Artykuły

Głos w sprawie antysemityzmu

Spektakl traktujący o tak ważnej i drażliwej kwestii zdaje się niemożliwym do oceny jedynie na płaszczyźnie warsztatowej i estetycznej. Odbiór zależy w dużej mierze od umiejętności emocjonalnego zaangażowania się w treść przekazu. Dzieje się tak ze względu na wyjątkowo mocne osadzeniu tematu w kontekście pozateatralnym - o spektaklu "Nic co ludzkie" w reż. Łukasza Witta-Michałowskiego, Pawła Passiniego i Piotra Ratajczaka na Scenie Prapremier InVitro pisze Marta Zgierska z Nowej Siły Krytycznej.

Premiera spektaklu "Nic co ludzkie" zainaugurowała działalność Sceny Prapremier InVitro w Lublinie. Nie był to zwykły spektakl, tak jak zwykły nie jest powstający poza organizmem teatru instytucjonalnego projekt InVitro.

"Nic co ludzkie" składa się z trzech mini-spektakli skupionych wokół problematyki antysemityzmu w Polsce. Poszczególne części przygotowane przez różnych reżyserów (Łukasz Witt-Michałowski, Paweł Passini, Piotr Ratajczak) pomimo zupełnie różnego charakteru złożyły się w spójny przekaz o specyficznej logice. Elementem spajającym całość jest występowanie tych samych aktorów oraz tematyka ukazana w przenikających się perspektywach ofiary, świadka i kata.

Ten odważny krok, jak na pierwsze przedsięwzięcie, wyniknął z doświadczeń zebranych w czasie warsztatów "Sztuka dialogu", jakie odbyły się w ubiegłym roku w Nasutowie. Spektakl jest zapisem poszukiwań artystów, opartym na szeregu dokumentów archiwalnych i inspiracjach "Strachem" Jana Tomasza Grossa, przetworzonych w utwór sceniczny na drodze improwizacji aktorskich przy współpracy dramaturga Artura Pałygi.

Mając na uwadze zarówno tematykę "Nic co ludzkie", jak i manifesty wystosowane przez twórców, obawiałam się, że zostaniemy wprowadzeni w estetykę pełną patosu i zbytniego ciążenia ku wartościowaniu.

Tymczasem od początku znajdujemy się w przestrzeni codzienności. Na scenie oglądamy pięcioro zwyczajnie ubranych aktorów. Ośrodkiem wydarzeń jest fioletowy stół, to tu toczy się większość dialogów. Młoda kobieta (Julia Krynke) oraz jej najbliższe otoczenie dowiadują się o jej żydowskich korzeniach. Pod wpływem tej wiadomości zachodzi proces przemiany świadomości bohaterki, dotychczasowe życie pęka, więzi z innymi rwą się.

Odgrywana scena działa jak lustro, staje się odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy. Gra słów, pojedynczych gestów i niepewności prowadzonych dialogów w nienarzucający się sposób wskazuje na paradoksy współczesnych stosunków społecznych, w tym głównie relacji polsko-żydowskich. Obnażają one bezzasadność postawy Polaków. Dochodzimy do punktu, w którym cicho i krótko śmiejemy się z własnego postępowania, by ostatecznie skonsternowani zamilknąć.

Druga część rozgrywa się wśród widowni. Aktorzy z różnych miejsc sali, kolejno przedstawiają swoje zeznania dotyczące przeżyć związanych z Holocaustem. Na ekranie widać nagrywaną na żywo widownię, co znacznie modyfikuje konstrukcję świata scenicznego. Część publiczności siedząca z przodu nie widzi bezpośrednio aktorów, obserwuje natomiast projekcję, a tym samym własne reakcje. Zabieg zastosowano w celu wyeksponowania napięcia i skupienia panującego na sali, jednak w dłuższej perspektywie staje się nużący i utrudnia odbiór gry aktorskiej.

Pada dużo chaotycznych i roztrzęsionych słów. Zdania płyną szybko, jak w sennej malignie, są ciągiem powracających niezależnie od naszej woli wspomnień, od których nie da się uciec. Nie znikną, dopóki nie zdołamy ich prześnić własną postawą.

Człowiek poddający się władzy, na rozkaz niszczący Żydów; człowiek ukrywający żydowskie dzieci i narażający tym samym całą wioskę; człowiek - antysemita, deklarujący się jako katolik i patriota... Słyszymy ich. Przed nami staje dylemat moralny, pytanie, kim jest człowiek wobec wyborów, które musi podejmować, na ile jest stały w swoim systemie wartości, czy posiada sumienie. Wszystkie, trwające może zbyt długo, monologi, zbiegają się ostatecznie na scenie w akcie wzmocnionej ekspresji męskiego krzyku, który atakuje i przygotowuje podłoże dla części trzeciej.

Ostatnia część spektaklu staje się akcentem najmocniejszym. Jesteśmy atakowani przez nieustępliwie wyświetlającą się postać starszej kobiety, która przeżyła Auschwitz oraz jej słowa odczytywane przez beznamiętny męski głos narratora. Zapętlenie tej samej dramatycznej relacji, coraz bardziej nerwowa gra powtarzanej sceny, coraz szybsza sekwencja ruchów - to wszystko składa się na potęgowanie emocjonalności przekazu. W pewnym momencie przestajemy rozumieć każde zdanie z osobna, wpadamy w rzeczywistość oniryczną, gdzie dochodzą do nas tylko słowa klucze. Rozwiązaniem tego stanu jest dotarcie do nas prawdziwego głosu kobiety.

W "Nic co ludzkie" zastosowany został cały szereg nowoczesnych środków, które we współczesnym teatrze często bardziej szkodzą niż wzbogacają materię spektaklu. Projekcje na ekranie, fragmenty taneczne z wykorzystaniem gry świateł, potoczny język nie stroniący od wulgaryzmów, nagrania audio stanowiące raz element dopełniający przedstawiany obraz, raz główną narrację wykorzystane były na tyle mądrze, że nie zdominowały przekazu, pozwoliły natomiast poszerzyć sferę odniesień, stworzyć nadwarstwę semantyczną spektaklu.

Spektakl traktujący o tak ważnej i drażliwej kwestii zdaje się niemożliwym do oceny jedynie na płaszczyźnie warsztatowej i estetycznej. Odbiór zależy w dużej mierze od umiejętności emocjonalnego zaangażowania się w treść przekazu. Dzieje się tak ze względu na wyjątkowo mocne osadzeniu tematu w kontekście pozateatralnym. Pozostawiając barierę dystansu nie jesteśmy skłonni otworzyć się na prawdę, która jest tu najważniejsza. Jednak, gdy zniesiemy przeszkodę własnej postawy, jawi się przed nami mocno wydobyta istota problemu antysemityzmu i Holocaustu, zbrodni, które nigdy nie zostały w pełni rozliczone.

Zadanie, które postawili przed sobą twórcy zostało spełnione. W całej realizacji "Nic co ludzkie" pozostawiona zostaje przestrzeń dla swobodnie wędrującej myśli widza, który sam dociera do punktu refleksji. Do punktu przyznania obiektywnej racji, która zmusza do zachowania ciszy i powagi. Widzimy to na swoich twarzach. I to właśnie świadczy o wartości spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji