Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra

- Lubię prowokować. Niedawno np. powiedziałem w TVP, że kobiecie jest łatwiej być aktorką niż mężczyźnie... A to dlatego, że aktorstwo to przecież droga do szczerości, a nie zakrywanie się kolejnymi maskami! Zwłaszcza aktorstwo filmowe. Kobieta jest bardziej otwarta, natychmiast się całkowicie oddaje sprawie - mówi aktor JERZY STUHR.

Wspomina Pan na różnych spotkaniach, że chciałby być pisarzem. Wymyśla Pan tego pisarza, snując argumenty o wolności, o niezależności od różnych uwarunkowań technicznych, które ograniczają artystę kina. Czy godzi się aż tak prowokować ludzi kompletną fikcją?

- Lubię prowokować. Niedawno np. powiedziałem w TVP, że kobiecie jest łatwiej być aktorką niż mężczyźnie... A to dlatego, że aktorstwo to przecież droga do szczerości, a nie zakrywanie się kolejnymi maskami! Zwłaszcza aktorstwo filmowe. Kobieta jest bardziej otwarta, natychmiast się całkowicie oddaje sprawie. Mężczyzna tego nie potrafi. Bardziej musi się namęczyć.

Ludzie chcą poprzez książkę spotkać się z drugim człowiekiem. Podobnie dzieje się w obecnym kinie. Myśli pani, że tak sobie prowokuję, bo wiem, że to nie nastąpi. Ale chyba w mniejszym stopniu jest to prowokacja, a bardziej podskórna tęsknota. Wiem, że gdy siadam przy biurku nad czystą kartką papieru, gdy zaczynam pisać scenariusz, to jestem szczęśliwy, że oto powstaje coś, co zależy tylko ode mnie. Od mojej myśli, mojej wyobraźni. Zamykam się i tylko piszę. Tak chciał też Kieślowski, gdy postanowił rzucić zawód reżysera i tylko pisać. Gdy przyjechałem po jego śmierci do jego wiejskiego domu, w którym przebywał w ostatnim okresie swojego życia, w pokoiku na stole leżał rozłożony scenariusz. Nowy scenariusz, który zaczął pisać. Nikt wcześniej nie wchodził do tego pokoju. Mnie poproszono, żebym to zrobił. On też tak sobie zamarzył, że teraz zajmie się tylko pisaniem U mnie to jest tak, że wciąż tęsknię za innym rodzajem skupienia.

Tak bym chciał, żeby i teraz jakiś scenariusz już mi się zawinął w głowie. Gdybym rzeczywiście miał szansę rozpoczęcia życia od nowa, co napisałbym pierwsze? Czy sięgnąłbym do życiorysu? Nie! Chciałbym zapleść jakąś fabułę. Choć według mnie czysta beletrystyka się kończy. Sporo jeżdżę pociągami i widzę w rękach współpasażerów książki parahistoryczne, pamiętniki, wywiady. Myślę, że ludzie chcą poprzez książkę spotkać się z drugim człowiekiem. Podobnie dzieje się w obecnym kinie. Oto wygrał niedawno, jako najlepszy film europejski, rumuński film, "4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni", którego podstawą jest jednak rzeczywistość. Okrutna, czarna, ale nie o literaturę tam chodzi, a o pokazanie systemu, który wyjałowił ludzi z jakichkolwiek wartości. Jedną zasadę wyznawały te dziewczyny - i to było wzruszające: tolerancję wzajemną względem siebie. Wiadomo było, że jedna drugiej nie opuści. Ale może to jest najważniejsza zasada: solidarności z drugim człowiekiem, chociaż ten drugi robi straszne rzeczy. Interesuje mnie fikcja, ale tak sprytnie wyciągnięta z faktów, że sama wygląda, jak autentyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji