Artykuły

Zagrałam w filmie, choć nie miałam beretu

- Od dziecka marzyłam o tańcu. To była moja pasja. Dlatego ukończyłam szkołę tańca słynnej profesor Janiny Mieczyńskiej. Uczyłam się z zapałem. Nawet 10 miesięcy więzienia na Pawiaku podczas okupacji nie obniżyło poziomu mojej techniki, bo ćwiczyłam i tam - mówi warszawska aktorka ALINA JANOWSKA.

Alina Janowska (85 l.) specjalnie dla "Super Expressu":

Alina Janowska nigdy serio nie myślała o zawodzie aktorki. Marzyła o karierze tancerki, piosenkarki! Jak sama mówi, geny miała po mamie Marcelinie, znanej śpiewaczce operowej. "Super Expressowi" wielka gwiazda polskiego kina opowiada o tym, jak została aktorką.

Od dziecka marzyłam o tańcu. To była moja pasja. Dlatego ukończyłam szkołę tańca słynnej profesor Janiny Mieczyńskiej. Uczyłam się z zapałem. Nawet 10 miesięcy więzienia na Pawiaku podczas okupacji nie obniżyło poziomu mojej techniki, bo ćwiczyłam i tam.

Wojna nie szczędziła nam ciosów! Najgorzej jednak ugodziła w nas... gdy się skończyła. Wszystkie niebezpieczeństwa - wydawać się mogło - przeszły! Niestety, właśnie wtedy nasz tata, jadąc służbowo w mglisty poranek rowerem przy torach kolejki EKD, został przez nią zabity. Stałam się w tym momencie jedyną opiekuną mamy i Witka - mego brata. Musiałam zacząć zarabiać, by ich utrzymać.

Przed pierwszą rolą, czyli pytanie o beret

Poprosiłam kuzyna, Janusza Minkiewicza, żeby spytał Jerzego Jurandota, który w Łodzi zakładał teatr rozrywkowy, czy nie potrzebuje przypadkiem tancerki. Pan Jerzy właśnie myślał o kwartecie tanecznym i mnie tam doń zaangażował. Przygotowując się jak zwykle solidnie przed próbą na wąskim korytarzu, robiłam kolejne ćwiczenia. Odwrócona tyłem do przejścia, omal nie znokautowałam stopą przechodzącego tamtędy faceta. Uchyliwszy na czas głowę spojrzał mi w oczy i spytał: "Czy pani chciałaby zagrać w filmie?". Myślałam, że to dowcip, bo pracując z Adolfem Dymszą na jednej scenie, w łódzkiej Syrenie przywykłam do takich dialogów. Nieznajomy ciągnął jednak dalej: "Ma pani prochowiec?". Pomyślałam, że to coś do strzelania, więc z mojej głupiej miny wywnioskował, że nie zrozumiałam i poprawił się: "To znaczy płaszcz". - Mam - mówię. "To niech pani jutro o 7 stawi się w nim na Łąkowej 19 w charakteryzatorni Ośrodka Produkcji Filmów Fabularnych. A beret pani ma?" - pytał dalej.

Już pewniej stwierdziłam: - Nie mam. "Głupstwo, zorganizujemy. Czekam rano. Kręcimy "Zakazane piosenki". Potem pani reszty się dowie". Odwrócił się na pięcie i wyszedł szybkim krokiem. Był asystentem reżysera Leonarda Buczkowskiego.

Pierścionek za 5 złotych zamiast diamentów

Po premierze "Zakazanych piosenek" zaczęto przyjaźnie o mnie mówić. Byłam coraz popularniejsza. Myli się ten, kto myśli, że Janowska nie zrobiła kariery również za granicą. Andrzej Wajda zaproponował mi rolę w filmie "Samson", z którym pojechaliśmy na festiwal do Wenecji. Film niestety nie został nagrodzony, ale o mnie pisano codziennie. Oto dwie redaktorki czasopisma "Noi Donne" zachwycone moimi kreacjami fotografowały mnie na rautach popremierowych i prosiły o rysunki moich sukien, które sama sobie projektowałam. A ja wyglądałam nader skromnie.

Pamiętam, Gina Lollobrigida, cała w diamentach, cudnie wyglądała. A ja? Kopciuszek! Ale przypomniało mi się, że mam w torebce pierścionek z wielkim sztucznym brylantem. Wojtek, mój mąż, kupił mi go za 5 zł w Piotrkowie Trybunalskim w drodze do Zakopanego. Po kryjomu wsunęłam go na palec. Od razu poczułam się pewniej i do końca festiwalu go nie zdjęłam.

Zagrałam w ponad 50 filmach, 12 ról komediowych. Więc kiedy pewnego razu fotograf zrobił mi zdjęcie na nartach, ukazało się ono we wszystkich gazetach. Kazimierz Rudzki widząc to, złośliwie zażartował: Janowskiej nie ma tylko na okładce "Życia konia".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji