Artykuły

Teatralna segmentacja rynku

"Szewcy u bram" w reż. Jana Klaty w TR Warszawa. Pisze Tatarski w portalu Magiel.

Kiedy najbardziej obiecujący reżyser młodego pokolenia pracuje nad prawdziwie zajmującą lekturą licealną z ojcem jednego z ciekawszych lewicowych pism, to spodziewać się można intelektualnej uczty, a nawet obawiać intelektualnego wyzwania. A jeśli dzieje się to w czasie specyficznym dla Polski i data premiery spektaklu nieprzypadkowo zbiega się z Dniem Niepodległości, to trzeba się liczyć z potężnym kopem inspiracji politycznej lub nawet z weryfikacją poglądów.

Przy okazji próby medialnej Jan Klata mówił, że jego spektakl nie będzie ani prawicowy, ani lewicowy, że chce, aby widz zastanowił się, gdzie może prowadzić zapatrzenie się w liberalizm. Ukazane wówczas sceny zapowiadały przedstawienie o wielkiej sile wyrazu, przeniesienie rozmyślań o kształcie państwa o poziom wyżej niż odbywają się one na co dzień. Pokazywały też piękną cesję realiów Witkacego na współczesność (zamiast szewców - magazynierzy, zamiast butów - europalety). Podczas spektaklu okazało się jednak, że reżyser zabrnął w konwencję kabaretu politycznego, sięgał po tak chybione zabiegi jak ewidentna i nachalna parodia Zbigniewa Ziobry (prokurator Scurvy). Dała ona co prawda sporo frajdy publice, ale też utrudniła odbiór istotnych treści oraz już i tak trudnych tekstów Witkacego.

Najwyraźniej reżyser wpadł w pułapkę publiczności, ponieważ nie chciał już być niezrozumianym i awangardowym. Dotyka to wielu młodych twórców i nie ma nic złego w docieraniu do szerszego grona odbiorców bądź dążeniu do lekkości odbioru. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie się zatrzymać, aby nie zrobić krzywdy przekazowi.

Należy oddać honor Klacie, że kabaretowe zabiegi nie zawsze były bezużyteczne. Często to właśnie one niosły treść, nie były jedynie ozdobnikami. To satyra najlepiej ukazuje motywacje i dramat Scurvy'ego, który nie wierzy w idee, którym służy.

Mimo słów krytyki, ze spektaklu nie wyszłam całkowicie zniesmaczona. Trzeba przyznać, że udało się "Szewców" podać w zrozumiałej, bardzo aktualnej i niebanalnej formie. Widocznie popełniono jednak błędy, skoro ma się wrażenie, że spektakl można odbierać w dwóch przeszkadzających sobie warstwach - warstwie show-kabaret i warstwie teatr-inspiracja. Dla publiczności A i publiczności B.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji