Artykuły

Wydarzenie dużej miary

"Andrea Chénier" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Teresa Grabowska w Trybunie.

Umberto Giordano, wybitny włoski kompozytor, którego twórczość stanowi w jakimś sensie pomost pomiędzy romantyzmem Verdiego a weryzmem Pucciniego i jego współczesnych - tytułowym bohaterem swojej głośnej w swoim czasie opery uczynił poetę Andre Chéniera, który podczas Rewolucji Francuskiej podzielił los Dantona i Robespierre'a.

Na tło autentycznych wydarzeń z dni Rewolucji (występuje tu nawet w ubocznych rolach kilka znanych z historii postaci) Giordano i jego librecista Luigi Illica rzucili wzruszającą romantyczną historię miłości, zazdrości i poświęcenia'- aż po okrutną śmierć. Nic dziwnego, że opera "Andrea Chénier" szybko zdobyła czołowe sceny świata - a i do Warszawy trafiła już w 1905 r, w 9 lat zaledwie po mediolańskiej prapremierze. Dziś jednak grywa się ją raczej rzadko; tym ciekawszym więc wydarzeniem stało się świeże jej wystawienie w poznańskim Teatrze Wielkim.

Stało się nim tym bardziej, że cieszący się już rozległą sławą reżyser Mariusz Treliński potrafił, przy współpracy scenografa Borisa Kudlicki i choreografa Emila Wesołowskiego, nadać operze Giordana frapujący kształt sceniczny. Jest to chyba najlepsza jego operowa praca obok głośnej warszawskiej "Madame Butterfly": łatwo czytelne symbole wyraziście pokazują uniwersalność i ponadczasowość tragedii wynikających z osiągania politycznych celów poprzez terror, upodlenie i okrutne niszczenie jednostek w imię rzekomych świetlanych idei.

Żywo prowadzona akcja nawet kroki i gesty występujących osób podporządkowuje precyzyjnie frazom i rytmowi muzyki. Ta zaś brzmiała świetnie pod batutą jednego z najwybitniejszych naszych dyrygentów Grzegorza Nowaka, który świeżo - właśnie w dniu premiery - mianowany został oficjalnie generalnym muzycznym dyrektorem Teatru Wielkiego oraz szefem Filharmonii Poznańskiej, mając objąć te obowiązki wraz z nowym sezonem. A śpiewacy - wykonawcy solowych partii? Cóż, nie wszyscy może byli w stanie podołać w pełni stawianym tu wysokim wymaganiom; niektórzy z kolei wydawali się oszczędzać swe siły, co aż dziwne przy tak uroczystej okazji. W każdym razie na szczere pochwały zasłużyły na pewno Galina Kuklina jako Madeleine de Coigny oraz Katarzyna Trylnik jako jej wierna pokojówka Bergi, jak też młody baryton Adam Szerszeń w partii Gerarda - najpierw lokaja, a później jednego z przywódców Rewolucji, zakochanego w Madeleine.

Było to więc z pewnością wydarzenie dużej miary. A nadmienić warto, że stało się ono możliwe m.in. dzięki koprodukcji z Operą w Waszyngtonie (której dyrektor - słynny tenor Placido Domingo - był obecny w Poznaniu na generalnej próbie), gdzie też poznański "Andrea Chénier", po kilku przedstawieniach na miejscu, pojedzie we wrześniu na całą serię spektakli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji