Artykuły

Krystyna Feldman: królowa sceny i ludzkich serc

Dziś (24 stycznia) mija rocznica śmierci Krystyny Feldman, aktorki charakterystycznej, mistrzyni drugiego planu, dobrego człowieka, którego żegnały tłumy. Jak wyglądał ten pierwszy rok bez niej? - artystkę wspominają przyjaciele i ludzie teatru.

- Proszę państwa, zmarła Krystyna Feldman - 24 stycznia 2007 r. w kinie Trójka we Wrześni na kilkanaście sekund zapadła głucha cisza. Trwał festiwal Prowincjonalia, kinowa sala pękała w szwach. Właśnie zakończył się seans filmu "Królowa" Stephena Frearsa. - Nie pamiętam, jak dotarła do mnie ta wiadomość, ale wiedziałem, że muszę przekazać ją widzom - wspomina Rafał Górecki, dyrektor festiwalu. Na Prowincjonaliach w 2001 r. wręczył pani Krystynie nagrodę honorową. Do tej pory nie może uwierzyć, że aktorka odeszła na zawsze. - Wydawało się, że jest wieczna - mówi Górecki. - Cały czas mam ją przed oczyma, zwłaszcza teraz, gdy piszę wstępniak do nowego festiwalowego katalogu - wyznaje. - Czekam, żeby usiąść sobie koło Pani Krysi na tej ławeczce, która ma powstać w Poznaniu, przytulić się, przypomnieć sobie to ciepło i serdeczność, których doznawało się przy każdym kontakcie z nią - dodaje.

Ewa Wójciak z Teatru Ósmego Dnia jest przeciwna uwiecznianiu Krystyny Feldman w formie monumentu. - Pomniki stawia się ludziom, którzy należą do historii - uważa. - Ona jest ciągle obecna w Poznaniu przez to, że odczuwamy jej brak. Ten brak jest żywą formą pomnika - twierdzi aktorka. Ewa Wójciak nie pamięta, kiedy pierwszy raz zobaczyła grającą Krystynę Feldman. - Zawsze wyglądała tak samo, mam wrażenie, że czas przepływał obok niej - mówi. - Dziś bardzo brakuje w poznańskim środowisku artystycznym jej poczucia humoru, dystansu i siły charakteru - zdradza.

Największa pustka doskwiera na co dzień artystom z Teatru Nowego, w którym Krystyna Feldman pracowała od ponad dwudziestu lat. - W naszej wspólnej garderobie obok samotnego krzesła nadal wisi jej kostium - wspomina zmarłą koleżankę Daniela Popławska. W spektaklu "Królowa Piękności z Leenane" aktorki zagrały matkę i córkę. - Nie pogodziłam się ani z brakiem Krysi, ani z odejściem Mariusza Sabiniewicza, który zmarł dwa miesiące po niej - mówi Popławska. - Mariusz walczył do końca z chorobą, podczas gdy Krysia nigdy o siebie nie dbała, nawet w ostatnich miesiącach życia, kiedy wyraźnie opadała z sił - opowiada aktorka. - Nigdy też nic nie miała, bo nie chciała: jej domem był teatr, jadała w barach i jeździła tramwajami. Za to kochali ją wszyscy: panie w moherowych beretach, panie w pięknych kapeluszach i okoliczne pijaczki - wylicza Daniela Popławska. - Tej niewielkiej wzrostem postaci, a zarazem wielkiej osobowości, nikt nie jest w stanie zastąpić, choć życie bez niej bezlitośnie toczy się dalej - ucina.

Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego, patrzy na tę pustkę po swojemu. - Wiem tylko jedno, że to nie był rok bez Pani Krystyny Feldman, tak jak nie ma lat bez Rajmunda Jakubowicza, Wojciecha Standełły, Mariusza Sabiniewicza - twierdzi. - Kiedy liczymy naszych zmarłych kolegów, którzy niedawno jeszcze grali na deskach Teatru Nowego, to z zazdrością widzimy, że w niebie jest drugi zespół Teatru Nowego, dobry zespół, niemały zespół. Wszystkich nam tu ich brakuje - dodaje dyrektor.

Krystyna Feldman osierociła także świat filmowy, w którym zasłynęła jako "królowa epizodów". Rolą jej życia pozostanie już na zawsze film "Mój Nikifor" Krzysztofa Krauze, w którym zagrała mężczyznę.

W ostatnich latach życia aktorka wystąpiła też m.in. w czwartej części filmu "Sen o Poznaniu". Jego autor, Grzegorz Grześkowiak rok temu przygotowywał się do premiery ostatniego, piątego odcinka serii. Krystyna Feldman i tym razem miała być gościem honorowym kinowego pokazu. - Miała siedzieć tuż obok mojej mamy - opowiada Grześkowiak. I wspomina, jak 24 stycznia 2007 r. razem z muzykiem Adamem Orłowskim omawiali przez telefon kwestię przywiezienia artystki na uroczystą projekcję. - Uparła się, że zabierze się właśnie z Adamem, zamiast z operatorem Mariuszem Lisieckim, który według niej za szybko prowadził samochód - opowiada twórca "Snu o Poznaniu".

W czasie rozmowy filmowców zadzwonił drugi telefon. Okazało się, że Krystyna Feldman na tej premierze już się nie zjawi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji