Artykuły

Trzy kolory Trelińskiego

"Andrea Chénier" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu w ocenie Jacka Melchiora.

"Andrea Chénier" to opera o rewolucji z całkiem nierewolucyjną, melodyjną muzyką z końca XIX wieku. Tytułowy bohater był młodym poetą i został zgiloty-nowany w 1794 r. Efektowny melodramat z trójkątem miłosnym, w którym Chenier walczy o piękną arystokratkę z jej byłym służącym, a teraz jednym z przywódców rewolucji, dopisali libreciści. Dla Mariusza Trelińskiego i Borisa Kudlicki (trudno przecenić rolę scenografa, z którym reżyser stale współpracuje) zburzenie Bastylii to zaledwie punkt wyjścia. Przez ostatnie dwieście lat Europa była przecież świadkiem niejednego zrywu i choć nie zawsze szło o "wolność, równość, braterstwo", wszystkie wyzwalały w ludziach to, co najlepsze i najgorsze. Dlatego na scenie wiek XVIII - fantastyczny sen Felliniego z "Casanovy" - miesza się z kankanem II Republiki i perwersją niemieckich klimatów z "Kariery Artura Ui" Brechta czy filmu "Kabaret". Sam Chénier pojawia się zresztą w dżinsach. Ta gra konwencjami i cytatami z mistrzów nigdy jednak nie służy samej sobie, tworząc frapującą, oryginalną i spójną całość.

Świetnie przygotowaną poznańską premierę zaszczycił Placido Domingo, dyrektor Opery w Waszyngtonie: w amerykańskiej stolicy zostanie wystawiona 11 września i zanosi się na wielki sukces, bo to wybitne przedstawienie. I tylko żal, że tenor nie zaśpiewał w Poznaniu, bo Andrea Chénier jest jedną z jego najsłynniejszych ról.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji