowiem o artystach działających na styku różnych sztuk: literatury, filmu i teatru. Jak zwykle u Enquista rzecz nie dotyczy encyklopedycznych danych o życiu bohaterów, lecz stanowi pretekst do swoistej psychodramy, w czasie której ujawniają się namiętności i kompleksy postaci.

Kazimierz Kutz zrealizował tę sztukę w krakowskim Starym Teatrze, a teraz przeniósł ją na deski Teatru Śląskiego. Z reżyserem przyjechały odtwórczynie ról kobiecych - Anna Polony jako pisarka-noblistka Selma Lagerlőf i Sonia Bohosiewicz w roli młodziutkiej (w sztuce), a wkrótce wielkiej aktorki Teatru Królewskiego w Sztokholmie - Tory Teje. To między nimi toczy się pojedynek o klucz do mroków przeszłości. W gruncie rzeczy są do siebie podobne, ale z identyczną mocą pragną wobec otoczenia grać role, jakie sobie wyznaczyły. Selma nobliwą starszą panią, opanowaną i dobrze wychowaną. Tora utalentowaną, ale bezczelną i prostacką aktorkę. Tymczasem obydwie są tak samo pogruchotane wewnętrznie, wrażliwe i naznaczone przez dzieciństwo u boku ojców alkoholików.

Dochodzenie do prawdy, choć widz się jej domyśla, to majstersztyk aktorski. Anna Polony uchyla psychiczną woalkę bohaterki jakby po centymetrze, zdradza jej osobowość zaskakującym gestem, grymasem, nieoczekiwanie rzuconym przekleństwem. Sonia Bohosiewicz, skądinąd wychowanka Anny Polony w krakowskiej szkole, prowadzi rolę w odwrotnym kierunku; od tupetu do bezradności. Precyzyjnie ustawione sytuacje i dialogi wspiera żonglowanie konwencjami. Selma to postać wyjęta żywcem z tradycyjnego teatru psychlogicznego; powściągliwa i grająca techniką. Tora jakby wprost zeszła z ekranu filmu niemego (naprawdę była jego gwiazdą) - przesadna w mimice i przerysowana w zachowaniu. Uzupełniają się idealnie! Mężczyźni, z woli autora, mają w dramacie mniej do powiedzenia, choć to z ich powodu spotykają się owe niesamowite kobiety. Oto Victor Sjőstrőm - największy szwedzki reżyser filmu niemego i Julius Jaenzon - operator, autor rewolucji w technice kina, czyli podwójnej ekspozycji, ojciec efektów specjalnych. Dla nich - w tych rolach: Artur Święs (Victor) i Grzegorz Przybył (Julius) - ekranizacja prozy Selmy może być przepustką do historii kina. W rzeczywistości tak się stało - film znany w Polsce pod różnymi tytułami ("Niewidzialny woźnica", "Furman śmierci") uznany jest za przełom w dziejach X Muzy. Może nie byłby tak sugestywny, gdyby czwórka bohaterów nie zapłaciła za tę ekranizację odkryciem swoich tajemnic?

Anna Polony: Nie ma identycznych przedstawień, nawet w tej samej obsadzie. Relacje z nowymi partnerami wymuszają na aktorze skorygowanie rysunku postaci. Przyjemność współpracy z katowickimi kolegami polegała na tym, że zaproponowali oni własne ujęcie ról męskich. Pozwoliło to mnie i Soni spojrzeć na nasz spektakl z jeszcze innej strony. Życzę miłych wrażeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji