Artykuły

Być kobietą

"Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich" w reż. Romualda Wiczy-Pokojskiego w Teatrze Wiczy w Toruniu. Pisze Emilia Adamiszyn w portalu Kulturalny Toruń.

Marlena Dietrich przeszła do kultury masowej jako symbol kobiety pięknej, zmysłowej, ale i bezwzględnej i niszczącej mężczyzn. Liczne fotografie, utrwalające wizerunek gwiazdy kina, zdobią wejście i pierwszą salę CWC Wicza. Z obrazem aktorki uwiecznionym na takich fotografiach spróbowała zmierzyć się Anna Skubik w przedstawieniu "Broken nails. Rzecz o Marlenie Dietrich". Autorem i reżyserem przedsięwzięcia jest Romuald Wicza-Pokojski. Powstał spektakl w pomysłowy sposób podejmujący dialog z legendą Wiecznego Piękna. Na walizie podróżnej (dość pokaźnych rozmiarów) siedzi młoda dziewczyna i przedstawia nam historię wymyślonego przez siebie spotkania z Marleną Dietrich. Anna Skubik występuje w trudnej, bo podwójnej roli, jako aktorka i animatorka. Dziewczynie towarzyszy na scenie lalka-manekin animowana z ramienia. Jest to ciekawe ujęcie tematu, o wiele lepsze i bezpieczniejsze, niż próba odgrywania przez aktorów ról sławnych osób.

Lalka niewiele ma wspólnego z filmowym wyglądem gwiazdy. Raczej jest schematyczna, lekko pokraczna. Tylko strój sugeruje, z jakiego typu kobietą mamy do czynienia - to błyszcząca suknia wieczorowa i długie eleganckie rękawiczki. Aktorka ubrana w białą koszulę, ciemne spodnie na szelkach nawiązuje do ekscentrycznego sposobu bycia Dietrich. Gwiazda nosiła męskie garnitury i odziedziczony po ojcu monokl. Był to jeden ze sposobów manifestowania związków z kobietami. Między aktorką a lalką rodzi się dialog. Różnica między obiema postaciami jest taka, że dziewczyna, która opowiada historię jest młoda i pełna życia, a Marlenę oglądamy w momencie, w którym porzuciła działalność filmową i zajęła się koncertowaniem. Rozpacza z powodu nieudanej miłości do kompozytora jej piosenek Burta Bacharacha. Jest to czas, w którym musi zmierzyć się ze swoją sławą i sprostać wizerunkowi utrwalonemu w legendzie. Przede wszystkim pogodzić się ze starością.

Między lalką wyobrażającą Marlenę a dziewczyną momentami nawiązuje się relacja wielkiej rozkapryszonej gwiazdy i cierpliwej, zajmującej się nią i rozpraszającej jej samotność opiekunki. Czasami to dialog mentora i ucznia. "Czy wiesz, co oznacza słowo kobieta?" zapyta Marlena i każe powtarzać je kilkakrotnie dziewczynie. Sam sposób wymówienia tego słowa pełen powabu i zmysłowości definiuje pojęcie. Opiekunka nieudolnie stara się powtarzać. Annie Skubik, mimo nieznacznych braków warsztatowych w animacji, udało się stworzyć złożoną kreację. Atutem aktorki są duże możliwości operowania głosem. Prowadzona lalka-Marlena czaruje niską, lekko schrypniętą barwą głosu, jest ponętna i uwodzicielska, ale też rozhisteryzowana i piszcząca. Gra lalką tego typu opiera się na nieustannym dialogu - obie postacie są tak samo ważne. Relacja budowana jest za pomocą wypowiadanych słów, tańca, szarpaniny. Na scenie dominuje postać Dietrich, może aktorka zrobiła dla niej zbyt dużo miejsca? Ciekawsze wydają się momenty spektaklu, kiedy obie są równoprawnymi uczestniczkami rozmowy. Lalka-manekin animowana z ramienia, trzymana jest blisko ciała, często animator oddaje jej części ciała (najczęściej są to ramiona, ale też nogi). Powoduje to u widza odczucie stopienia się dwu postaci. Często ten efekt wykorzystywany jest do budowania sytuacji zawłaszczenia przez postać-lalkę postaci granej przez aktora. I w tym spektaklu wykorzystano ten zabieg w scenie nawiązującej do estetyki "Kabaretu" Boba Fosa, podczas której aktorka w odpowiednim przebraniu wykonała jedną z piosenek Lizy Minelli. Czy takie prowadzenie lalki jest próbą opowiedzenia o niemożliwości rozłączenia dwóch postaci czy o rozdzieleniu postaci Dietrich na dwa głosy (co sugerowałby wcześniejszy męski stój aktorki)? Relacja na scenie bywa chwilowo nieczytelna.

Wykorzystanie szerokich możliwości głosowych Anny Skubik dotyczy także śpiewu aktorki. Spektakl przeplatany jest piosenkami w jej wykonaniu. Na uwagę zasługuje strona muzyczna przedstawienia, którą zajął się Igor Nowicki. Bardzo zróżnicowana muzyka stanowi i tło do śpiewania, i funkcjonuje ilustrując sceny takie jak wybieranie odpowiedniej sukienki z garderoby, towarzyszy obrazom z walizką klamrowo spinającym spektakl. Zastosowano bowiem ciekawe i genialne w prostocie rozwiązanie scenograficzne. Dużych rozmiarów walizka podróżna otwiera się i zamyka. A z wnętrza walizy postawionej pionowo i otwartej wyłania się wnętrze garderoby. Najbardziej magiczny moment spektaklu. Szafa z sukienkami na wieszakach, lusterko, flakoniki, gazeta i krzesło o estradowym fasonie stają się przestrzenią dla kobiecych kaprysów Marleny, ale także miejscem rejestrującym upływ czasu - lustro to odbicie twarzy młodej dziewczyny i starej kobiety Inna przestrzeń nie mogłaby lepiej scharakteryzować gwiazdy.

To jedno z wielu ciekawych rozwiązań inscenizacyjnych. W "Broken nasil. Rzecz o Marlenie Dietrich" jest mnóstwo interesujących pomysłów. Spektakl pełen energii aktorskiej i dynamicznie budowanych obrazów wciąga przez swą intensywność. Jednocześnie przedstawienie sprawia wrażenie lekkiego chaosu. Trudno sprecyzować narrację dziewczyny, która chce opowiadać właśnie o Marlenie Ditrich, jednym spośród wielu symboli kobiety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji