Artykuły

Parasol profesora Szlemiela

"Opowiadania dla dzieci" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.

"Opowiadania dla dzieci" Singera aż kuszą, by podlać je dydaktycznym sosem, doprawić na słodko nutą niby-tolerancji. Piotr Cieplak w warszawskim Teatrze Narodowym sięga znacznie głębiej...

Na początku jest profesor Szlemiel (Krzysztof Wakuliński). W za dużym płaszczu i dziwacznym kapeluszu, z parasolem w ręka Parasol szybko zgubi, w płaszcz się zapłacze, ugrzęźnie w automatycznych drzwiach. Profesor Szlemiel, choć oswaja przyjazną magię i groźne paradoksy świata, nie ma w sobie nic z pana Kleksa. Wywodzi się z innego porządku - między niewinnością dziecięcych snów i marzeń a nie-napuszoną powagą filozofii. Przyjmuje ze stoickim spokojem i bezradnym uśmiechem wszystkie absurdy rzeczywistości. Objaśnia dzieciom i dorosłym świat, którego objaśnić się nie da. Chyba że na poziomie podstawowym - uczuć i wiary. To wystarczy, bo to już bardzo wiele.

Piotr Cieplak wyrasta w polskim teatrze na klasyka nurtu familijnej zabawy zmieszanej z wymykającą się wszelkim klasyfikacjom refleksją. Niegdyś w warszawskim Teatrze Studio adaptował, zbyt dla mnie manieryczną "Kubusia Puchatka" Milne'a. Całkiem niedawno, na scenie Powszechnego, wspiął się własny Mount Everest, dając teatrowi "Ach, jak cudowna jest Panama..." Janoscha - absolutny wzorzec w swojej dziedzinie. Uprawia teatr gatunków, znajdując w sobie złość na polską współczesność ("Albośmy to jacy, tacy" również w Powszechnym), a innym razem błądząc, jak w "Wątpliwości" czy "Szczęśliwych dniach" w stołecznej Polonii. A jednak to nurt familijny pod jego ręką zyskuje jedyną w swoim rodzaju barwę. Dowodem najlepszym właśnie "Opowiadania dla dzieci".

Fascynuje mnie w przedstawieniu Narodowego nie tylko ów profesor-niedorajda w znakomitej interpretacji Wakulińskiego, który ma w tym spektaklu Chaplinowsko-Allenowskie rysy. Cieplak wraz ze scenografem Andrzejem Witkowskim otwiera przed oczami dzieci świat związany z rzeczywistością, a zarazem niemający z nią niczego wspólnego. W jednej chwili przenosi nas do Nowego Jorku z Brooklyńskim Mostem, by za moment wprowadzić na wielką scenę Narodowego olbrzymi statek - Arkę Noego. Mieszają się czasy, konwencje, by znaleźć własne miejsce w świecie całkowicie anatomicznym - dziecięcej wyobraźni. Cieplak z ośmiu opowiadań noblisty tworzy własną zamkniętą opowieść. Można doszukiwać się w niej podstawowych sensów, ale nie znaczy to, że twórcy odbierają nam przyjemność teatralnej zabawy.

Jak było powiedziane, Andrzej Witkowski wykorzystał nareszcie niespotykane w skali kraju możliwości maszynerii narodowej sceny. Jeżdżą po niej miniaturowe pociągi, kalosze chodzą same, aktorzy rosną i maleją. Sceną włada żywioł zespołowego grania, wykonawcy potrafią wyrzec się chęci bycia na pierwszym planie, by poczuć się trybami świetnie naoliwionego mechanizmu. Choć i w tak wyrównanym ansamblu zdarzają się partie niezwykłe - chociażby Jarosława Gajewskiego, Kamilli Baar, prześmiesznej Beaty Fudalej.

"Opowiadania dla dzieci" poprawiają samopoczucie. Wiadomo, że najważniejsze sceny, choćby Comedie Francaise, gdzie "Bajki" La Fontaine'a inscenizował Robert Wilson, przestały bać się przedstawień dla dzieci, czyli w istocie dla wszystkich. Teatr Narodowy inscenizacją Piotra Cieplaka wpisuje się w ten szereg, choć oczywiście nie twierdzę, że powstał tu spektakl na miarę realizacji Wilsona. Mam jednak pewność, że "Opowiadania dla dzieci" są dla każdego. I że są bardzo piękne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji